Ona ma 30 lat, on jest po pięćdziesiątce. Są ze sobą od kilku lat. Mają troje wspólnych dzieci, pozostała trójka ma innego ojca. On mówi, że się tylko pokłócili, ona – że naopowiadała na niego, ale wtedy już była chora.
- Konkubina poszła rodzić i wtedy opieka społeczna ze strażą miejską przyszli i zabrali dzieci. Chcemy je odzyskać, ale teraz nie mamy się gdzie podziać. Gdy nas nie było w domu teściowa spakowała nasze rzeczy i wyniosła na strych – opowiada Kazimierz Bosek.
Oboje z Iwoną nocują to u kolegów, to u znajomych. Na razie się tułają, ale mają nadzieję, że dostaną od miasta mieszkanie do remontu.
- Ja jestem budowlańcem, pracuję w firmie budowlanej i szef obiecał mi, że mi pomoże w remoncie, że mi nawet ekipę da. Więc nie byłoby problemu. Poprzednio, gdy się staraliśmy o takie mieszkanie, to nam zabrakło punktów przy ocenie, bo mamy za mały dochód – dodaje K. Bosek.
No i rodzi się pytanie – dlaczego państwo nie pomoże rodzinie, nie pomoże przede wszystkim dzieciom? Dlaczego nie mogą mieć swojego domu? Przecież tęsknią za rodzicami. Ale w przypadku tej rodziny brak mieszkania to nie jedyny problem.
Sześcioro dzieci w wieku od 3 miesięcy do 11 lat, które wychowuje Iwona i jej konkubent, zostały zabrane na początku czerwca do domu dziecka. Matka po porodzie ostatniej córki trafiła do szpitala psychiatrycznego z rozpoznaniem depresji ciężkiej z objawami psychotycznymi. Poza tym starsze dzieci miały na ciele siniaki.
- Dzwoniłam na niego na policję, jeszcze przed porodem. Ale już mnie brała ta choroba i to dlatego. On się mną opiekuje, dobry jest – mówi dziś Iwona. Spokojna, apatyczna, anhedoniczna, spowolniała psychoruchowo – ponad miesiąc od wyjścia ze szpitala kobieta ma zalecenia dalszego leczenia ambulatoryjnego i zażywania leków. A stan kobiety był naprawdę ciężki – czuła się podsłuchiwana, obserwowana, zgłaszała myśli rezygnacyjne i samobójcze.
Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 40/09.
Komentarze (2)
a kto "pomorze" czy "pomoże" autorowi zdecydować, która forma jest właściwa
najbardziej - jak zwykle dzieci, mamy też bo chora i pewnie samej jej trudno. Ale tatuś ... te siniaki u dzieci, awantury i alkohol, chyba nie jest w porządku, w każdym bądź razie tak wygląda.