Był to ostatni ligowy mecz jeleniogórzan przed własną publicznością w tym roku. Nic dziwnego, że chcieli pokazać się kibicom z dobrej strony. W pierwszej połowie jednak bili głową w mur. Ich ataki rozbijały się o dobrze zorganizowaną obronę Chrobrego. W zespole gości wystąpiło czterech zawodników z szerokiej kadry pierwszej drużyny, ale żaden z nich nie zagrał jeszcze meczu w I lidze. Najlepszą okazję do zdobycia gola w tej części gry Karkonosze miały w 34. minucie, kiedy to Oskar Giziński wpadł w pole karne i wycofał piłkę na 16 metr. Tam był Daniel Gałach, ale jego strzał minął spojenie słupka z poprzeczką bramki gości. Rywale co prawda zdobyli gola, ale sędzia słusznie go nie uznał, gdyż był spalony. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
W drugiej obraz gry wyglądał podobnie, z tym, że wydawało się, że jeleniogórzanie mają jeszcze większą optyczną przewagę i kontrolują wydarzenia na boisku. Sęk w tym, że nic z tej przewagi nie wynikało. Ataki podopiecznych Marka Siatraka kończyły się przed polem karnym gości.
Za to rywale próbowali odpowiadać kontrami bądź stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. Blisko szczęścia był Tomasz Serweta, ale jego mocny strzał lewą nogą obronił Oskar Wieliczko.
Chwilę później po wrzutce z rzutu rożnego przytomnie zachował się Amadeusz Żak, pakując piłkę do siatki obok zaskoczonego bramkarza i obrońców Karkonoszy.
Po tej akcji napór jeleniogórzan wzrósł. Bartosz Poszelężny nie trafił z 5 metrów do pustej bramki, ale trzeba przyznać, że miał trudną piłkę do opanowania. Strzały Roberta Lekszyckiego i Daniela Gałacha czy Poszelężnego zza pola karnego albo były minimalnie niecelne, albo radził sobie z nimi bramkarz gości Rafał Paluch.
Wydawało się, że wyrównujący gol jest kwestią czasu, ale wtedy goście wyprowadzili kontrę. Paul Filipowicz w pojedynku biegowym przepchnął Mateusza Firleja i wyszedł sam na sam z Wieliczką, nie dając naszemu bramkarzowi najmniejszych szans na obronę tego strzału. W 90. minucie fatalny błąd popełnił kapitan Karkonoszy Marek Wawrzyniak, zbyt krótko podając do bramkarza. Piłkę przejął Patryk Obiała i było 3:0 dla Chrobrego.
– Nikt nie lubi przegrywać, tym bardziej, że mieliśmy dobra passę meczów bez porażki. Takie jest życie, przeciwnik dzisiaj był od nas lepszy, graliśmy zbyt wolno, nie narzuciliśmy rywalom swojego stylu gry – podsumował trener Karkonoszy Marek Siatrak. – Przy stanie 0:1 mieliśmy jedną czy dwie sytuacje, gdybyśmy je wykorzystali, mogło być inaczej. Trudno, zapominamy o tym meczu i od poniedziałku przygotowujemy się do kolejnego.
– Zawodnicy pokazali maksimum swoich możliwości i umiejętności – powiedział trener Chrobrego Jarosław Helwig. – Wypełnili założenia przedmeczowe w stu procentach i z tego się bardzo cieszę. Mamy 3 punkty i wywozimy je z ciężkiego terenu.
Jakie to były założenia? – Powiedziałem zawodnikom, żeby uczyli się odpowiedzialnej piłki. Mamy młody zespół a młodzież ma to do siebie, że gra do przodu, o obronie czasem zapominając. Chciałem to od nich dzisiaj wyegzekwować i dobrze to wyszło – podsumował trener Chrobrego.
Karkonosze Jelenia Góra – Chrobry II Głogów 0:3 (0:0)
bramki: Żak 69', Filipowicz 80', Obiała 90'
widzów: 150
żółta kartka: Szramowiat
sędziowali: Damian Grabowski jako główny oraz asystenci: Tomasz Biel, Tomasz Makowski (OZPN Wałbrzych)
Karkonosze: Wieliczko – Kuźniewski, Wawrzyniak, Woźniczka, Denis, Giziński (71' Szramowiat), Bębenek, Poszelężny (79' Kozołubski), Gałach, Firlej, Gęślak (71' Lekszycki).
Chrobry II: Paluch – Kierkiewicz, Małucki, Filipowicz, Obiała, Glinecki, Dobrakowski, Nawrot, Serweta, Żak (82' Szymański), Świdwa.
Komentarze (1)
żeby Jeleniej Góry od lat nie było stać na średni stabilny poziom III-ligowy czyli średniego miasta, to wstyd