Dzień zorganizowano w ramach promocji... języka francuskiego.
– Chcemy pokazać, że Francja to nie tylko Paryż. To także inne kraje, w których język francuski jest obecny. Najbliższa jest Belgia – mówi Magdalena Zielińska, nauczyciel języka francuskiego w ZSO nr 1. – Stąd pomysł na Belgię, ale mamy również pomysły na inne kraje, w którym język francuski jest obecny, np. Szwajcaria czy Kanada. Często zapomina się, że język francuski jest drugim językiem oficjalnym Unii Europejskiej.
– Belgia to kraj pralinek, słodyczy, zatem nic dziwnego, że wszystko kręci się wokół czekolady – dodaje Magdalena Zielińska. Od rana można było delektować się słodyczami. Na parterze funkcjonowała fontanna czekoladowa. Na pierwszym piętrze działał sklepik „Szkolna czekoladziarnia”. Chętni mogli kupić babki i inne wypieki, zawierające czekoladę. – Mamy tu dużo słodyczy, dobranych według kultur walońskiej i flamandzkiej – mówi Patryk Pałka z klasy I C. Na drugim piętrze było „Atelier chocolat”, w auli odbyła się prezentacja multimedialna m.in. na temat historii produkcji czekolady, przeplatana utworami muzycznymi, których autorzy są pochodzenia belgijskiego.
Komentarze (3)
Przepracowałemw belgii 7 lat jedzcie tam i popracujcie to nigdy więcej o nich nie wspomnicie sama chemia nasz wedel jest 10000 razy lepszy że juz nie wspomnę o rasizmie i o tym, że sa najmądrzejsi .Snoby.
Calkiem niezly pomysl. Przyda sie kiedy bedziecie tyrac na zmywakach w Belgii.
Nie rozumiem komentarzy powyżej. Czy to źle, że w szkole organizowane są różne akcje mające na celu przyswojenie uczniom, ale również pracownikom szkoły innej kultury, obyczajów panujących za granicą? A może lepiej prowadzić nudne wykłady, podczas których wszyscy siedzą w ławkach? Pamiętajmy, że efektem organizacji tego typu wydarzeń jest integracja uczniów z różnych klas, a także ich współpraca z nauczycielami. Naprawdę wszystko musi być krytykowane? A jakby w szkole odbywał się dzień Tomasa Edisona, to oznaczałoby, że wszyscy będziemy w przyszłości produkować żarówki, albo po zorganizowaniu dnia Jana Kochanowskiemu wszystkich nas dosięgnie nieszczęście, takie samo jakie spotkało tego słynnego poetę? Sama wiem, że takie wydarzenie nie powstaje samo, wymaga pracy wielu osób, pracy młodzieży, która zamiast piec ciastka francuskie, czy czekoladowe babeczki mogłaby jak zwykle spędzić czas przed komputerem. Tyle mówi się złego o współczesnej młodzieży, leniwej, niezorganizowanej, zbuntowanej, a jakikolwiek przejaw chęci udzielania się w życiu społeczeństwa zostaje skrytykowany. Litości ludzie, zastanówcie się czasem nad głębszym sensem, zamiast pisać jakikolwiek negatywny komentarz, tylko po to, aby mieć satysfakcję, że oto ja wiem więcej, pokazałem, że inni nie mają racji i to co robią jest bez sensu. Czy to jest naprawdę potrzebne?