Dwoje turystów podczas wichury wybrało się w Karkonosze. Szli czarnym szlakiem, prowadzącym z Kopy na Biały Jar. W pewnym momencie zadzwonili po pomoc. Ze zgłoszenia wynikało, że nie są w stanie iść dalej. – Trasa była bardzo oblodzona, miejscami były też półmetrowe zaspy. Do tego dotarcie do nich nie było łatwe, na szlaku było wiele połamanych drzew – mówi Sławomir Czubak, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.
Podobnych działań było więcej. Jak wynika z podsumowania, ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR w okresie od świąt Bożego Narodzenia do końca marca brali udział w 115 działaniach ratowniczych w tym 42 wyprawach. Udzielali pomocy turystom, którzy doznali urazów związanych z upadkiem, wychłodzeniem, zasłabnięciem, złym przygotowaniem, zabłądzeniem.
– Zaobserwowaliśmy, że zwiększa się liczba działań nocnych, które były prowadzone w skrajnie trudnych warunkach pogodowych – dodaje naczelnik. – Dzięki zaangażowaniu Ratowników Grupy Karkonoskiej udało się uniknąć wypadków śmiertelnych.
Komentarze (1)
Może napiszcie jeszcze skąd przyjechali ci wszyscy "turyści" korzystający z GOPR jak taksówki. 90 procent z Wrocławia i innych wioch. Takim idiotom udającym turystów tylko pałą przez łeb, bo inne metody niż metody fizyczne na nich nie skutkują.