Po porażce w Libercu z belgijskim Spirou Basket 61:86 PGE Turów skomplikował sobie sytuację w tabeli grupy F Pucharu Europy. Dziś zgorzelczanie grają w Belgradzie z Crveną Zvezdą.
W poprzednim sezonie hala TipSport Arena w Libercu była szczęśliwa dla „czarno-zielonych” szczęśliwa. W Czechach PGE Turów odnosił zwycięstwa nad utytułowanymi i znacznie mocniej znanymi markami w Europie. Mowa chociażby o Uniksie Kazań, który upatrywany był wówczas jako faworyt nr 1 do zdobycia tytułu. Dodajmy, że jedyną porażkę PGE Turów doznał wówczas w rewanżowym meczu z BC Kijów, ale dzięki lepszej różnicy punktowej z pierwszego meczu awansował do turnieju „Final Eight”. Taki cel „czarno-zieloni” chcą zrealizować także w tym sezonie. Tym razem zadanie może być jednak dużo trudniejsze. Turów w Europie nie jest już anonimowy. Ponadto po spektakularnym zwycięstwie w Bambergu z Brose Baskets (69:39) zgorzelczanie udowodnili, że mimo przebudowy zespołu także teraz są mocni.
Odrobili lekcje?
W miniony wtorek PGE Turów Zgorzelec zainaugurował rozgrywki Pucharu Europy we „własnej hali”. Niestety blisko 4 tyś. kibiców przecierało oczy ze zdziwienia, bo ich pupile rozegrali najgorszy mecz na miedzynarodowej arenie. Ostatecznie rywal PGE Turowa – belgijski Spirou Basket – zwyciężył 61:86. – Nic nam nie wychodziło w ataku, a niemoc strzelecka przełożyła się także na grę w obronie. Być może był to brak koncentracji, a po ostatniej wygranej w Bambergu pomyśleliśmy, iż każdy nasz mecz będzie tak wyglądał i wygramy bez żadnego wysiłku. Prawda jest jednak taka, że nikt nie da nam zwycięstw za darmo – przyznał Krzysztof Roszyk, koszykarz PGE Turowa. Równie krytycznie odnośnie meczu wypowiadali się pozostali koszykarze z Robertem Witką na czele. – Oglądaliśmy powtórkę spotkania z trenerami. Ciężko było na to patrzeć. Najgorsze jest to, że to nawet nie była porażka. Przegrać zawsze można, ale my nawet nie podejmowaliśmy walki. Teraz nasza sytuacja jest skomplikowana – powiedział.
Ciężka przeprawa
Sytuacja zgorzelczan ulegnie zmianie po dzisiejszym meczu, który rozegrają w Belgradzie z Crveną Zvezdą Belgrad (początek meczu o godz. 19.30). Oby na dobre. Stanie się tak w przypadku zwycięstwa, o które jednak łatwo nie będzie. Crvena prowadzona jest przez znakomitego szkoleniowca Svetislava Pesicia, który w swojej karierze pracował chociażby z koszykarzami Barcelony czy Dynama Moskwa. Ma on do dyspozycji wyrównany zespół, który jest jednym z faworytów do triumfu w rozgrywkach. Atutem zgorzelczan może być pauza w rozgrywkach krajowych, dzięki czemu mogli skupić się wyłącznie na spotkaniu w Belgradzie. Crvena Zvezda z kolei rozgrywała trudny mecz w Lidze Adriatyckiej z KK Zadar, który wygrała 89:79 i zajmuje 3. miejsce w tabeli (9 zwycięstw, 2 porażki). Bohaterem meczu był Marko Marinovic, autor 19 punktów i 5 zbiórek. Wyróżniali się również Lawrence Roberts i Elmedin Kikanovic. – Po Bambergu wydawało się, że zrobiliśmy olbrzymi krok w kierunku awansu. Wystarczyło tylko wygrywać u siebie i awans mielibyśmy niemal pewny. Ale teraz ten plan jest już nieaktualny. Mecz w Belgradzie może być kluczowy. Potrzebujemy tego zwycięstwa, by uwierzyć w siebie. To na pewno bardzo gorący teren i wygrać tam będzie szalenie ciężko, ale wierzę, że to możliwe – powiedział przed meczem Robert Witka.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...