Sprawa ciągnie się od 2015 roku. Dołeccy sprowadzili do Polski 1,2 litra substancji na bazie marihuany dla chorującej matki pana Dariusza. Zdaniem wielu specjalistów, specyfik ten pomaga w zaawansowanych stadiach nowotworów. Zmniejsza ból. Małżeństwo zostało zatrzymane podczas kontroli Straży Granicznej. Spędzili 3 miesiące w areszcie. Wyszli dopiero po wpłaceniu 50 tysięcy złotych kaucji, już po śmierci matki pana Dariusza. Z kolei Jakub Gajewski odpowiada za to, że zakupił w Holandii 255 mililitrów oleju z konopi, które miał dostarczyć ciężko choremu członkowi rodziny.
– Olej był użyty w celach medycznych, dla ratowania zdrowia i życia bliskich, co zostało wykazane w drodze śledztwa – powiedział przed wejściem na salę rozpraw Jakub Gajewski. – Ekspertyzy biegłych potwierdziły, że ten środek ma właściwości lecznicze. Liczymy, że sąd weźmie to pod uwagę.
Dodał, że na salę wchodzi z podniesioną głową. – Nie jesteśmy przestępcami czy zbrodniarzami, ale ludźmi, którzy chcą pomóc innym – tłumaczył.
– Pana Dołeckiego prokuratura łaskawie zwolniła z aresztu, by mógł uczestniczyć w pogrzebie matki. To powinno się pokazywać ludziom codziennie jako przykład, jak obywatele nie powinni być niszczeni – mówi poseł Piotr Liroy Marzec, który od początku wspierał oskarżonych.
– Ta sprawa może się przyczynić do orzecznictwa w innych tego typu sprawach, ale nie wydaje mi się, żeby w przyszłości był ich dużo – dodał Liroy. Dlaczego? – Od 1 listopada weszła w życie ustawa, w myśl której pacjent nie może być karany za to, że leczy się konopiami.
Oskarżonym grozi od 3 do 15 lat więzienia. Jakub Gajewski powiedział, że liczy na nadzwyczajne złagodzenie kary. – Mam nadzieję, że sąd odstąpi od kary więzienia – dodał.
Komentarze (1)
To ten muzyk Liroy Merlin?