Na początku marca miasto ogłosiło przetarg na trzy działki o średniej powierzchni 0,03 ha przy ulicy Cieplickiej w atrakcyjnej cenie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie następujący zapis w dziale Obciążenia: W Studium ochrony przed powodzią zlewni rzeki górny Bóbr opracowanym na zlecenie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej teren ten znajduje się na obszarze bezpośredniego zagrożenia powodzią.
Ta informacja wyraźnie zaniepokoiła Marka Oraczewskiego, który intensywnie szuka działki w Cieplicach pod budowę jednorodzinnego domu.
- Dlaczego miasto sprzedaje działki zagrożone powodzią? Czy chce, aby powtórzyła się u nas sytuacja z wrocławskiego Kozanowa? Chyba przykład rozsądnego myślenia powinien iść od góry – mówi pan Marek.
Jakiejkolwiek budowy na tym terenie stanowczo odradza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.
Hubert Papaj, zastępca prezydenta miasta uspokaja, że zapis o ewentualnej powodzi na pobliskich terenach musiał się pojawić, bo lepiej założyć najgorszą sytuację.
- Naszym obowiązkiem jest powiadomić o tym klienta, ale nie znaczy to, że zagrożenie jest aż tak wysokie. Na podobnym terenie znajdują się działki przy ulicy Wiejskiej, a przez dwadzieścia lat nic się tam nie działo – tłumaczył Hubert Papaj.
Pomimo negatywnej opinii RZGW miasto najprawdopodobniej wyda pozwolenie na zabudowę działek.
- Zezwala nam na to przede wszystkim Miejscowy Plan Zagospodarowania Terenu, w którym jest zapis, że na danym ternie nie ma przeciwwskazań do zabudowy – tłumaczy Jacek Praszczyk, Naczelnik Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta w Jeleniej Górze.
Niewykluczone, że niedawna regulacja rzeki Kamiennej poprawiła tę sytuację, a tym samym zmniejszyła ryzyko zalania podczas powodzi.
- Możliwe, że przytoczone opracowania są już nieaktualne. Dzięki umocnieniu nadbrzeży i pogłębieniu koryta rzeki mamy w mieście o wiele lepszą sytuację niż przed dwoma czy trzema laty – dodaje Hubert Papaj.
Cały artykuł przeczytasz w ostatnim numerze "Nowin Jeleniogórskich".
Komentarze (12)
"Możliwe, że przytoczone opracowania są już nieaktualne. Dzięki umocnieniu nadbrzeży i pogłębieniu koryta rzeki mamy w mieście o wiele lepszą sytuację niż przed dwoma czy trzema laty"
Dobre;)))
pamiętam ileś lat temu jak rzeczka tak wylała że nie dość że wszystkie te działki były grubo pod wodą to jeszcze rzeczka doszła na drugą stronę ul. Wolności. Pamiętam dobrze bo mieliśmy wtedy dobry pretekst żeby spóźnić się na lekcje w Norwidzie.
Gratuluję ewentualnym nabywcom!!!!
bicie piany obniżenie wartości a zagospodorwanie i kupiec już dawno są - tylko nie pod budowlanke
Tacy hurrra optymiści byli też we Wrocławiu, Opolu, Raciborzu i w wielu miejscach Polski, a każda powódź pokazuje indolencję władzy samorządowej i krótkowzroczność. Ale co tam, po nas choćby potop.
Nieważne kto sprzedaje ważne ,że zawsze znajdzie się g****ec ,który taką działkę kupi,postawi dom a potem pretensje do każdego że go zalało.
Przecież można postawić dom na palach, z 2 m .nad ziemią .
To że urzędnicy są niespełna rozumu to chyba nikogo nie dziwi, ale całkowitą głupotą jest kupowanie działki 50 m od rzeki.
nie echodzi oto aby petent czy kupujacy byj zawsze czujny i musial uwazac na to " co by go inni nie wykiwali". Czas wreszcie wziac sie w garsc i robic cos od poczatku do konca porzadnie. Skoro urzad miasta/geodezji i jakikolwiek inny jeszcze uwazaja ze teren nie jest zagrozony to poco to pisac w przetargu ze jest bezposrednie ryzyko? Zaden ubezpieczyciel nie ubezpieczy takiej nierychomosci. Skoro to przy rzece to poco to sprzedawac? Lepiej kosic trawe albo w dzierzawe oddac komos na sklep/komorke/pasc krowe ..
Dzisiaj slowo byc "uczciwym" i sprzedac cos szczerze i uczciwie tez nic nie znaczy. Jesli sprzedaje wozek dzieciecy za polowe ceny niz nowy to jest powod dlaczego bonifikata 50%, jesli ten mozek ma polamane kolo to widac a jak nie widac to sie mowi bo poco komu wozek polamany chyba ze kupujacy wie jak go naprawic i chce to kupic. Dzieki
To nie tylko w Jeleniej Górze... wszędzie w planach zagospodarowania dotyczących terenów zalewowych nie powinno się przewidywać zabudowy mieszkaniowej czy usługowej... ale jak w $$$$ odbiera rozum polskim urzędasom to tak potem się dzieje.
urzędasy to nawet by sprzedali teren pod zabudowe w rzece...byleby kasa byla.
Biedronkę tam postawić
Przeciez nikt wam ich nie kaze kupowac.U naszych zach.sasiadow jakby miasto sprzedalo takie dzialki ludziom to lby by sie posypaly,nie mowiac o wysokich odszkodowaniach.A tak na marginesie,urzednik glupi i ten co kupi.Debil na gorze debil na dole...