To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Pomysły na kryzys i biedę - naukowym okiem

Pomysły na kryzys i biedę - naukowym okiem

O szansach i barierach w rozwoju kraju, Dolnego Śląska i Jeleniej Góry mówią uczestnicy konferencji zorganizowanej przez posłankę Marzenę Machałek w jeleniogórskim wydziale Uniwersytetu Ekonomicznego. Politolodzy i ekonomiści objaśniali zależności makroekonomiczne i uwarunkowania polityczne, które wpływają na obecną sytuację w Polsce.

Profesor Krzysztof Szczerski, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego przekonywał, że w kraju obserwujemy rozwój, ale nie modernizację. Tę ostatnią rozumie jako funkcjonujące hierarchie między centrum a peryferiami.
– Ten rozwój jest antymodernizacyjny, nie przełamuje barier w komunikacji centrum – peryferie. W przypadku, na przykład Jeleniej Góry, peryferyjność w układzie województwa jest miastu narzucona, a nie naturalna – przekonywał prelegent.

Według Szczerskiego w polskim życiu politycznym, ekonomicznym i społecznym mamy dominację zewnętrznych, europejskich uwarunkowań rozwojowych. Pieniądze z unijnych funduszy strukturalnych, które w ostastnich latach szerokim strumieniem płynęły do Polski tak naprawdę przez nasz kraj tylko przepływały, "a realny wpływ na gospodarkę tych pieniędzy jest do dyskusji".

- Konsekwencje tego zjawiska są bardzo istotne. To umacnia podział centrum - peryferie. Pieniądze unijne są w dominujący sposób centralnie dzielone, a udział regionów jest mniejszościowy. A poza tym dyskusja o dystrybucji tych środków jest mocno upolityczniona – dodał K. Szczerski.

Drugą konsekwencją, według politologa, jest antykonstytucyjna hierarchizacja samorządów.  Szefowie gmin, miast i powiatów muszą żyć dobrze z marszałkami województw, bo od nich zależy dystrybucja pieniędzy w regionach.

- Wszyscy wiszą u klamki marszałka, a marszałek u klamki ministrów. To nie jest nigdzie zapisane, ale taka jest praktyką. I to jeszcze z podtekstem politycznym.

Konsekwencje rozwojowe tej nierównowagi, zdaniem naukowców, są poważne. Skoro Unia Europejska tworzy jednolite strategie rozwojowe, to politycy mają jeden cel - ignorować najsłabszych. I to dotyczy również Polski.

Odbudowa silnego przemysłu, który pobudzi pozostałe sektory gospodarki, to jedyna szansa na pozbycie się przez Polskę statusu „kooperanta wykonawczego”.

- Jeśli nie będzie dużego polskiego przemysłu, to dyskusja o rozwoju jest dyskusją o fikcji. Jeśli mamy być tylko kooperantami wykonawczymi, to komu będą potrzebne polskie badania, myśl techniczna i wynalazki? Równie ważna jest kwestia transportowa. Polsce nie tylko potrzebne są autostrady ze wschodu na zachód i z południa na północ, ale sieć połaczeń ważnych dla spójności państwa.

Ekonomista, profesor Jerzy Żyżyński wyjaśniał z kolei dlaczego Polska jest biedna i czy ma szanse na rozwój. Prezentując makroekonomiczne dane oraz podstawowe zagadnienia ekonomiczne przekonywał, że Polacy dlatego nie odczuli tak bardzo skutków kryzysu, bo są na to zbyt biedni.

- Jeśli 70 procent Polaków nie ma żadnych oszczędności, to nie odczuwa skutków kryzysu. A brak tych oszczędności nie wynika z jakiejś nieriozumności tylko z biedy. Nasz dobrobyt zależy od tego, jak dzielone jest to, co wytwarzamy. Jeśli przyjrzymy się strukturze przemysłu to widzimy, że dominują małe i średnie firmy, które są mało wydajne i słabe technologicznie – dodał J. Żyżyński.

