- Pierwszy raz próbuję koreczki z sera pleśniowego i winogron – komentował gimnazjalista, zdaniem którego frankofoński dzień może skutecznie zachęcić młodzież do odwiedzenia np. Francji. – Wprawdzie jeszcze tam nie byłem, ale widząc takie egzotyczne potrawy chętnie bym się wybrał.
Podobnych specjałów było znacznie więcej. W sprzedaży znalazły się owocowe tarty, nadziewane rogaliki z ciasta francuskiego, sałatka z krabem czy zapiekane sery pleśniowe.
- Pieniądze ze sprzedaży potraw zostaną przeznaczone na zakup wyposażenia do sal, w których uczymy się języka francuskiego – mówiła Alicja Dąbrowska z klasy II gimnazjum.
Ale francuska kuchnia to tylko jeden z symboli, które przedstawili uczniowie. Najwięcej działo się na auli. Tam dominowały francuskie piosenki i taniec. Pojawił się nawet „Kopciuszek” w wersji francuskiej. Nie mogło też zabraknąć pokazu mody.
- Tradycja organizowania dnia frankofońskiego ma na celu promocję tego niszowego języka. Chcemy przekonać młodzież, że francuski wcale nie jest taki trudny. Wystarczy systematyczna nauka – tłumaczyła Magdalena Zielińska, nauczycielka tego języka.
W atelier francophone znalazły się prace plastyczne uczniów, którzy wzięli udział w konkursie „Moje wakacje we Francji”, sponsorowanego przez Ambasadę Francuską.
- Trzy najlepsze przejdą do kolejnego etapu – poinformowała Magdalena Zielińska.
Gościem specjalnym był Michel Imbert, attache kulturalny Ambasady Francuskiej.
Komentarze (1)
To nie prawda że tańczę od sześciu lat, co więcej nie tańczę, "menuet" na Dniu Frankofońskim w tym roku to mój "debiut", takie sprostowanie małe, bo nic takiego nie mówiłem :D Chyba że jeszcze jakiś inny Kamil tańczył menueta ;P Pozdrawiam :D