Pijany lekarz zatrzymany na szpitalnym oddziale ratunkowym

Pierwsze badanie lekarza wykazało 2,16 promila alkoholu. Potem badanie powtórzono, a na koniec pobrano mu krew. W czasie interwencji policji chirurg Artur K. nie stawiał oporu, był spokojny. Policjanci zdecydowali, że przewiozą pijanego lekarza na „dołek”, bo było podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po wytrzeźwieniu medyk będzie dziś przesłuchiwany.

- Wstępnie ustaliliśmy, że jego praca na oddziale nie stworzyła zagrożenia dla żadnego z pacjentów, bo zostali oni przyjęci i skierowani na oddziały – mówi nadkom. Edyta Bagrowska, rzeczniczka jeleniogórskiej policji.

O tym, że doktor Artur K. przychodzi pijany do pracy i dyżuruje na szpitalnym oddziale ratunkowym mówi się w jeleniogórskiej lecznicy od dawna. Dotychczas nikt z personelu medycznego nie zareagował na te zachowania. W sierpniu jeden z pacjentów, choć sam był pod wpływem alkoholu, w czasie pobytu w gabinecie chirurgicznym wyczuł od lekarza zapach alkoholu. Powiadomił policję, funkcjonariusze podjęli interwencję, ale gdy przyjechali do szpitala... lekarz uciekł (o tej sprawie czytaj TU).

Po tamtym incydencie dyrekcja szpitala przyjęła tylko wyjaśnienia od lekarza i bez przeszkód pracował on dalej. Gdy pytaliśmy go wtedy o tajemnicze zniknięcie mówił, że został wezwany na oddział dziecięcy i nigdzie nie uciekł.