Według ekonomisty, nonsensem było wpisanie relacji długu do produktu krajowego brutto do konstytucji, bo forsowanie równowagi budżetu w kryzysie jest nonsensem. Dla gospodarki szczególnie ważne jest zachowanie spójności struktury konglomeracji budżetów – państwa, firm, gospodarstw domowych. Lepiej więc wygenerować pieniądz, zwiększyć zadłużenie budżetu podstawowego, czyli państwa, niż dopuścić do załamania całej sieci innych budżetów, zwłaszcza rodzin.

O obecnej sytuacji finansów publicznych w Polsce mówił dr Zbigniew Kuźmiuk. Polska jest w pułapce niskiego wzrostu, ale spowolniony rozwój jest tylko w części zawioniony przez kryzys światowy.

- Nie ma obecnie sposobu, by gwałtownie przyśpieszyć inwestycje i rozwój. Jednak działania rządu idą pod prąd tendencjom. Skoro obciążenia podatkowe, to konsumpcja zmaleje, a nie wrośnie. Skłonność przedsiębiorców do inwestowania maleje w obawie o słabszą koniunkturę. Część z nich ma na rachunkach oszczędności, ale rząd musi wytworzyć zachętę, żeby te pieniądze uruchomić. Bo podstawowe instrumenty do pobudzania inwestycji i konsumpcji są w rękach rządu – dodał Z. Kuźmiuk.

Z danych zaprezentowanych przez prelegenta Polska jest niezamożnym rajem, ale ciągle dostarcza kapitału dla zagranicy. W ubiegłym roku było to 70 mld złotych i to bez uwzględnienia środków unijnych. Ostatni raz finanse publiczne były zrównoważone w 2007 roku. Od tamtego czasu dług stale się powiększa.

Swoje wystąpienie dr Z. Kuźmiuk zakończył stwierdzeniem, że mimo rosnących stawek podatku vat i odejmowania kolejnych ulg, wpływy do budżetu z tego tytułu maleją. Wpływa na to rozrost szarej strefy oraz przyzwolenie ze strony resortu fiansów „na masowe wyłudzania tego podatku".

- I nie chodzi tu o działalność przestępczą. Mówię o wyłudzaniu miliardów zł rocznie. Jest jakiś paraliż w resorcie, żeby się z tym zmierzyć. Nie pada żadne sensowne wytłumaczenie. A z drugiej strony służby podatkowe są coraz bardziej oporesyjne w stosunku do zwykłego podatnika – podsumował Z. Kuźmiuk.

Ostatnie działania resortu finansów w postaci sięgnięcia po pieniędzy z Otwartych Funduszy Emerytalnych, to „wyciaganie ostatniej koszuli z szafy. Gdyby tego nie zrobiono, to nie byłoby budżetu na przyszły rok. To nie jest żadna reforma”.

IMG_4639.JPG
IMG_4641.JPG
IMG_4644.JPG
IMG_4648.JPG
IMG_4651.JPG
IMG_4653.JPG
IMG_4655.JPG
IMG_4658.JPG
IMG_4660.JPG
IMG_4663.JPG
IMG_4680.JPG
IMG_4684.JPG
IMG_4686.JPG
IMG_4688.JPG
IMG_4694.JPG
IMG_4699.JPG
IMG_4701.JPG

Komentarze (45)

skonczy sie bieda jak odsuniemy tych szkodnikow z po raz na zasze..

Słodka blondynka też myśli.Jak Komorowski do Jelonki to zaprasza wielkich profesorów od ekonomii na miarę Rońdy Macierewicza.I ludziska słuchają bzdur i pobożnych życzeń.

Pitu, pitu... Z politologii czy ekonomii taka nauka, jak z krowiej d*** wentylator. Pojedli, popili, podatnicy zapłacili, czyli turystyka akademicka kwitnie.

Rozgonić tę bandę nierobów z tytułami na cztery wiatry, nie potrzeba nam tylu pasożytów.

Ty biolog, takie farmazony piszesz, że głowa boli.....skąd Ty możesz wiedzieć, za czyje pieniądze się najedli.
Żal mi takich ludzi, że ledwo do dwóch policzą, coś zakombinują i głupoty wypisują
pracownik z tytułami - praktyk pożądany

Najwyraźniej to ty nie wiesz za co się najedli. Ale oczywiście swoje trzy grosze musi wtrącić. Żałuj przede wszystkim siebie, ignorancie jeden.

