To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Przez 30 lat o wielu zapomniano

Przez 30 lat o wielu zapomniano

Rozmowa z Michałem Orliczem, jednym ze współzałożycieli jeleniogórskiej Solidarności w 1980 roku

- Współredaguje pan powstającą wielką „Encyklopedię Solidarności”, jej część dotyczącą regionu jeleniogórskiego. Czy znajdą się w niej hasła, których do tej pory w opracowaniach okolicznościowych i rocznicowych nie było, albo takie, które trzeba napisać od nowa?
- Na takich mi najbardziej zależało, bo większość biogramów, historii i opisy wielu wydarzeń publikowane były już w rozmaitych wydawnictwach. Ale są sprawy, które u nas się zaczęły i promieniowały wtedy na cały kraj, a o których wiedza jeszcze nie jest tak powszechna. To choćby tygodnik „Odrodzenie” - niezależne pismo, wydawane legalnie od roku 1981 właśnie w Jeleniej Górze. Czy pan wie, że byliśmy wtedy, 30 lat temu, przygotowani na to, by od stycznia 1982 roku „Odrodzenie” kolportować poprzez RUCH w całej Polsce. To obok „Tygodnika Solidarność”, „Solidarności Jastrzębia” i „Jedności” było czwarte niezależne pismo w Polsce w tamtym czasie. Wydaliśmy 23 numery. Ostatni przyjechał pocięty w arkuszach z drukarni do siedziby związku w piątek, 11 grudnia 1981 roku. Przez weekend mieliśmy go składać, by od poniedziałku ruszyć z kolportażem. Ale w niedzielę w nocy przyszło ZOMO i wszystko skonfiskowało, materialny majątek redakcji zdewastowano, natomiast rezerwy finansowe skonfiskował wojewoda. Dziennikarze i pracownicy redakcji z dniem 1 marca 1982 na mocy kuriozalnej decyzji jeleniogórskiego sądu pracy zostali zwolnieni z pracy. Sprawa ich bezprawnego zwolnienia, nawet jak na ówczesne ustawodawstwo, była ewenementem w skali kraju i trafiła do Sadu Najwyższego, który zatwierdził posłusznie wyrok pierwszej instancji. Decyzja ta nie została do dzisiaj formalnie odwołana.

Kolejnym hasłem w encyklopedii będzie podziemny teatr „Scena 40 i 4”. Szykanowana aktorka teatru Norwida Renata Jasińska i studentka PWST Iwona Stankiewicz założyły teatr, który grywał głównie w kościołach, wystawiając m.in. "Księgi pielgrzymstwa i Narodu Polskiego" Adama Mickiewicza i autorską sztukę "Testament ks. Jerzego Popiełuszki". Recenzje przedstawień ukazały się w paryskiej "Kulturze". Wkrótce działaniami Jasińskiej zaczęła się interesować Służba Bezpieczeństwa. Za tę działalność wyrzucono ją z jeleniogórskiego teatru, a pisane przez nią scenariusze wylądowały na biurku samego Wojciecha Jaruzelskiego. Jasińska trafiła na aktorską czarną listę. Działacze Solidarności pomagali „Scenie 40 i 4” organizować spektakle, zajmowali się strona techniczną i transportem. Teatr grał do roku 1986. Na początku lat 90. Renata Jasińska założyła we Wrocławiu niezależny teatr „Arka”, który z powodzeniem działa do dziś.

- A czy w encyklopedii pojawią się jakieś nowe biogramy lub zmiany w biogramach już publikowanych, bo wyszły na jaw jakieś nieznane fakty?
- Instytut Pamięci Narodowej przyznał osobom współredagującym encyklopedię status badaczy naukowych dzięki czemu mamy dostęp do zasobów archiwalnych, oczywiście nie do wszystkich. Ale nie natrafiłem w czasie kwerendy na takie dokumenty, które potwierdzałyby, na przykład, czyjąś współpracę z SB. Bo sama informacja z protokołu brakowania dokumentów, że ktoś miał założoną teczkę, nadany pseudonim i był traktowany jak tajny współpracownik, to za mało, by jednoznacznie to stwierdzić. A wiedzę o osobach, które w roku 1980 były „wtykami” esbecji mieliśmy już wtedy i one szybko zostały odsunięte na bok. Właściwie nikomu ich działalność nie zaszkodziła. Udało się za to, dzięki materiałom w IPN-ie pokazać czarno na białym, że wysuwane wobec niektórych osób podejrzenia były bezpodstawne.
Spotykałem się też z takimi przypadkami, że dawni ludzie Solidarności nie chcieli, żeby ich nazwisko pojawiło się w encyklopedii. Nawet przez innych kolegów próbowałem ich namówić, ale słyszałem stanowcze „nie”. Po prostu sobie nie życzyli.

- Dlaczego? Wstydzą się, czy zmienili poglądy polityczne?
- Ich losy różnie się potoczyły, porozjeżdżali się po kraju, po świecie, wielu zajęło się karierą zawodową. I z tego głównie względu mogło być to dla nich niewygodne. Część do dziś nie może się pogodzić z „drugą” Solidarnością.

Cała rozmowa w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 36/10.