Rajd Arado: starcie na „alei snajperów”

Scenariusz akcji w Jeleniej Górze był oczywiście zmyślony, choć – jak podkreślają rekonstruktorzy – nie niemożliwy.

– Niemieccy snajperzy ukryli się w kilku miejscach. Zostali zlikwidowani. Jednostka, która miała utrzymywać tyły wycofujących się jednostek niemieckich, została rozbrojona. Opanowaliśmy miasto w niecałe 20 minut – podkreślał Jarosław Bona, organizator Rajdu Arado.

Było to niezwykle efektowny pokaz. Tuż za wojskami alianckimi szedł tłum widzów. Ludzie nagrywali filmiki, robili zdjęcia. Później z zainteresowaniem oglądali sprzęt wykorzystywany do pokazu. Furorę zrobił zwłaszcza lekki czołg Stuart M3A1 z 1942 roku. – Nie był on przeznaczony do celów stricte bojowych, bo w czasie kiedy Amerykanie weszli do działań wojennych to jego siła rażenia była już niewielka – wyjaśniał maszynista Stanisław Kęszycki. – Był wykorzystywany bardziej do zadań rozpoznawczych.
Maszynista przyznał, że w środku nie jest zbyt wygodnie. – Jak już w nim siedzę, to lepiej nie wychodzić. Czołgiści powinni być niewielkiego wzrostu, góra metr sześćdziesiąt – śmiał się.
– To Gustlik nie pasuje to tych realiów – wtrącił któryś z mieszkańców, przysłuchujący się rozmowie.
Oprócz Stuarta były jeszcze m.in.: transporter opancerzony M3 Half-track, kilkanaście Dodge'ów, ze strony niemieckiej ciężarówka Peugeot, Borgwart z działkiem przeciwlotniczym Flak, motocykl BMW R72.
To nie jedyny akcent Rajdu Arado w Jeleniej Górze. We wtorek (3 maja) podczas pikniku na lotnisku Aeroklubu Jeleniogórskiego odbędzie się druga inscenizacja. Będzie to atak jednostek alianckich na Niemców, którzy próbują uciec z Jeleniej Góry ze złotem. Rozpocznie się o godz. 14. W pokazie będą uczestniczyć 3 samoloty, w tym myśliwiec Focke-Wulf 190. Nazw dwóch pozostałych organizatorzy na razie nie zdradzają – to niespodzianka. – Jeden z nich ma ciekawą historię, bo jest to oryginalny samolot z rozpoznania z dywizji Maczka z 1944 roku – powiedział Maciej Wyszkowski z Projektu Arado.