Machaek i Szczerski taaa juz wiem jaka uradzili recepte - polska dla polakow i smolensk pamietamy

oni juz sa ekspertami w dziedzinach aviacji i roznych nacjonalistycznych dewiacji a z ekonomia maja tyle wspolnego co kryminolog z kryminalista.

Dziekuje

I nawet jeżeli, to co z tego?

Jeżeli nie wiecie, to pani Machałek jest jedną z osób, które konsekwentnie domagały się pieniędzy na remont linii kolejowej Jelenia Góra - Wrocław i jak widać skutecznie.

Tylko co komu po tej linii kolejowej, skoro pociągi do Wrocławia jeżdżą co 2-3 godziny, a autobus PKS co pół godziny i wciąż PKS jest szybszy i tańszy. Tylko frajerzy jeżdżą do Wrocka pociągiem. Ta linia jest potrzebna mieszkańcom Wałbrzycha, dla których kolej stanowi jeszcze jaką taką konkurencję z autobusami, ale nie nam. Więc dla naszego regionu pani Machałek nic nie zrobiła. Jest u nas też dużo linii kolejowych wymagających remontu (np. do Lwówka Śląskiego, której grozi zamknięcie, do Zgorzelca, dużo mówiło się o pociągach do Liberca, których nadal nie ma) i w tych sprawach pani Machałek nawet palcem nie kiwnęła.

PKS dla mnie jest tylko szybszy, tańszy nie. Za bilet ulgowy na każdy osobowy pociąg zapłacę niecałe 15 zł, za autobus chyba w tej chwili 20.
Linia jest jak najbardziej potrzebna, tylko jej zaniedbywanie przez długie lata doprowadziło do tego, że na połączeniu Jelenia-Wrocław wygrywają w tej chwili autobusy. Jeżeli chcesz wiedzieć, po remoncie pospieszny ma jechać poniżej 2 godzin, więc będzie to szybciej niż autobusem. Pociągi teraz są co 2-3 godziny, ale to teraz. Skróci się czas przejazdu -> więcej ludzi zacznie jeździć pociągami -> pojawi się więcej połączeń. Proste.
Tym co jeżdżą autobusami połączenie kolejowe też jest potrzebne. Po co? Konkurencja, dzięki której PKS nie może w nieskończoność podnosić cen. Już był moment, że za autobus płaciło się 30 zł, ale właśnie dzięki skróceniu czasu przejazdu pociągiem cena wróciła do 20. Monopol nigdy nie jest dobrym zjawiskiem.

I mylisz się, że pani Machałek nic nie zrobiła w sprawie remontu linii do Lwówka. Bodajże w zeszłym roku była w radiu dyskusja na temat ratowania kilku linii, między innymi właśnie do Lwówka i pani Machałek też w tym uczestniczyła. Tylko niczego nie zrobi się natychmiast.
Pociągi do Liberca to inna sprawa. Teraz linia do Szklarskiej jest w remoncie, więc z oczywistych powodów połączeń nie ma. Po remoncie mogą wrócić połączenia do Kořenova, skomunikowane z czeskimi pociągami do Liberca. Bezpośrednich chyba nie będzie, ale nawet Czesi nie mają pociągu Harrachov-Liberec, trzeba się w Kořenowie przesiadać.

No to nawet nie wiesz o czym piszesz, bo są kursy PKS, które kosztują 10 zł do Wrocławia - dla wszystkich, nie uwzględniając zniżek.

Co do linii kolejowej, to jak jest potrzebna widać po frekwencji. Na odcinku z Jeleniej do Wałbrzycha pociągi jeżdżą praktycznie puste. Czas przejazdu nic już się nie skróci, bowiem remont właściwie już się zakończył. Pośpiesznym nikt rozsądny nie będzie jeździł do Wrocławia, bowiem bilet kosztuje dwa razy więcej niż na autobus PKS. Autobus też jest pośpieszny, jedzie mniej więcej tak samo długo a kosztuje dwa razy mniej.

