Hala Krzyżowa na Przełęczy Rędzińskiej – to był nasz cel wyjazdu. Tam bowiem rosną spore ilości śnieżycy wiosennej, popularnej śnieżyczki. Ta właśnie roślina, obok przebiśniegów, jest jednym ze zwiastunów wiosny. Spotkać ją można w Sudetach i Bieszczadach, na wysokości 530-1180 m n.p.m., a na terenach nizinnych bardzo rzadko. To roślina chroniona, nawet lekko trująca.
Sobotnia pogoda przypomniała o zimie, dlatego pełni obaw o niedzielna aurę tym chętniej stawiliśmy się na starcie, że nie padało, zza chmur wychodziło słońce i zapowiadał się w miarę pogodny dzień.
Wyruszyliśmy z Zabobrza i pojechaliśmy w kierunku Łomnicy. Dalej nad Bobrem przez Wojanów i Bobrów, Trzcińsko i Janowice Wielkie. Do tego miejsca jechał z nami Janusz Jandzio, urodzony jeleniogórzanin, ale od wielu lat mieszkaniec Świętochłowic na Śląsku. Janusz wybrał się w rodzinne strony z rowerem po to, żeby pojeździć. Wyskoczył zatem z nami na godzinkę, bo na dłużej nie mógł. Wzywały go sprawy domowe. W Janowicach podjechaliśmy do kościoła, bo Janusz dokumentuje wszystkie krzyże pokutne, które spotka na swojej drodze. A krzyż pokutny w Janowicach znajduje się na... dachu małego kościółka. Został tam przeniesiony po remoncie.
Pożegnaliśmy Janusza i pojechali dalej przez Miedziankę, Ciechanowice i Wieściszowice. Pierwotnie planowaliśmy w Janowicach odbić na Mniszków i żółtym szlakiem, który z końca wsi przez łąki, skrajem lasu biegnie wprost na Przełącz Rędzińską. Wybraliśmy jednak drogę trochę okrężną, asfaltem, obawiając się błota po kolana w terenie.
Podjazd do Miedzianki trochę daje w kość, ale nie jest, na szczęście, zbyt długi. Potem jest długi zjazd, niemal do samych Ciechanowic. A dalej już droga pnie się pod górę – najpierw łagodnie, by za kościołem w Wieściszowicach rowerzysta mógł się poczuć trochę, jak w alpach. Zresztą Wojtek wspominał, że przed wyprawa w Alpy tu właśnie z kolegą trenowali – z Wieściszowic przez Rędziny do Pisarzowic, z powrotem i od nowa.
Jakieś 300 metrów za wspomnianym kościołem asfalt się kończy i na podjeździe o nachyleniu dochodzącym do 14 procent, jedzie się po pozostałościach asfaltu. Ale, ku naszemu zaskoczeniu, od pewnego momentu na drodze jest położony nowy dywanik asfaltowy, równiutki. Tyle tylko, że dziś przykryty był śniegiem. Tu spotkaliśmy zimę. Na odcinku o największym nachyleniu rowery trzeba było prowadzić, bo ślisko.
Dotarliśmy w końcu na Przełęcz Rędzińską obawiając się, że pod śniegiem nie znajdziemy śnieżycy wiosennej. Ale Zbyszek, Krzysztof i Adrian poszli na poszukiwania i znaleźli. Nic dziwnego, bo śnieżyca kwitnie nawet w lutym. Jeszcze kilka cieplejszych dni i łąka na Hali Krzyżowej będzie usiana białym kwieciem.
Gościnni gospodarze, choć już gdzieś wychodzili, oprowadzili nas po rezydencji. W maju, w „Nowinach Jeleniogórskich” napiszemy o tym, jakim cudem ten unikalny zabytek przetrwał powojenne czasu, jakie plany maja dziś jego właściciele i dlaczego będzie się o dworze mówiło w czasie festiwalu polskich filmów fabularnych w Gdyni.
Dwór w Mniszkowie pochodzi z XVIII w. i jest jedną z najpiękniejszych późnobarokowych drewnianych rezydencji wiejskich. Wybudował go bogaty kupiec jeleniogórski, Geier, który zajmował się wytwarzaniem i handlem płótnem. Obiekt wzniesiono w 1728 r., a wcześniej na jego miejscu istniały inne założenia.
W 1908 r. zniszczony dom kupił osobisty sekretarz hrabiego Hermanna Stolberga (właściciela Janowic Wielkich i innych majątków ziemskich w okolicy) hr. Albrecht von Ledebur. Jego młodszej siostrze Julii, malarce, przypisuje się autorstwo malunków na suficie w jednej z izb.
Podziękowaliśmy za gościnę gospodarzom i z rozkoszą, po trudach wcześniejszych podjazdów na trasie, ruszyliśmy pędem z górki do Janowic Wielkich. A dalej, do Jeleniej Góry, wracaliśmy tą samą drogą nad Bobrem.
DST – 56,6 km
MXS - 52,3 km/h
AVS - 18,6 km/h
maksymalne przewyższenie – 439 m
Komentarze (7)
wszystko byłoby ok,dyby nie fakt spojrzenia.Wiadomo-punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.jestem zarówno kierowcą i rowerzystką,w zależności czym się w danej chwili posługuję.Rowerzyści są w ich mniemaniu Panami dróg,to samo można powiedzieć o kierowcach.Niestety,uważam,że rowerzyści mają się gorzej,bo jeżdżą jak chcą i za nic mają przepisy drogowe a to już PANOWIE z POLICJI powinni się tym zająć
Zapraszamy na następne wycieczki - informacje na naszym blogu - jeleniogórski klub kolarski - lub na stronie nj24.pl
Skąd wytrzasnęliście tę mapę. Ostrzyca Proboszczowicka to nie koło Wojonaowa ale koło Proboszczowa (gmina Pielgrzymka, poz. złotoryjski) :))
Jestem kierowcą samochodu i jestem cyklistką - i nie jestem na bakier z przepisami o ruchu drogowym - ale uważam, że to jednak kierowcy pojazdów silnikowych mają więcej na sumieniu.
Nie lubię uogólnień - a problemy wynikają z braku ścieżek rowerowych.