To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Strażnik miejski uratował wisielca

Desperat powiesił się z swoim domu. Dzięki szybkiej reakcji strażnika miejskiego z Wlenia udało się przywrócić mu oddech.

Było to wczoraj we Wleniu. – Pełniliśmy służbę razem z dzielnicowym, starszym sierżantem Marcinem Szulewskim – opowiada Marian Dziatłowicz, p.o. komendanta Straży Miejskiej we Wleniu. Około godziny 14. otrzymali informację, że jeleniogórzanin mieszkający na co dzień we Wleniu zadzwonił do osoby z rodziny i powiadomił ją, że chce popełnić samobójstwo. To mężczyzna koło czterdziestki.

 

– Udaliśmy się pod wskazany adres. Przed domem był mężczyzna, który prowadził prace porządkowe. Powiedział, że człowiek o którego pytaliśmy jest w domu i przygotowuje sobie posiłek – mówi M. Dziatłowicz. Strażnik z policjantem obeszli dom, dzwonili, pukali do drzwi i okien, ale nikt nie otwierał. - Nie było słychać żadnych odgłosów ze środka – mówi strażnik. Marcin Szulewski wyważył drzwi. – Weszliśmy do środka i chcieliśmy przeszukać dom. Podzieliliśmy się. Znalazłem desperata na strychu, wisiał na przewodzie elektrycznym – opowiada. Instynktownie ruszył na pomoc, odplątał przewód z szyi wisielca, ułożył go na podłodze i przystąpił do reanimacji. W międzyczasie policjant wezwał pogotowie. – Po kilku minutach reanimacji zaczął łapać oddech – opowiada M. Dziatłowicz. – Były to pojedyncze, bardzo płytkie i rzadkie oddechy. Kiedy przyjechało pogotowie, mężczyzna oddychał już samodzielnie, choć nadal był nieprzytomny. - Lekarz powiedział nam, że będzie żył – mówi strażnik.

 

Jak mówi, w jego dwudziestoletniej pracy w straży nie zdarzyło mu się coś takiego. - Uczestniczyłem w podobnych akcjach, ale bez pozytywnego zakończenia – mówi. W tej sytuacji też myślał, że przyszedł za późno. - Był już sztywny, dopiero kładąc go na ziemię poczułem, że nogi ma ciepłe, jest więc jeszcze nadzieja – mówi.

– To najlepszy dowód, że straż miejska jest potrzebna w naszym mieście – przyznaje burmistrz Wlenia Bogdan Mościcki. – Cieszę się, że zdążyli z pomocą.

 

– Nie znam tego mężczyzny, ale pewnie miał jakieś kłopoty – mówi Marian Dziatłowicz. – Wierzę, że skoro dostał drugą szansę to ją wykorzysta i będzie mu w życiu łatwiej.

Komentarze (12)

artykuł w sumie o bohaterskich strażnikach miejskich... tylko skąd tam się wziął pan policjant co zadzwonił po karetkę? nie czepiam się, ale jestem ciekawy :)

czytaj ze zrozumieniem - strażnik pełnił służbę z dzielnicowym

no bo u nas we wleniu pan strażnik jeździ z panem policjantem na interwencje takie cuda we wleniu się dzieją

Co za bzdury, "częściowo sztywny", sztywny, to on by był za parę godzin.Strażnik palnie, a dziennikarz powtarza.

ale przecież jest napisane, że tam był Pan Dzielnicowy oraz p.o. Komendanta Straży Miejskiej we Wleniu... i ja się dalej pytam.. gdzie ten pan policjant był ?? :D

Nie czepiajcie się słówek. Dobrze, że człowiekowi uratowano życie. Teraz należy mu skutecznie pomóc aby chciał dalej życ.

Pan Burmistrz gada tylko o potrzebie bycia Straży Miejskiej a nic już nie wspomni o policjantach,którzy odwalają kawał dobrej roboty. Ps: a czy to nie jest najlepszy dowód, że policja jest jeszcze bardziej potrzebna jak i zwiększona ilość policjantów po to by mogli w patrolu jeździć razem a nie z doczepką Straży Miejskiej?

Gratuluje koledze
MARIANOWI URATOWANIA ŻYCIA CZLOWIEKOWI. KLEGA OD USZ TEŚ... Z J.G.

Gratuluje koledze
MARIANOWI URATOWANIA ŻYCIA CZLOWIEKOWI. KLEGA OD USZ TEŚ... Z J.G.

lepiej niech się wezmą za pijanego co lata po Wleniu wiśniową renówką. O zapomniałem to koledzy.

Strażnik miejski Marian Dziatłowicz dokonał czynu pięknego - uratował człowieka.

Nie dosc ze eutanazja nielegalna to jeszcze powiesic sie nie wolno. Wszystko wina PO