Około godziny 17. jednak wezwana została na targowisko policja, bo na polecenie Kazimierza Wilka i Bogusława Kempińskiego robotnicy zaczęli wykopywać i demontować słupki z łańcuchami ogrodzenia bazaru.
- To jest nasze, myśmy zapłacili za to cztery tysiące złotych, więc zabieramy, co swoje. W protokole przekazania nie ma słowa o ogrodzenia – mówił na miejscu Bogusław Kempiński.
- To się działo na oczach policjantów, a oni mówili, że nic nie mogą zrobić. Nasz prezes pojechał na komisariat złożyć zawiadomienie o kradzieży. Regulamin targowiska mówi, że wszystko, co stanowi element infrastruktury targowiska, jest z nim związane. A poza tym myśmy się wszyscy na to ogrodzenie składali – mówiła Danuta Wójcik, członek rady nadzorczej kupieckiej spółki.
Kazimierz Wilk, odchodzący dzierżawca, powiedział nam, że jeszcze dziś w nocy wynajmowana przez niego firmach ochroniarska miała dozorować targowisko, ale nowy dzierżawca – spółka zapowiedział, że będzie miał swoją ochronę.
Kupcy-wspólnicy ustalali dziś po południu, kto oprócz dwóch ochroniarzy może przyjść na nocny dyżur.
- Wolimy pilnować swojego dobytku, bo nie wiadomo, na co pana Kempińskiego jeszcze stać – powiedział nam Jerzy Budkiewicz, jeden z kupców. Handlowcy ustalili, że przez całą noc, na zmianę, będą dyżurować po dwie godziny.
A około godziny 15., gdy na bazarze w biurze zarządcy protokolarnie przejmowano targowisko, przed pawilonem zbierali kupcy, udziałowcy kupieckiej spółki i osoby popierające K. Wilka. Doszło do pyskówek. Dwie kobiety nawet poszarpały się.
- Powiedzieli mi, że moja buda będzie pierwsza do wywiezienia, a to moje jedyne miejsce pracy. Mąż jest chory, syn nie ma pracy, muszę z tego straganu utrzymać całą rodzinę. Tak się ludzi nie traktuje – mówiła z płaczem wiceprezydentowi Jerzemu Lenardowi, Maria Molasy, która działalność na targowisku prowadzi 13 lat. Dodała też, że nie przystąpiła do spółki, bo nie miała na to pieniędzy. - Zresztą mi jest wszystko jedno, komu będę płacić. Ja po prostu muszę tu pracować.
Napięte emocje próbował studzić Stanisław Sudoł, prezes kupieckiej spółki, który przekonywał, że nikt żadnych bud i pawilonów nie będzie wywoził.
Inni kupcy chcieli wiedzieć, czy jeśli nie są udziałowcami spółki, to czy będą płacić wyższe czynsze i dlaczego.
- Różnice w opłatach będą, ale niewielkie – nie krył S. Sudoł. - Niech nikt się nie boi, nie będzie żadnego wywożenia kiosków. Przecież to by było nieracjonalne, gdybyśmy pozbywali się handlowców. Przeciwnie – będziemy zachęcać kolejnych.
S. Sudoł dodał, że spółka, jako nowy zarządca w pierwszej kolejności będzie chciała uporządkować ciągi komunikacyjne na targowisku, więc Właścicielom pawilonów i straganów zajmującym je zaproponuje inne lokalizacje, bo niewykorzystanej przestrzeni jest sporo.
Nerwowa atmosfera udzielała się kolejnym handlowcom.
- Jeśli tylko tkną mój stragan, to, jak Boga kocham, wezwę policję, straż miejską, skarbówkę i kogo się da. Palcem nie dam dotknąć i nigdzie się nie przeniosę. Ja tu tyle lat prowadzę działalność i mnie są spółki nie potrzebne. Płacę według umowy i mam prawu tu dalej być – mówił rozemocjonowany Jan Dec, któremu po chwili inni kupcy ze spółki spokojnie wytłumaczyli, że nie ma się czego bać. Mężczyzna wydawał się być przekonanym.
- Ja się poświęcę, pojadę jutro do Wrocławia na spotkanie z Komorowskim i powiem mu, jak tu rządzi Platforma – trzęsła się M. Molasy. Kobietę najbardziej ubodło to, że jedna z kobiet, handlujących po sąsiedzku nazwała ją szmatą. Stało się to po tym, gdy mąż M. Molasy nawymyślał mężowi tej kobiety, że był karany, jest kryminalistą, a teraz wziął się za rządzenie targowiskiem.
Jeszcze w czasie obecności wiceprezydenta J. Lenarda, jedna z handlujących na bazarze, Urszula Machowska – przeciwniczka oddania targowiska kupieckiej spółce, nie przebierając w słowach mówiła, że niedługo porządzi kupiecka spółka i „to wszystko rozpierdoli”.
Dziś po południu, dwoje pracowników, którzy sprzątają bazar nie mogło dokończyć pracy, bo zatrudniających ich dzierżawca zabrał im miotły i wózek.
- Na dole zebraliśmy kartony i kazali je nam wyrzucić do kontenera. Powiedzieli, że mam już nie kończyć, tylko się przebrać i iść do domu – mówiła pani sprzatająca.
Przedstawiciele kupieckiej spółki nie chcieli wziął od B. Kempińskiego kluczy do bramy do zaplecza, gdzie składowane są m.in. narzędzia do sprzątania.
- Jeszcze się okaże, że ten pan powie, że mu coś zginęło, co tam akurat sobie trzymał. My nie wiemy, co tam jest – dodaje J. Budkiewicz.
W ciąg u kilku najbliższych dni spółka kupiecka, jako nowy dzierżawca zacznie podpisywać z handlowcami prowadzącymi działalność nowe umowy dzierżawy. Dziś spisywano stan liczników energetycznych.
Komentarze (4)
Ten Sudoł jest z Wrocławia i rozpieprzył już niejedno targowisko,
szkoda bo ryneczek na zabobrzu nie był taki najgorszy. A tej pani co do Komorowskiego miała jechać chcę podpowiedzieć że to ludzie Pisu przejęli targowisko.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze! Nowy dzierżawa chce unowocześnić to targowisko i dostosować do wymogów XXI wieku, ale oczywiście ludzi to nie przekonuje że mogą mieć takie same obroty jak ta Biedronka co stoi koło targowiska jak tylko standard obsługi klienta się dostosuje do ówczesnych wymogów.
j.w