Protest KOD na Placu Ratuszowym

Odśpiewano hymn , Rotę, wznoszono hasła, wytykano rządzącym szereg decyzji i styl rządzenia. - PiS zawłaszcza Polskę, likwiduje praworządność, depcze Konstytucję, wywraca wszystko do góry nogami – mówił Krzysztof Moździerski, szef jeleniogórskiego KOD. Ubolewał, że ostatecznie prezydent nie wybił się na niepodległość i „pozostał w przedpokoju” (nawiązując tym samym do popularnego serialu satyrycznego "Ucho prezesa"). - Jesteśmy dzień po rocznicy stanu wojennego. Mieliśmy wtedy kilka marzeń. Na przykład, żeby sędzia sądu nie skazywał Bronisława Komorowskiego za zaśmiecanie miasta, kiedy on składał kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. Marzyłem wtedy o konstytucji, która nie ma zapisanej mądrości jednej partii, co wie wszystko. Marzyłem, żeby być częścią wolnej Europy. Teraz widzę, że z podręczników historii znika Wałęsa, znika Frasyniuk, a swoje robią prokurator Piotrowicz i sędzia Kryże. W tej sytuacji uznałem, że moim obowiązkiem jest być tutaj i protestować – mówił Marcin Zawiła, prezydent Jeleniej Góry. Przypomniał po raz kolejny, aby nie dać się wpędzić w głębokie podziały, nie urywać dialogu także ze zwolennikami PiS, ale cierpliwie przedstawiać swój punkt widzenia, podawać oczywiste argumenty. Poza organizatorami głos zabrali przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, SLD oraz PSL. Przedstawiciele KOD zapowiadali, że przed najbliższymi wyborami chcą się włączyć w budowanie porozumienia między opozycyjnymi ugrupowaniami. Namawiali też, aby ludzie angażowali się w proces kontroli wyborów, choćby w ramach nowej ordynacji wyborczej, którą forsuje PiS. Protestujący wspomnieli ofiarę Piotra Szczęsnego, który w akcie niezgody na obecne rządy dokonał w październiku samospalenia. Przywołano też poruszający apel prof. Adama Strzembosza do prezydenta Andrzeja Dudy, aby podjął „trudną decyzję”, zawetował niszczące ustrój państwa ustawy i zapisał się dobrze w historii kraju. Nie zabrakło elementów humorystycznych. Jeden z mężczyzn zapytał, jakie ryby najbardziej lubi ojciec dyrektor Rydzyk? Wielkie sumy – brzmiała odpowiedź. Kazimierz Pichlak, znany lekarz, podróżnik, powiedział, że przyszedł na protest, bo to dla niego sprawa elementarnej przyzwoitości, mimo że nie jest „człowiekiem wiecowym, a poetą lirycznym”. Na tę okazję przygotował też zgrabną rymowaną satyrę, w której wykpił pychę rządzących.
Przybyli na demonstrację generalnie okazywali się pesymistami. Dosadnie postawę ludzi opisał jeden z uczestników: „znaleźliśmy się w d..pie i zaczęliśmy się w niej urządzać”. W kolejnych wypowiedziach zebrani domagali się oddania upolitycznionej teraz i odmienionej radiowej „Trójki”, przywrócenia elementarnego poziomu obiektywizmu w mediach publicznych. - Mniej się bałam w stanie wojennym niż teraz – wyznała jedna z uczestniczek protestu.
W czasie ponadgodzinnego protestu organizatorzy rozdawali uczestnikom gorącą herbatę.