Kolej nie jest żadną konkurencją dla PKS-u, bowiem wszyscy (studenci, pracownicy) i tak jeździliby do Wrocławia autobusami. Poza tym ciekawe myślenie: pociągi mają jeździć do Wrocławia, nawet puste, tylko po to, żeby była konkurencja dla PKS-u? A jak myślisz, kto za to będzie płacił? Myślisz że to jest za darmo? Po twoim wpisie widzę, że jesteś jakimś studentem, który ma zniżki, więc cieszy sie, że pociąg wychodzi mu taniej. Zobaczymy czy tak samo będziesz mówił, gdy zaczniesz płacić podatki i przestanie cię utrzymywać mamusia i reszta podatników.

Ile pani Machałek zrobiła dla linii do Lwówka, widać po efektach. Gadać, organizować konferencje za pieniądze podatników to każdy potrafi, problem zaczyna się, gdy trzeba zacząć działać. Reszta to też brednie - żadnych bezpośrednich pociągów do Korenova po remoncie nie będzie, a pociągi Harrachov-Liberec od dawna są, wystarczy zajrzeć do czeskiego rozkładu jazdy, żeby się o tym dowiedzieć.

Przede wszystkim to interesuję się koleją i tego zainteresowania nie zamierzam porzucić po zakończeniu nauki.

Są faktycznie trzy autobusy za 10 złotych, ale w przeciwną stronę tylko jeden.
Za to pociągów osobowych w ciągu dnia jest pięć (czas przejazdu poniżej 2:25), do tego jeden pospieszny (2:08), na który też bilet kosztuje mnie poniżej 20 złotych, w przeciwną stronę tak samo. Nie jestem pewny, jak z cenami za TLKę Śnieżka (pospieszny PKP IC).
Przecież nawet osobowym już teraz się jedzie tylko ~20 minut dłużej niż autobusem, a komfort podróży większy. Nie każdemu chodzi o jak najszybszy dojazd, myślę, że dla rodziny z dziećmi lepszym rozwiązaniem byłby pociąg.

"Czas przejazdu nic już się nie skróci, bowiem remont właściwie już się zakończył."
No i tu pokazałeś, że nie wiesz o czym piszesz.
W zasadzie do zrobienia jeszcze jest (lista przygotowana na szybko):
-remont toru nr 1 na całym odcinku Marciszów - Wojanów, prędkość szlakowa na nim to w obecnej chwili 30 km/h, na torze nr 2 80-120 km/h
-dokończenie remontu sygnalizacji + zamontowanie blokady liniowej (ZTCP samoczynnej) między Marciszowem i Boguszowem Gorce Zachód, co powinno pozwolić na prędkość szlakową ~100 km/h (obecnie 80), remont torów między BG i BG Zachód
-remont trzech mostów koło Sadowic Wrocławskich, co wiąże się z usunięciem miejscowego ograniczenia do 20 km/h (jeden tor już zrobiony, szlakowa w tym miejscu to 100 km/h)
-remont i dostosowanie do 100 km/h toru nr 2 Świebodzice-Jaworzyna
-modernizacja sieci trakcyjnej między Smolcem i Kątami Wrocławskimi
-remont prawdopodobnie toru nr 1 między Kątami Wrocławskimi i Mietkowem, jakieś prace między Żarowem i Imbramowicami
Dopiero po wykonaniu tych robót linia będzie w przyzwoitym stanie w obydwu kierunkach i remont będzie można uznać za zakończony. Pozostanie tylko zlikwidowanie kilku ograniczeń miejscowych, ale to już drobne rzeczy.
Nie ma więc co się dziwić, że remont potrwa do 2016 r. i będzie kosztował jeszcze 200 miliardów złotych.

Nie 200 miliardów tylko 200 milionów ;-).

...będzie kosztował jeszcze 200 miliardów złotych.

Kurde, sto parę kilometrów 200 miliardów? ...Jeszcze??? Półtora miliarda na kilometr, plus to co już kosztowało? Taniej by było lotnisko i darmowe przeloty przez pięćdziesiąt lat... A potem tooo... Niech się inni martwią.

Pisałem przecież, że się pomyliłem ;-). Zresztą lepiej, te 200 "miliardów" to nie za sto kilometrów, za całość będzie 500.

No, chyba nie tylko w tym się pomyliłeś. Jakby wziąć pod uwagę całą kwotę wywaloną na remont tej linii, to wyjdzie duuużo więcej niż 200 milionów. Tak czy siak, kasa wywalona w błoto, niewspółmierna do korzyści dla mieszkańców.

