To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ponosi konsekwencje błędów urzędników

Ponosi konsekwencje błędów urzędników

Helena Graf stoi na ganku swojego domu. Ja jestem za ścianą w pokoju. Pani Helena jest na terenie Nadleśnictwa Szklarska Poręba, ja na terenie prywatnego właściciela. Lokatorka będzie musiała wkrótce opuścić dom. To ostatnia już ofiara handlu nieruchomościami byłej huty „Julia” w Szklarskiej Porębie, która poniesie konsekwencje wielu błędów i niedopatrzeń urzędników z minionych lat.

O sytuacji lokatorów, byłych pracowników „Julii” pisaliśmy wielokrotnie. Dwukrotnie zostali sprzedani ze swoimi domami. Swoimi tylko teoretycznie. Bo choć sami je zbudowali, to nie zdążyli ich wykupić. Zabezpieczenia ich sytuacji mieszkaniowej w aktach notarialnych okazały się tylko teoretyczne. Kolejni notariusze, kolejne urzędy i instytucje nie widziały, że obraca się nieruchomościami o nieuregulowanym statusie prawnym i po drodze gubi ludzi.

W 1994 roku syndyk sprzedaje upadłą państwową hutę kryształu „Julia” w Szklarskiej Porębie nabywcom ze Stanów Zjednoczonych. W akcie notarialnym zobowiązują się do inwestycji w zakład w wysokości 3 milionów dolarów oraz zapewnienia lokali zamiennych dla dwóch rodzin zamieszkałych w budynkach na terenie huty.

Wkrótce produkcja kryształów w zabytkowych obiektach w Szklarskiej Porębie zostaje wygaszona i całość przeniesiona do Piechowic.

Wspomniane budynki mieszkalne, które zajmowali pracownicy huty, zostały wybudowane przez samych w drugiej połowie lat 80., za zgodą i przy pomocy huty. Budynki były jednak własnością zakładu, a pracownikom obiecano, że będą mogli je wykupić.

- Dopóki huta była państwowa, niczym się nie niepokoiliśmy. Gdy zakład został sprzedany spółce Weslon-Polska, też spokojnie mieszkaliśmy. I ciągle czekaliśmy na możliwość wykupu naszych domów – mówi Helena Graf.

W 2005 roku spółka Weslon-Polska upadła. Ale w niespełna dwa tygodnie od złożenia w sądzie wniosku o upadłość, jednak jeszcze przed jej ogłoszeniem przez sąd, spółka sprzedała teren z zabudowaniami po hucie w Szklarskiej porębie prawnikowi ze Śląska, Janowi Skalskiemu.

Tyle tylko, że w akcie notarialnym „zginęły” gdzieś zasiedlone budynki mieszkalne, w których żyły cztery rodziny. Akt notarialny mówił jedynie o budynkach gospodarczych.

Nowy właściciel w stosunku do trzech rodzin uzyskał bez problemu wyroki eksmisyjne. Dwóch rodzin już nie ma, a Helena Graf płaci mu od dawna 700 złotych opłaty za bezumowne korzystanie z lokalu. Sąd orzekł, że nie przysługuje jej lokal socjalny.

Do dziś jednak żadna instytucja, włącznie z prokuraturą, nie wyjaśniły wielu kwestii związanych z prywatyzacją „Julii”, a przede wszystkim z kwestią zabezpieczenia potrzeb mieszkaniowych byłych pracowników.

Najwyższa Izba Kontroli uznała, że do zaniedbań w zakresie kontroli i wyegzekwowania zobowiązań nowych właścicieli huty dopuścił się Urząd Wojewódzki w Jeleniej Górze, a później Dolnośląski Urząd Wojewódzki, służby ochrony zabytków i urząd miasta w Szklarskiej Porębie.

Dopiero niedawno, w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę, powołano biegłego geodetę, który dokona pomiarów w terenie. Okazało się, że w latach 80. huta pozwoliła pracownikom budować domy częściowo na terenie nadleśnictwa, choć nie miała do tego prawa. Sprzedając potem teren z zabudowaniami obracano co najmniej kilkudziesięcioma metrami kwadratowymi „leśnego” terenu.

Całość czytaj w najnowszym wydaniu "NJ"

Komentarze (4)

Ja tego nie kapuję. Jak można zostać sprzedanym wraz z domem :lol:? Swoją drogą to takie rzeczy tylko możliwe w Polsce :lol:...

do xyz - czy ty byś budował dom na gruncie, który nie jest twój - to oczywiste własność to grunt notarialny nr. działki - a budynek to nieruchomość, on bez gruntu jako własność nie istnieje - dzisiaj jest, jutro go nie i już - grunt jest wieczny, dlatego przy wykupowaniu domów, mieszkań kupuje się także grunt.

"(...)Najwyższa Izba Kontroli uznała, że do zaniedbań w zakresie kontroli i wyegzekwowania zobowiązań nowych właścicieli huty dopuścił się Urząd Wojewódzki w Jeleniej Górze, a później Dolnośląski Urząd Wojewódzki, służby ochrony zabytków i urząd miasta w Szklarskiej Porębie.(...)"

Oto skutki braku odpowiedzialności URZĘDNIKÓW za podejmowane decyzje. Przy "korycie " odpowiedzialność się rozmywa, podpisują i NIE wiedzą co podpisują? a może to była ....., przecież ostatni kupujący, a jakże, ma wykształcenie prawnicze...
Urzędnicy mają wypłaty z "naszych" pieniędzy i podejmują decyzje w NASZYM imieniu w oparciu o obowiązujące PRAWO???
A co na to urząd miasta w Szklarskiej? Tym bardziej ciekawa sprawa, bo dotyczy to bezpośrednio jednego RADNEGO /aktualnie i w roku 2005 też/ !

Trzeba zagłosowac na Palikota bo on w programie ma odpowiedzialnosc materialna urzedasow za zle decyzje.