
Kamienica przy ulicy Wolności jest przedwojenna, ale zadbana. Nowa elewacja, wyremontowana klatka schodowa. Tylko dwa mieszkania w tym budynku pozostają w zarządzie ZGL-u, reszta jest już wykupiona.
- Mieszkamy tu razem od 30 lat, wspólny przedpokój zawsze tu był. Ale to właśnie czyni nasze mieszkania niesamodzielnymi. Zwłaszcza moje, bo łazienkę z toaletą mam po drugiej stronie przedpokoju. I nagle okazuje się, że jak się usunie ścianę i drzwi do tego naszego przedpokoju i uczyni z niego część klatki schodowej, to moja sąsiadka będzie mogła kupić mieszkanie. A ja się na takie rozwiązanie nie zgadzam – mówi Dorota Kozakiewicz.
I pokazuje inwentaryzację szkicową rzutu piętra – tam, gdzie jest ściana i drzwi do wspólnego przedpokoju z klatki schodowej, ściany już nie ma.
- A na tej ścianie, powyżej drzwi, mam zamontowany piec centralnego ogrzewania ze zbiornikiem. Ta instalacje jest wykonana legalnie, za zgodą wspólnoty. W przedpokoju zamontowałam też grzejnik. I co? Teraz będę ogrzewała klatkę schodową i po korytarzu przemykała się do i z łazienki? - pyta wzburzona lokatorka.
Pani Zofia, sąsiadka pani Doroty twierdzi, że korzysta tylko ze swojego prawa i chce kupić swoje mieszkanie. A skoro ZGL mówi, że sprzedaż będzie możliwa, to czeka na finał sprawy, a przez wspólny przedpokój tylko przechodzi.
- Zaproponowaliśmy obu najemczyniom sprzedaż mieszkań jednym aktem notarialnym jako współwłasności, ale na to też nie było zgody. Wspólną własnością byłby wówczas ten przedpokój. Najemcy się na to nie zgodzili, co można zrozumieć. Ale wspólnota mieszkaniowa podjęła uchwałę, by ten wspólny przedpokój wydzielić z lokali i przyłączyć do części wspólnej, jaką jest klatka schodowa. I wtedy oba lokale zyskują samodzielność, a wspólnota podejmuje uchwałę, że ten przedpokój oddaje w nieodpłatne wyłączne użytkowanie obu paniom i nie ma potrzeby wyburzania ścian i ściągania drzwi. Wydaje się to najkorzystniejszym rozwiązaniem – wyjaśnia Krystyna Jankowiak-Witek, dyrektor ZGL-u „Południe”.
Ale D. Kozakiewicz odmówiła podpisania aneksu do umowy najmu, który formalnie regulowałby kwestię przedpokoju. Według niej, w dalszym ciągu, nawet gdyby ściana i drzwi pozostały, to jej lokal byłby niesamodzielny, bo łazienka byłaby niejako poza mieszkaniem.
- Wszystko fajnie, ale gdy pani Zosia, na przykład, sprzeda komuś swoje mieszkanie i nowy właściciel, albo wspólnota zmieni zdanie i zechce doprowadzić do stanu zgodnego z papierami, to wyburzą mi tę ścianę, ja będę musiała zdemontować piec CO i do łazienki będę biegać przez klatkę schodową. Moim zdaniem, nie da się tych mieszkań podzielić – obstaje przy swoim D. Kozakiewicz.
Wspólnota mieszkaniowa teoretycznie może na drodze sądowej domagać się wyegzekwowania realizacji uchwały o włączeniu przedpokoju do części wspólnej – klatki schodowej. Wszystko wskazuje jednak na to, że jeśli sprawa pozostanie na tym etapie, co obecnie, to obie najemczynie swych mieszkań nie wykupią.
Komentarze (5)
Nie wiem w czym tutaj tkwi problem, przecież pani Dorota Kozakiewicz może nago przechodzić przez klatkę schodową do swojego mieszkania z prysznica i mieć dzięki temu bardzo duże względy męskiej i ewentualnie żeńskiej części lokatorów tego budynku. A ile by miała wtedy adoratorów...
p. Kozakiewicz zwyczajnie zawłaszczyła sobie część wspólnej klatki schodowej! i urządziła jak swoją własność. Oczywiście p.Zofia ma prawo wykupić swoje mieszkanie a dyktatura krewkiej sąsiadki nie powinna mieć tutaj zadnego znaczenia. Problem w tym, że ostrego i wulgarnego języka p. Kozakiewicz boją się i dyrektorka ZGL-u (która jak zwykle udaje, że nie ma problemu) i boją sie urzednicy w magistracie. Samowola bezczelności Kozakiewiczowej i bezradność dyrektorki Witek zwycięży? Czy może jednak rozsądek?
ale smieszne te komentarze ze nago moze przechodzic po korytarzu, moze wy z gołymi fujarkami poganiajcie po placu ratyszowym jak was to kreci . a ten ktos o pseudo SASIAD to pewnie jakis stary pryk co broni jeszcze starsza sasiadke!
Patowa sytuacja, ale nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, jakoś się trzeba dogadać. Może da sie jakoś przebudować mieszkania żeby wszyscy byli zadowoleni? Moja ciocia mieszkała w takim lokalu z wspólnym korytarzem, na szczęście nie miała łazienki po drugiej stornie korytarza, ale sąsiedzi byli konfliktowi i trochę czasu zabrały formalności z wyodrębnieniem lokali, za to teraz cała rodzina jest ekspertem od prawa budowlanego :) Jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji może mu pomóc np. ten artykuł http://www.eporady24.pl/samodzielny_lokal_mieszkalny,pytania,18,120,6532... - kilka możliwości opisanych. No i przede wszystkim warto się zwrócić do architekta :)