W całości pójdzie 500 i na pewno nie jest to przykład kasy wyrzuconej w błoto (w przeciwieństwie do np. środków na pensje dla wielkiej ilości prezesów i innych urzędników z masy niepotrzebnych spółek kolejowych, trzy by spokojnie wystarczyły), o czym się jeszcze wszyscy przekonamy. Więc do zobaczenia w pociągu :-).

A was i tak się nie przekona, no to do zobaczenia przy następnej dyskusji (bo autobusem jeździć nie planuję).

Bo ty nie wiesz, co można zrobić za 500 milionów. Uświadomię cię, że nie tylko przeznaczyć na pensje dla prezesów. I remont linii kolejowej dla muchowozów. Po prostu jesteś zamknięty na racjonalne argumenty, pewnie jakiś mikol, któremu marzy się pociąg do każdej wioski, żeby on miał co focić, a potem mógł się pochwalić fotkami z fajnymi wozami na fejsbuku. Jeździj sobie śmierdzącymi, telepiącymi się kiblami (nikt ci nie broni), ale przy takich inwestycjach liczy się interes ogółu, a nie garstki mikoli mających zniżki za pieniądze mamusi, a zdecydowana większośc jeździ i będzie jeździć autobusami.

Interesujesz się koleją, a jakoś mało wiesz na jej temat. Trzy autobusy są za 10 zł, znacznie więcej za 15 zł. To i tak taniej niż kolej. Bilet na pociąg do Wrocławia kosztuje 24 zł, a na InterRegio czy pośpieszny jeszcze drożej. To że ty masz ulgi, nic nie znaczy. Bierze się pod uwagę cenę biletu normalnego, za ulgi zresztą też ktoś przecież płaci. Do tego dochodzi komfort jazdy, czas jazdy, bezpieczeństwo... I kolej przegrywa na maxa.

"a komfort podróży większy."

Co dzisiaj piłeś? Jasssne, zwłaszcza telepiącym się kiblem z plastikowymi siedzeniami. Nie rozśmieszaj mnie.

"dla rodziny z dziećmi lepszym rozwiązaniem byłby pociąg."

Dla rodziny z dziećmi najważniejsze jest bezpieczeństwo, a tego nasza kolej nie oferuje.

"Dopiero po wykonaniu tych robót linia będzie w przyzwoitym stanie w obydwu kierunkach i remont będzie można uznać za zakończony."

No to ty właśnie pokazałeś, że nie wiesz o czym piszesz. Po wykonaniu tych robót czas jazdy znacząco już się nie zmieni, to są głównie zmiany kosmetyczne.

"Pozostanie tylko zlikwidowanie kilku ograniczeń miejscowych, ale to już drobne rzeczy."

Właśnie, ograniczenia miejscowe! Zanim remont się skończy, już pojawią się nowe ograniczenia, bo znawcom tematu powszechnie wiadome jest, że remont jest wykonany w sposób urągający wszelkim standardom porządnej roboty. Czyli czas jazdy szybko znowu zacznie się wydłużać.

"Nie ma więc co się dziwić, że remont potrwa do 2016 r. i będzie kosztował jeszcze 200 miliardów złotych."

I to jest kasa wywalona w błoto, bo za te pieniądze można by zbudować od podstaw S3 z Jeleniej do autostrady i zyskałaby znacznie większa liczba osób.

Kibla z plastikowymi siedzeniami na tej trasie w ciągu ostatnich prawie dwóch lat tylko raz, a największą wadą autobusu jest mała ilość miejsca, często brak otwartej ubikacji. Bezpieczeństwo - na tej linii nie widzę różnicy w porównaniu z transportem samochodowym.
I tak jak pisałem, gdyby linii kolejowej nie było, jestem pewny, że bilet na PKS już dawno kosztowałby 35 zł.

Na temat ograniczeń wypowiadać się nie będę - proszę samemu sprawdzić, na jakich odcinkach występują teraz ograniczenia STAŁE (na BIAŁYCH tablicach) i czy były one w ostatnim czasie remontowane.

To tyle, myślę, że przybliżyłem trochę sytuację na linii 274 wszystkim zainteresowanym.

