To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pospolita, choć „Książęca” awantura

Pospolita, choć „Książęca” awantura

Lwówecki browar przegrał konkurencję na polskim rynku piwa i znajduje się w stanie upadłości. Teraz przegrywa walkę o nazwę piwa „Książęce”. Przyszły właściciel twierdzi, że jest sfałszowane i produkowane w Czechach oraz ma związki z mafią. Nie ma racji. Wszystko dzieje się całkowicie legalnie.

Choć za lwóweckim browarem stoi kilkusetletnia tradycja, to w minionej dekadzie nie miał on jednak szczęścia do właścicieli. Ostatni z nich, obywatel Niemiec, co prawda szczycił się, że powstający we Lwówku trunek jest znakomitej jakości, ale nie umiał zapewnić mu rynkowego zbycia. Ostatecznie z Polski wyjechał, a do browaru wkroczył syndyk. Niedawno pojawił się poważny branżowy oferent na kupno zakładu - firma piwowarska Ciechan z Ciechanowa. Nabyć browar ma lada dzień.

Tymczasem kilka dni temu we Lwówku zawrzało. W należącym do miejscowej Gminnej Spółdzielni sklepie spożywczym pojawiło się piwo „Książęce”. Jak to możliwe? - zastanawiali się byli pracownicy upadłego browaru - Przecież browar jest zamknięty! Jeden z nich zatelefonował do Ciechanowa i opowiedział o zdarzeniu przyszłemu prezesowi.

- To piwo jest nielegalnie robione - usłyszeliśmy od Marka Jakubiaka, prezesa Ciechana. - Powstaje w małym browarze w Czechach, a na butelkach są podrobione polskie kody kreskowe.

Na pytanie, skąd ma pewność, że piwo warzone jest u naszych południowych sąsiadów, odparł: „Przecież rozmawia pan z osobą z branży, prawda?”.
Marek Jakubiak był przeświadczony, iż piwo wwożone jest do Polski nielegalnie, bez odprowadzenia podatków i bez uiszczenia opłat związanych z akcyzą. Uważał, że naruszane jest prawo polskie i czeskie. Stwierdził, że proceder ma charakter mafijny.

- Zatelefonował do mnie prezes Ciechana - mówi Ludwik Kaziów, burmistrz Lwówka. - Poinformował mnie, że w naszym mieście sprzedawane jest piwo „Książęce”. Poszedłem, kupiłem jedną butelkę i zaniosłem prokuratorowi, bo nie wiadomo, co w nim jest. Istnieje podejrzenie, że w środku znajduje się alkohol nieznanego pochodzenia.

Ustaliliśmy, że piwo sprzedaje co najmniej jedna jeleniogórska hurtownia - „Murakun” z ul. Krzywoustego.
- Owszem, sprzedajemy, ale wszystko odbywa się zgodnie z prawem - usłyszeliśmy od właścicieli „Murakuna”. - Piwo kupujemy od innej hurtowni. Z całą pewnością powstaje nie w Czechach, lecz w Polsce. Właściciel „Książęcego” ma wszystkie stosowne do handlu nim zezwolenia.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 10/09