ZOBACZ ZDJĘCIA
Kierowca peugota 206 przeżył dzisiaj chwilę grozy. – Świeciły się wszystkie kontrolki, wraz z kierowcą zdołaliśmy jeszcze zepchnąć auto na bok, żeby nie blokować Wojska Polskiego. Później samochód po prostu się palił. Gasiliśmy jeszcze gaśnicą, ale nic to nie dało – mówił jeden ze świadków zdarzenia. Spalił się cały przód auta. Prawdopodobną przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej pojazdu. Nikomu nic się stało. Interweniowała straż pożarna oraz policja. - A jak z auto casco? - zapytaliśmy kierowcę feralnego pojazdu. - Co tu dużo mówić - nie było – powiedział po zdarzeniu.
Komentarze (5)
Szanowny autorze - nie ubezpieczenie od "nieszczęśliwych wypadków" a autocasco. niby drobna ale znacząca różnica!
http://www.youtube.com/watch?v=E3M-j2BHdzY
A nie wpadłeś na to, że 221 działało w tym czasie np. na Wrocławskiej??