"Kibla z plastikowymi siedzeniami na tej trasie w ciągu ostatnich prawie dwóch lat tylko raz"

Mylisz się, bo ja widziałem przynajmniej kilka razy w ciągu ostatniego roku. Ostatnio jechałem czymś jeszcze gorszym - wprawdzie siedzenia obite cienką dermą, ale chyba na gołym tworzywie sztucznym albo drewnie, że twarde jak plastik, a niższe niż siedzenia plastikowe, że nawet zagłówków nie było. Normalnie pociąg jak trzecia klasa w przedwojennych pociągach.

"a największą wadą autobusu jest mała ilość miejsca, często brak otwartej ubikacji."

Ubikacje są w autobusach jeżdżących do Wrocka, trzeba tylko poprosić kierowcę. Co do miejsca, to jak usiądą ci cztery osoby w kiblu, to miejsca na nogi jest jeszcze mniej. To miejsce jest stąd, że pociągi jeżdżą puste, a nie że jest go więcej.

"I tak jak pisałem, gdyby linii kolejowej nie było, jestem pewny, że bilet na PKS już dawno kosztowałby 35 zł."

Jakby kosztował 35 zł, to by pojawił się inny konkurencyjny przewoźnik, który miałby tańsze. Więc nie siej takich demagogicznych argumentów.

"Na temat ograniczeń wypowiadać się nie będę - proszę samemu sprawdzić, na jakich odcinkach występują teraz ograniczenia STAŁE (na BIAŁYCH tablicach) i czy były one w ostatnim czasie remontowane."

Teraz jest mało, bo jest świeżo po remoncie. Ale po tak beznadziejnym wyremntowaniu linii aani się nie obejrzysz, a znowu pojawi się sporo nowych ograniczeń.

"To tyle, myślę, że przybliżyłem trochę sytuację na linii 274 wszystkim zainteresowanym."

Nic nie przybliżyłeś, tylko pokazałeś swoją niewiedzę.

Przegapiłem jeszcze to:
[quote= taka prawda]No to ty właśnie pokazałeś, że nie wiesz o czym piszesz. Po wykonaniu tych robót czas jazdy znacząco już się nie zmieni, to są głównie zmiany kosmetyczne.[/quote]
Tak, bo 11-minutowy postój pociągu pod semaforem przed Wojanowem w oczekiwaniu na zwolnienie wyremontowanego toru nr 2, to jakimś cudem nie ma wpływu na czas przejazdu. Ciekawe jak to robią ;-).

O jakim 11-minutowym postoju piszesz? Jechałem ostatnio pociągiem i żadnego postoju nie było. Pociąg cały czas jechał po wyremontowanym torze i jakoś czas przejazdu nie spadł.

No dobra, w tej chwili już go nie ma, ale jeszcze w sierpniu Śnieżka właśnie tyle czekała na Kamieńczyka. Zrobiłem wtedy zdjęcie: http://eu07[kropka]pl/forum/index.php?action=dlattach;topic=8750.0;attach=64252;image

No ale bez wyremontowania tego odcinka problem wróciłby, jak pojawi się więcej połączeń (co w końcu się na pewno stanie).

To, że jeden pociąg czekał na mijankę 3 miesiące temu, jeszcze nie oznacza, że czekają wszystkie.

"Pieniądze unijne są w dominujący sposób centralnie dzielone, a udział regionów jest mniejszościowy"... Oj myli się pan profesor Szczerski. Ale PIS ma taką tendencję do zapraszania mylących się profesorów. Większość pieniędzy unijnych przeznaczona jest właśnie na regiony i Jelenia Góra znaczną część swoich inwestycji przeprowadziła właśnie przy pomocy programów regionalnych. Natomiast inną sprawą jest, jak te środki są wykorzystywane. Termy, stadiony, hale, parki, wodotryski itp, w żaden sposób nie zmniejszają różnic rozwojowych i nie wyrównują poziomu życia na terenie Unii. A temu mają te pieniądze służyć. No, ale cieszy fachowe oko takich tuzów ekonomii jak Kuźmiuk, Lipiński i (pojawiam się, gdzie się da, wszak wybory za pasem), Lewandowski. Co do wyłudzania publicznych pieniędzy panie Kuźmiuk: utrzymywanie z publicznych pieniędzy bandy 460 + 100 złotoustych darmozjadów, organizowanie pseudonaukowych konferencji jak w/w, spotkania, komisje od zaklinania rzeczywistości - rozumiem, że to nie jest wyłudzenie. Tylko jak ktoś, kto zasiadał w Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego może udawać, że nie wie, jak wygląda dystrybucja unijnych dotacji. Kiedyś bywało się na salonach, dzisiaj na konferencjach. I taki właśnie jest cel konferencji. W dzisiejszym języku - lans.

