Reakcje w sztabach: euforia w biurze PiS-u, stypa w SLD

Tuż przed zakończeniem ciszy wyborczej w biurze posłanki Marzeny Machałek było około 20 osób. Czuć było atmosferę zbliżającego się święta. Na stole sałatki, przekąski, napoje, kawa. Sondażowe wyniki, dające PiS-owi 39,1 procent przyjęto z wielkim zadowoleniem. Entuzjazm jednak wybuchł, kiedy okazało się, że partia Jarosława Kaczyńskiego może uzyskać 242 mandaty, co pozwoli jej na samodzielne rządzenie. Ludzie wstali z miejsc, były brawa, gratulacje. Chwilę później, kiedy w telewizji pokazała się Ewa Kopacz, zgromadzeni w biurze PiS-u odśpiewali pierwsze wersy piosenki „Nie płacz Ewka”.

– Radość jest oczywista. Mamy prawie 18 procent większe poparcie niż Platforma Obywatelska – komentowała posłanka Marzena Machałek, ubiegająca się o mandat na kolejną kadencję. – Oczywiście są to sondażowe wyniki, one mogą się jeszcze zmienić, ale mogą się też zmienić na naszą korzyść.
- Nie ukrywam, że dobry wynik jest efektem tego, że mieliśmy dobry program i ciężko pracowaliśmy, by Polaków do tego programu przekonać – dodała M. Machałek. – Od około 2 godzin wiedzieliśmy, że jest dobrze, ale musimy poczekać na oficjalne wyniki. Dzisiaj wygląda na to, że będziemy mogli samodzielnie rządzić. Czekam też na mój osobisty wynik, jak każdy kandydat chcę wiedzieć, jaki był werdykt wyborców.
Piętro wyżej, w biurze posłanki Zofii Czernow, zgromadzili się działacze Platformy Obywatelskiej, a w zasadzie – tej dawnej Platformy. Oprócz Zofii Czernow, był prezydent Marcin Zawiła, jego zastępca Jerzy Łużniak, niezależny kandydat na senatora Jerzy Pokój, wielu lokalnych działaczy. W menu zupa gulaszowa (przygotowana przez Z. Czernow), sałatki, przekąski. Atmosferę po ogłoszeniu sondażowych wyników można określić mianem: szok i niedowierzanie.
– Jestem bardzo zmartwiona tymi wynikami. Liczyliśmy się z tym, że wygra PiS, ale nie że wygra taką ilością głosów, która pozwoli tej partii na samodzielne rządzenie. To jest niebezpieczne – powiedziała Zofia Czernow. – Nie muszą się liczyć z nikim i z niczym. Dobrze byłoby, gdyby te wyniki uległy pewnej korekcie w ten sposób, by nie pozwoliły tej partii na samodzielne rządzenie.
W o wiele gorszych nastrojach byli działacze SLD, którzy zgromadzili się w siedzibie partii przy Alei Wojska Polskiego. Były kanapki, na ciepło mięso w sosie z kluskami. Co prawda radny Robert Obaz oraz były radny Jerzy Pleskot próbowali rozluźnić ponurą atmosferę żartami, ale jakoś nikomu nie było specjalnie do śmiechu. Wynik sondażowy 6,6 procent dla koalicyjnego komitetu Zjednoczonej Lewicy oznacza, że nie będzie tej partii w parlamencie.
– Bardzo żałuję, że tak się stało. Co prawda są to wyniki sondażowe, ale zwykle jeżeli jest jakaś różnica, to minimalna a i tak jesteśmy daleko od progu, który powinniśmy przekroczyć – komentowała posłanka Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska. – Może nie wpadałam w hurraoptymizm, ale zakładałam, że ten próg 8 procent przekroczymy. Widać, że nie mamy na to szans.
Lewica ma już pierwsze przemyślenia, dlaczego tak się stało. – Partia Razem, która była na poziomie 1 procenta dzisiaj ma prawie 4 – mówi M. Sekuła-Szmajdzińska. – Sądzę, że to naszym kosztem i że wpływ na to miała ta druga debata telewizyjna. Lider Partii Razem bardzo dobrze się w niej zaprezentował. To dla nas trudny moment. Musimy ochłonąć, ogarnąć się i zastanowić, co dalej. Sądzę, że fakt, że parlament będzie bez lewicy, jest smutną wiadomością dla wielu ludzi.
Przy sałatkach i zimnych przekąskach świętowali działacze Nowoczesnej Ryszarda Petru. Zgromadzili się w siedzibie firmy kandydata Grzegorza Stankiewicza w Jeleniej Górze. – Nasz wynik ogólnopolski to 7 procent. Tak, jak przewidywaliśmy – komentował G. Stankiewicz. – Na Dolnym Śląsku na pewno będzie lepszy, bo mamy tu bardziej liberalny elektorat, niż we wschodniej części kraju. Liczymy na około 10 procent. To na pewno da nam jeden mandat, może dwa, ale nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu. Gratuluję PiS-owi wyniku, ale boję się, co będzie dalej.
Czego dokładnie się obawia? – Z gospodarką raczej nic się nie stanie, bo jest na tyle stabilna, że będzie toczyła się w dobrym kierunku. Bardziej boję się zmian światopoglądowych, które mogą być nie do zaakceptowania dla Polaków – dodał.

Czytaj także: 

Wybory przebiegają spokojnie