To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Poniedziałkowe "wodolanie"

Poniedziałkowe "wodolanie"

Grupy nastolatków zaopatrzone w wiadra pełne zimnej wody spotkać można w centrum Jeleniej Góry, Cieplic i na Zabobrzu. Bardziej dla hecy i zabawy niż z potrzeby zachowania ludowej tradycji młodzieńcy "polują" na młode dziewczyny. Co prawda centrum patroluje policja i straż miejska, ale niejedna panna nie wróciła dziś sucha do domu.

Grupę śmigusowo-dyngusowej młodzieży spotkaliśmy na placu Ratuszowym i przy cerkwiii na ulicy 1 Maja. Jedne z dziewczyn skąpana przez chłopaka zapowiedziała odwet: - Ja wam pokażę tradycję!
Gdy wielkanocni polewacze zobaczyli na horyzoncie radiowóz albo pieszy patrol grzecznie siadali na ławeczkach albo cichcem zmykali na podwórka.

W Cieplicach młodzież trzymała się w okolicach rzeki Kamiennej – głównego źródła wody w dzisiejszy poranek. Uczestnicy lali się nawcajem, nacierali też na mniejsze grupy z wiaderkami. Chłopcy oczywiście nie oszczędzili swoich koleżanek. - To fajny dzień, można kogoś oblać - cieszyli się ci, których spotkaliśmy przy ul. Francuskiej w Cieplicach. Byli cali mokrzy, ale uśmiechnięci.

- Oszczędzamy dorosłych, nie lejemy też wody na przejeżdżające auta – usłyszeliśmy od kolejnej cieplickiej grupy, którą spotkaliśmy tuż przy komisariacie.

I dobrze, gdyż za to można zostać ukaranym nawet mandatem. - Jak na razie, lany poniedziałek przebiega spokojnie – powiedziała nam w południe nadkomisarz Edyta Bagrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. - Mieliśmy kilka zgłoszeń od poszkodowanych przechodniów. Policja interweniowała przy ul. Wincentego Pola, w parku Żiżki. Na szczęście okazało się, że były to drobne sprawy a sprawcy zostali pouczeni – mówi Edyta Bagrowska.

Niegdyś śmigus polegał na symbolicznym biciu witkami wierzby lub palmami po nogach i wzajemnym oblewaniu się wodą, co symbolizowało wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także i z grzechu. Na śmigus nałożył się zwyczaj dyngusowania, dający możliwość wykupienia się pisankami od podwójnego lania. Nie wiadomo, kiedy te dwa obyczaje się zetknęły.

Dyngus po słowiańsku nazywał się włóczebny. Wywodzi się go od wiosennego zwyczaju składania wzajemnych wizyt u znajomych i rodziny połączonych ze zwyczajowym poczęstunkiem (Gość w dom, Bóg w dom) a także i podarunkiem, zaopatrzeniem w żywność na drogę. Wizytom towarzyszyły śpiewy o charakterze ludowym i religijnym. Dyngus dla uboższych, nie mających bogatych znajomych, stał się sposobem na wzbogacenie jadłospisu i okazją pokosztowania niecodziennych dań (jeśli zawędrowali np. do dworu). Włóczebnicy mieli przynosić szczęście, a jeśli nie zostali należycie za tę usługę wynagrodzeni smakołykami i jajkami, robili gospodarzom różne nieprzyjemne psikusy (co dla skąpych gospodarzy było pierwszym dowodem pecha) (za Wikipedią).

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ
 

Komentarze (9)

no to gratuluje inteligencji godnej neandertalczyka... śmiałbym się gdyby twojemu synowi obili "pysk" i przy okazji tobie za zabawę w corocznym święcie... jest to jedyny dzień w którym można bez konsekwencji oblewać się wodą... ale przez takich idiotów jak ty ta tradycja ginie... :angry:

wysyłając tyle minek i bijąc młodszego od siebie...

i co stało Ci się coś w to auto? chłopie przykry jesteś... trzeba było to zgłosić a nie lać o kij wie ile młodszego... podaj markę,kolor i numer rejestracyjny samochodu a na pewno młodociany Ci się w tak grzeczny sposób odwdzięczy jak ty mu za polanie jakiejś puchy złomu(zapewne) "Debilu"... :s

Dlamnie jest to patologia i dziecinada lac z wiader wodom z resztom smingus dyngus to tradycja a nie wygłupy debilostwo,i chuliganstwo,poprostu chcom na siebie zwrucic uwage

Wyzywacie tych chłopców, a sami pewnie nie jesteście lepsi.. To jest zabawa, a jeśli wam coś nie pasuje, to nie wychodzcie w ogole z domu..

Lanie wody z okazji Andrzejek to jakaś nowa karkonoska tradycja. Ale bardzo mi się podoba, bo stanowi konkurencję wobec głupawego politycznego lania wody.