Najlepiej się wypowiadać, jak się nie było na konferencji. Profesor Szczerski stwierdził,że większość pieniędzy jest dzielona centralnie (ministerstwa, urzędy marszałkowskie) a nie wydawana centralnie! To chyba jest różnica?

Najlepiej czytać ze zrozumieniem ;)Fundusze unijne, jak zapewne wie prof. Szczerski, otrzymuje kraj. Za ich dystrybucje muszą odpowiadać instytucje odpowiedzialne za konkretne cele wskazane w 9 programach operacyjnych. Programy te mają rozpisane priorytety i wynikające z tych priorytetów konkretne już działania. Nie ma innej metody dzielenia funduszy unijnych i nie tylko w Polsce. Nie rozumiem więc narzekania Szczerskiego, bo nie dzielenie funduszy jest problemem, tylko ich wydawanie!!!! A wydają już regiony i o tym pisałem. To na "dole" ludziom wpadają do głowy pomysły z termami, parkami, stadionami, halami, teatrami, wodotryskami itp a ich wizje w ŻADEN SPOSÓB NIE ZMNIEJSZAJĄ RÓŻNIC I NIE WYRÓWNUJĄ SZANS.

Kolega przypomni moze jakie to były inwestycje?Stadion ,termy,rewitalizacja parku w cieplicach,zakup kilku autobusów w MZK,filharmonia ?Ile powstało dzieki tym inwestycja miejsc pracy?W 90% środki unijne wydawane sa przez instytucje państwowe niewiele trafia do przedsiebiorców jak trafia to do wybranych (Pokój)

najlepsze jest to ze o pomocy biednym mowia ci co nie wiedza co ona znaczy ci ktorzy wydaja wiecej na perfumy miesiecznie niz niektórzy z nas na przezycie ,nawet juz sie pisac nie chce bo ile to juz razy było .

napisz do zoski cz.co ci 67 zaatwia

napisz do zoski cz.co ci 67 zaatwia

ooooo jak widzę Stanisław Szubet zdecydowanie z PIS - gratulacje

Zgadzam sie całkowicie z pisem z 15:17,pieniądze idą w blichtr i efektowne - bez wartości rozwojowej - inwestycje. Przykładem niech będą wielokilometrowe "parkany" wzdłuż autostrad, czy aż tak bardzo potrzebne? Naturelnie "ktoś" na tym zarobił "niezłe" pieniądze. Oby przy tej ostatniej dotacji nie było "powtórki z rozrywki"!

DOLNOŚLĄZAK. Profesorowie doszli do "odkrywczych" konkluzji. Kasa - przede wszystkim - dla tych, którzy są blisko centrali. Niestety za rządów AWS, w którym PC Kaczyńskiego dominowało, zlikwidowano woj. jeleniogórskie. Pieniądze na rozwój Kotliny Jeleniogórskiej płyną z centrali via Wrocław.
Zatem u nas "bida aż piszczy"

Jak zwykle glupio-madre wywody wujka dobra rada. Co ty wlasciwie chciales powiedziec?

Na konferencji nie było cukierkowo i ani bla bla ukazano w czym jest problem,że Polska nie ma przemysłu,że inni go mają i nam go tu eksportują, a my sami jak niewolnicy jedynie mamy robić w ich zakładach za małe do tego stawki, lub być na bezrobociu, bo nie ma tego przemysłu. Słowem Polska i Jelenia Góra, będzie bez względu na to kto nią rządzi uwsteczniona i jak kolonia do momentu gdy sami nie zaczniemy budować od nowa polskiego przemysłu. chcecie sprzedawać lub kupować jedynie obce towary i chińskie rzeczy mieć jedynie do dyspozycji. Bez przemysły i odstępu do komunikacji ze światem i regionem Jelenia Góra nie ma nic do powiedzenia, a my sami będziemy coraz bardziej narzekać lub jechać za chlebem w charakterze niewolników tam gdzie ten przemysł jest.

