W drugiej odsłonie gospodarze nie byli już tak skuteczni, a jeleniogórzanie zaczęli odrabiać straty. Dzięki dobrej grze Rafała Niesobskiego i Mariusza Matczaka jeleniogórski zespół zdołał wygrać tą kwartę, ale strata nadal wynosiła sporo. Pocieszał fakt, że jeleniogórzanie grali coraz pewniej i ambitniej, skutecznie odcinając rywali od rzutów za trzy. Jeleniogórzanie poprawili grę przede wszystkim w obronie i to zadecydowało o wygraniu tej kwarty i zwiastowało dobrą grę jeleniogórskiego zespołu w kolejnych minutach.
Tak też było. Po zmianie stron, jeleniogórzanie grali jeszcze agresywniej w obronie i skutecznie w ataku. Po akcji 2+1 Rafała Niesobskiego przewaga rywali stopniała do ośmiu punktów. W tej odsłonie nasi koszykarze mieli sporo pretensji do sędziów, jednak ich protesty na nic się zdały. W sportowej złości nasi podkręcili tempo i grali bardzo mądrze, gubiąc białostocką defensywę. Po celnych rzutach min. Tomasza Wojdyły za trzy, na 10 minut przed końcem spotkania jeleniogórzanie remisowali w Białymstoku 53:53.
Ostatnia kwarta to czarny scenariusz jaki zapisali koszykarze Żubrów, a głównym jego autorem był kapitan zespołu Tomasz Kujawa. To właśnie temu zawodnikowi koszykarze Żubrów zawdzięczają zwycięstwo. Tomasz Kujawa przebudził się w tej kwarcie i czterema celnymi trójkami dał wysokie prowadzenie swojej drużynie. Sudety przeżywały trudny okres w tym meczu, popełniając zbyt wiele prostych błędów. Na koniec wkradły się nerwy i wiadome było, że jeleniogórzanie nie zdołają wygrać tego spotkania. Na koniec celne rzuty Andrzeja Misiewicza odarły naszych z nadziei na zwycięstwo.
Żubry Białystok – Sudety Jelenia Góra 85:68 ( 28:11, 15:18, 10:24, 32:15)
Sudety: Ł. Niesobski 16, Czech 15, Wojdyła 12, Kruk i Grygiel po 10, Skrzypczak 4, Matczak 1, Samiec, R. Niesobski.
Komentarze (2)
Nareszcie ktoś porządnie zajął sie relacjami z koszykówki. Jeszcze nigdy nie widziałem relacji po meczu tak szybko, oby tak dalej nareszcie widać postępy w redakcji!!!!!!
Może i szybko napisana relacja, ale tylu błędów językowych to ja jeszcze nie widziałem...