- Od marca do maja byliśmy „zamrożeni” w ramach ograniczeń wynikających z rozporządzeń w związku z epidemią. Przez jakiś czas nic u nas nie funkcjonowało. Od czerwca stopniowo przywracamy działalność. Wracają pacjenci ze skierowaniami z NFZ i z ZUS, choć do normalnej sytuacji sporo jeszcze brakuje. Pacjentów komercyjnych mamy wciąż bardzo mało. Nie więcej niż 10-15 proc. tego co przed pandemią. A turnusy komercyjne to najbardziej rentowna kategoria naszej działalności – mówi Roman Jałako, wiceprezes ds medycznych Uzdrowiska Cieplice Sp. z o.o. Kuracjusze wciąż mają obawy co do wyjazdów sanatoryjnych. Nie wszystkich uspokajają wprowadzone procedury mające minimalizować ryzyko ewentualnych zakażeń. - Każda osoba ze skierowaniem na leczenie uzdrowiskowe z ZUS czy NFZ musi mieć wykonany test na koronawirusa - zapewnia wiceprezes Jałako. Technicznie odbywa się to w ten sposób, że uzdrowisko wystawia skierowanie dla kuracjusza, który w swoim miejscu zamieszkania na sześć dni przed terminem przyjazdu wykonuje takie badanie. Oczywiście, możliwość przyjazdu do sanatorium maja osoby z ujemnym wynikiem testu.
Uzdrowisku Cieplice (270 zatrudnionych) przetrwać trudny czas pomogła pomoc publiczna zaproponowana w „tarczach” oraz postawa NFZ. Ten ostatni płacił za zakontraktowanych pacjentów, a nie tylko za tych, którzy do uzdrowiska dotarli (dziś Uzdrowisko Cieplice obsługuje około 80 proc. kuracjuszy w porównaniu z kontraktem z NFZ). - Niestety, nie ma pewności w jaki sposób zostanie to w przyszłości rozliczone. Być może będziemy to musieli odrobić, przyjmując kuracjuszy bez zapłaty – mówi Roman Jałako. Obecnie 50 proc. przychodów Uzdrowiska Cieplice pochodzi z kontraktu z NFZ, z ZUS - 16 proc. i około 20 proc. z pobytów komercyjnych (pozostałe przychody pochodzą z innej działalności).
- Mieliśmy prawie trzy miesiące przestoju. Poza typowym lecznictwem uzdrowiskowym i rehabilitacją zusowską mamy też dwa oddziały szpitalne i POZ. W związku z tym część firmy funkcjonowała i stąd mieliśmy środki. Oprócz tego NFZ płacił nam tzw. postojowe, pomimo, że nie kierował kuracjuszy. Najbardziej odczuliśmy brak klienta komercyjnego, z którego uzdrowisko ma zwykle około 40 proc. wpływu - mówi Ireneusz Łojek, prezes Uzdrowiska Świeradów-Czerniawa Sp. z o.o. Od marca do czerwca gości komercyjnych nie było wcale. Teraz ruch stopniowo zwiększa się. Dziś kuracjuszy płacących za swój pobyt i zabiegi jest około połowy tego, co było w ubiegłym roku. - Dzięki pieniądzom z NFZ i pomocy z „tarcz” na utrzymanie 208 pracowników, mamy względnie stabilną sytuację. Obyło się bez zwolnień, załoga miała przez miesiąc 20-procentową obniżkę wynagrodzeń – wskazuje prezes Łojek. Na 40 miejsc zakontraktowanych dla pacjentów ze skierowaniami z ZUS, wykorzystanych jest teraz 35.
Komentarze (9)
I nieprawdą jest że narodowi socjaliści małego kulawego führera z bunkra kaczy szaniec przy Nowodworskiej sprzedawali "ciepłemu człowiekowi" Łukaszenku amunicję bo takie łuski można kupić w każdym sklepie z łuskami.
Kiedy przyjdziesz????
Facet masz coś z głową.
coście wszyscy sku.....syny uczyniły z tą krainą.... gdzien jest woda MARYSIEŃKA...? Banda ujaaaaaa....
Pisdzielnia prywatyzuje lasy państwowe.
Zostaniecie golcami wolacy.
nieprawdą jest że narodowi socjaliści małego kulawego führera z bunkra kaczy szaniec przy Nowodworskiej sprzedawali "ciepłemu człowiekowi" Łukaszenku amunicję bo takie łuski można kupić w każdym sklepie z łuskami
nieprawdą jest że narodowi socjaliści małego kulawego führera z bunkra kaczy szaniec przy Nowodworskiej sprzedawali "ciepłemu człowiekowi" Łukaszenku amunicję bo takie łuski można kupić w każdym sklepie z łuskami
nieprawdą jest że narodowi socjaliści małego kulawego führera z bunkra kaczy szaniec przy Nowodworskiej sprzedawali "ciepłemu człowiekowi" Łukaszenku amunicję bo takie łuski można kupić w każdym sklepie z łuskami
Czekam......