Niespełna 70-kilometrowy dystans może na początek wydaje się zbyt dużym wyzwaniem, ale nie jedziemy przecież na wyścigi, tylko np. na niedzielną wycieczką.
Wyjeżdżamy z centrum Jeleniej Góry i kierujemy się w stronę Komarna. Pojechałem najkrótszą drogą, czyli ulicą W. Pola do Grabarowa, dalej ulicą Wrocławską przez Maciejową i skręciłem w Kaczawską prowadzącą do samego Komarna. Pierwszy etap wycieczki możemy sobie urozmaicić, np. tak: wyruszamy ścieżką rowerową wzdłuż Sudeckiej i dojeżdżamy do Łomnicy. Jedziemy potem przez wieś główną drogą w kierunku Wojanowa. Dojeżdżamy do pałacu i skręcamy w lewo, w kierunku stacji kolejowej. Za torami jedziemy cały czas afaltową drogą przez Jasiową Dolinę, dojeżdżając do Maciejowej, do skrzyżowania ulicy Wrocławskiej z Kaczawską.
Główną drogą jedziemy w kierunku kościoła w Komarnie, a świątynię mijamy po lewej stronie. Jeszcze jakieś 1700 metrów podjazdu i na przecięciu z niebieskim szlakiem kończy się asfalt, a my zaliczamy pierwszy ciekawy punkt naszej wycieczki – Przełęcz Komarnicką (zdjęcie powyżej). Jesteśmy 662 metry nad poziomem morza, a za nami jakieś 13,5 kilometra drogi. Czas na odpoczynek i podziwianie panoramy Karkonoszy i kawałka Rudaw Janowickich.
Skarby wyrwane przyrodzie
Jedziemy dalej szutrową drogą, oznaczona jako niebieski szlak rowerowy, teraz już tylko z górki lub po prostym. Droga za chwilę „wchodzi” do lasu. Po około 2 kilometrach dojeżdżamy do rozwidlenia. Można skręcić w prawo i dojechać do Jaskini nad Potokiem (2), a potem wrócić na szlak albo pedałować dalej, dojeżdżając do rozwidlenia asfaltowych dróg prowadzących do wojcieszowskich kamieniołomów. Warto skręcić w lewo i pokonując około 800 metrów, miejscami stromym podjazdem, dojechać na skraj kamieniołomu „Silesia”. Widok imponujący – pionowe, skalne ściany z obrzeżami porośniętymi lasem. Tu widać, jak człowiek wyrywa przyrodzie jej naturalne skarby.
Wracamy do wspomnianego rozwidlenia dróg i dalej asfaltową drogą zjeżdżamy do centrum Wojcieszowa. Choć jest z górki, to lepiej nie pędzić n złamanie karku, bo droga tą jeżdżą od czasu do czasu ogromne ciężarówki i inne pojazdy.
Śladami von Bergmannów
Wjeżdżamy na główną ulicę miasta i jedziemy nią w prawo, by po około 800 metrach dotrzeć do pałacu Nider-Kauffung (3). Powstała w XVII wieku rezydencja należała do właścicieli dolnej wsi Kauffung. Prawdopodobnie Georg Wilhelm von Reibnitz był inicjatorem założenia rezydencji, której właściciele zmieniali się. W 1911 roku majątek nabyła Louisa von Bergmann, a ostatnim z tej rodziny był Joachim, który władał dobrami aż do czasów II wojny światowej.
Niestety, pałacu nie zobaczymy inaczej, jak tylko zza ogrodzenia. Zachowała się ładna kuta główna brama i furta. Obiekt po wojnie był siedziba dyrekcji PGR-u, a od lat 60. aż do roku 2001 mieściła się tu szkoła. Rok później sprzedano pałać prywatnemu właścicielowi. Obiekt zachowany w niezłym stanie niszczeje jednak nieużywany.
Wsiadamy na rower i cofamy się 100 metrów skręcając w prawo w ulicę Górniczą, jadąc dalej niebieskim szlakiem rowerowym. Zaraz za zabudowaniami folwarcznymi skręcamy w prawo, w szutrową drogą i jedziemy nią pod górę-rezerwat „Miłek” (4), mijając stok z nieczynnym wyciągiem orczykowym. W miejscu, gdzie stoi tablica informacyjna musimy podprowadzić rower stromą ścieżką kilkadziesiąt metrów, by dojść do cmentarzyka rodowego von Bergmannów. Zdewastowane, wręcz zbeszczeszczone miejsce pochówku Louisy i Joachima, uformowane w dwa tarasy ze chodami pośrodku, wymagałoby posprzątania. Nie tylko po chuliganach, ale też z powalonych drzew i połamanych gałęzi. Przydałaby się też jakaś tablica informacyjna. W każdym razie ktoś tu zagląda, bo na grobie Louisy palił się znicz (4a).
Cała wycieczka w „Nowinach Jeleniogórskich” nr 34/09.
Pętla kaczawska from GOK on Vimeo.
Komentarze (10)
ostatnio przestałem tam trenować, za dużo psów...
czy na tej trasie poradzi sobie także rower trek?
A propos tego wyciagu, szczyt głupoty budować go w takim miejscu. Pamiętam byłem tam kiedyś, trafiłem własnie na grupę cross'owców, ok 15 osób. Każdy próbował wyjechać, ale nikomu nie udało się. Taki stromy stok. Poza tym po wykarczowaniu drzew całą powierzchnię trasy poktywa żyła kamienna. Nie wspomnę już o tym, że wyciąg powstał na górze, która jest rezerwatem. Dochodzi do tego koszmarny dojazd polną drogą. Co do cmentarzyka - REWELACJA. Rzeczywiście zdewastowany, ale polecam odwiedzić. Robi niesamowite wrażenie. W całych Sudetach trudno szukać podobnego miejsca.
Głupota ludzka nie ma granic...
Rowerem trekingowym bez obaw można się wybrać na tę wycieczkę. Szerokiej drogi ;)
..zbeszczeszczone GROBY,..a przeciez
zmarlych chowamy ze wzgledu na szacunek
dla czlowieka ! Czas mija zostaja popioly,
ktore rowniez jeszcze maja marzenia ..
- "Czlowiek dopoty nie dba o groby,
dopoki nie zlozy w nich czastki samego
siebie"
polecam odwiedzenie wojcieszownet.fora.pl dowiecie sie więcej o cmentarzysku i innych zakamarkach
Dzień dobry Panie Grzegorzu. Dzień dobry Drodzy Czytelnicy NJ.
Dziękując za artykuł zapraszam do siebie - na strony rowerowe, które uzupełnią Waszą wiedzę o trasach rowerowych po Górach i Pogórzu Kaczawskim. Tam możecie zapoznać się z moją "Pętlą Kaczawską", którą wymyśliłem i przejechałem przed laty...
Pozdrawiam
http://www.fotografiax.hg.pl/trasy_04.html