Promocja przez mękę

Sieć przygotowała promocję dla klientów. Dotyczyła ona zabawek: połowa pieniędzy zapłaconych za zabawki wracała do kupującego w postaci bonów towarowych. W efekcie np. za markowe klocki warto 140 złotych klient otrzymywał bon o wartości 70 złotych. - To się opłaca – pomyślał Krzysztof. - Kupię dzieciom zabawki i będę mógł przed świętami zrobić darmowe zakupy.

Promocja obowiązywała od 22 do 6 rano. Krzysztof wybrał się ok. 22. To, co zobaczył w sklepie, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. - Ludzie przepychali się przed regałami, omal nie doszło do rękoczynów. Niektórzy brali co popadnie – mówił. - Trudno było tam podjechać wózkiem.

Widział też kilku handlarzy. - Brali po 20 sztuk jednego towaru. Ile tylko do wózka się zmieści – mówił. - Potem pewnie będą sprzedawać to na targowiskach.

Kolejne zaskoczenie było przy kasach. - Otwartych było tylko 5 kas. Potworzyły się gigantyczne kolejki, sięgające do połowy sklepu – mówił. - Ja stałem godzinę. To szok, przecież nietrudno było przewidzieć, że będzie dużo klientów.

Były też kasy samoobsługowe, ale przy nich także powstał spory ogonek. Krzysztof mówi, że wyszedł ze sklepu po północy. - Miałem dość – dodaje. Dzisiaj drugi dzień promocji w sklepie. - Może pomyślą i otworzą więcej kas. Jeśli nie to już współczuję tym, którzy zechcą skorzystać z takiej promocji – mówi klient.