Od początku meczu PGE Turów ustępował rywalom, choć przewaga gości utrzymywała się jedynie na granicy kilku oczek. Losy zawodów rozstrzygnęły się w 3. kwarcie. Wówczas "czarno-zieloni" niemiłosiernie pudłowali, a w obronie nie potrafili zatrzymać rozpędzonych rywali. W pewnym momencie w tej części gry podopieczni trenera Saso Filipovskiego przegrywali aż 1:12! - Zagraliśmy najsłabszy mecz w sezonie - przyznał trener zgorzelczan.
- W drugiej połowie chciałem zagrać agresywnie i walczyć do końca, ale zawodnicy nie rozegrali tego tak, jak trzeba - dodał. - Mimo że dysponowaliśmy materiałami o rywalu, ten nas zaskoczył. Goście tego dnia byli zdecydowanie lepsi, zarówno w ataku jak i penetracji pod naszym koszem. Rywalizacja w grupie trwa nadal. Musimy wyciągnąć wnioski i skupić się na kolejnym meczu - dodał Robert Witka, kapitan PGE Turowa.
PGE Turów Zgorzelec - Spirou Basket Charleroi 61:86 (14:19, 17:20, 12:32, 18:15)
PGE Turów: Miljkovic 17 (2), Copeland 14 (3), Daniels 9, Turek 9, Witka 6 (2), Kitzinger 4, Bailey 2, Harris 0, Radonjic 0, Roszyk 0, Townes 0.
Komentarze (2)
Czy nazwa drużyny, z którą przegrał Turów objęta jest jakąś tajemnicą? Brak o niej jakiejkolwiek wzmianki. Można by sądzić, że zespół ze Zgorzelca przegrał z zespołem z Liberca, co chyba nie jest prawdą?
Daro pijany jesteś czy co?!Przecież masz napisane czarno na białym z kim grał Turów:)