- Po opłaceniu pobytu, wykupieniu niezbędnych leków na przyjemności zostaje mi naprawdę niewiele, bo zaledwie 100 złotych. Dlatego też będąc w sklepie wybrałem jedną z tańszych wędlin, a mianowicie kiełbasę zwyczajną, na której opakowaniu widniała cena 6,90 zł za kilogram – tłumaczy pan Andrzej.
Poważna wada wzroku nie pozwoliła panu Andrzejowi natychmiast sprawdzić rachunku. Zrobił to dopiero w domu. Wtedy także dostrzegł, na swoją drogą mało czytelnym i wyblakłym rachunku, że cena za kilogram zakupionej kiełbasy była już o 2 złote wyższa. Różnica niby niewielka, ale pomyłka już czwarta z rzędu. Pan Andrzej postanowił wyjaśnić sytuację i ponownie udał się do sklepu z reklamacją.
- Podobnie jak wcześniej skierowano mnie do Punktu Informacji, gdzie dyrektor sklepu zwrócił mi różnicę i inaczej niż zwykle nie podarował już czekolado podobnego produktu za 80 groszy – wspomina pan Andrzej, który juz wtedy postanowił, że sytuację nagłośni.
- Mój przypadek nie jest odosobniony, bo w podobnej sytuacji znalazło się wielu moich znajomych. Największy problem mają przede wszystkim osoby starsze, niedowidzące, emeryci, renciści, czyli wszyscy ci, którzy liczą się z każdym przysłowiowym groszem – mówi pan Andrzej
Rzecznik prasowy Kauflandu winą obarcza system komputerowy.
- To wina błędów w systemie komputerowym. Mamy kilkanaście tysięcy produktów i co tydzień zmieniamy ceny 200-300 artykułów objętych promocją, zdarzają nam się więc niestety pomyłki, za które serdecznie przepraszamy. Staramy się minimalizować tego typu błędy. W przypadku, gdy ceny uwidocznione na regałach i w systemie kasowym są różne, jesteśmy zobowiązani sprzedawać towary po cenach znajdujących się na półkach, a nie tych, które nalicza kasa. – tłumaczy sytuacje Jarosław Kaduczak, rzecznik Kaufland Polska Sp. z o. o.
Pan Andrzej sprawę skierował do Powiatowego Rzecznika Konsumenta, który polecił Inspekcji Handlowej skontrolować supermarket. Z praktyki wiemy jednak, że to kiedy IH odwiedzi sklep, zależy od zarządzających marketem, bo to oni wyznaczają dogodną na zaprowadzenie cenowego porządku datę.
Miejski Rzecznik Konsumenta nagminnie powtarzające się od 10 lat praktyki nazywa po imieniu:
- Nie ma tygodnia, aby ktoś taki jak pan Andrzej nie przyszedł do mnie z podobną skargą. To paskudna, nieuczciwa praktyka okradania ludzi z pieniędzy – komentuje Jadwiga Reder-Sadowska.
W obowiązku sklepu jest natychmiastowe zwrócenie różnicy oraz przeprosiny.
- To tyle, albo tylko tyle, czego może według prawa oczekiwać od przedstawicieli m.in. supermarketów oszukany klient. Zanim odzyska utracone pieniądze musi jeszcze stracić swój czas na sporządzanie protokołu i mimo tego, że wcale nie ma obowiązku, podpisać się pod nim własnym nazwiskiem – tłumaczy Jadwiga Reder-Sadowska.
Komentarze (2)
Jeśli ten pan dostał parę razy czekoladę od marketu w ramach przeprosin i różnicę w cenie - to powinien choć podziękować bo za 100 zł miesięcznie raczej by jej sobie nie kupił...
Albo zmienić sklep na inny - tylko tam nie dostanie czekoladki za darmo!
w stwierdzeniu pana Andrzeja widać ,że poleciał do gazety bo "nie dostał jak zwykle czekolady za darmo "+ oczywiście różnicę w cenie...
Absurd!!!
Ludzie potrafią być cyniczni...