Szkoda tylko,że problem, który ukazano jak piszesz, jest nieprawdziwy. Jeżeli szanowni naukowcy twierdzą, że za biedę odpowiada brak przemysłu, to zaiste mamy biedny kraj. W całym CYWILIZOWANYM świecie, do którego wszak aspirujemy, większość PKB (produkt krajowy brutto) wytwarza sektor usług. W Polsce jest podobnie. Udział usług w tworzeniu PKB oscyluje w okolicach 64%, a przemysł, który napawa Ciebie taką troską ma udział dwukrotnie niższy - 31%. I powiesz, że to właśnie jest problemem. Otóż nie, bo w krajach wysokorozwiniętych udział usług w PKB przekracza 70%. Myślę, że gdzie jak gdzie, ale na Uniwersytecie Ekonomicznym powinni o tym wiedzieć. Ale ekonomistów było tak niewielu, większość to politykierzy i troje polityków.

Co nie znaczy, że przemysł nie jest potrzebny. Popatrzcie np. na sytuację w Czechach - tam po upadku komunizmu zamiast likwidować przemysł postarano się, żeby funkcjonował dalej. Jak później sprzedawano Skodę Volkswagenowi, postarano się żeby fabryki dalej działały i marka została. A u nas np. prywatyzacja FSO zakończyła się bankructwem.

Na Dolnym Śląsku mieliśmy kiedyś DIORĘ produkującą świetny sprzęt radiowo-dźwiękowy (sam mam działającą do tej pory Toscę 303), który był eksportowany na zachód. A teraz żadnego polskiego radia się nie kupi. Tak samo jest z innymi zakładami.
Akurat z branży elektronicznej kojarzę jednego polskiego producenta znanego kiedyś, który teraz też istnieje i jest w całości polskim przedsiębiorstwem. Mówię o Tonsilu z Wrześni. Zatrudniają 30 osób, czyli dużo mniej niż kiedyś, ale wg mnie z czasem mają szansę odzyskać dawną pozycję.

Swoją drogą ktoś się orientuje, co w obecnej chwili dzieje się z Karelmą z Piechowic?

Dobrze napisane:)
Za czasów gdy w Jeleniej był mityczny "przemysł" Bóbr był ściekiem z fioletową pianą, powietrze niewiele lepsze jak w Magnitogorsku a co trzeci pacjent w Bolesławcu był z Jeleniej. I mimo tylu miejsc pracy pensje były takie, że na tych co wracali z pracy w Niemczech obwieszeni słodyczami w starych golfach to wszystkim oczy wyłaziły z zazdrości.

"Już mieliśmy takie czasy, gdy u nas hulała Celwiskoza, kilkadziesiąt kilometrów na zachód elektrownie "czarnego trójkąta" i w Sudetach wymierały lasy, a Bóbr przypominał ściek."

Jezioro Pilchowickie do tej pory nie może podnieść się po tych latach do stanu przedwojennej przeszłości. Ale co tam, przemysł jest niezbędny do rozwoju turystyki. Kogoś nieźle porąbało na tej konferencji. Sami ekonomiści "książkowi", którzy zupełnie nie znają praktyki.

"...do stanu przedwojennej przeszłości."

Miało być oczywiście: do stanu przedwojennej świetności.

To po nauki do PiS chodzi chłopak z Dziwiszowa-Wrotniewski?

Powoli będom się przepisywać, bo w PO wszystko rozkradzione i tylko rekiny zostaną. Płoć się nie dociśnie. Im kto szybciej zacznie się obracać, ten zdąży przed wyborami. Protasiewicz też już parę tych ostatnich miesięcy w Europarlamencie odpuszcza.

Nie dziw się kolega tak POprostu ma w niektóre dni mieszka w Jg w inne w Dziwiszowie.Jest w PO ale cZsami sie zastanawia czy nie lepiej w PiS.Rozdwojony i tyle