Kiedy po 6. minutach jeleniogórzanie prowadzili już 2:0 po golach Kowalskiego i Durlaka kibice miejscowych już zaczęli dopisywać punkty na konto „biało-niebieskich”. Ich marzenie zapewne spełniłoby się, gdyby już w 9 min. kontaktowego gola nie zdobył Pałys. Obu drużynom od pierwszej minuty przeszkadzały kałuże wody na boisku, przez co w ich grze było dużo przypadku. W tych warunkach lepiej radzili sobie jeleniogórzanie, którzy czekali na okazje do kontr. Po jednej z nich w 32 min. Kowalski stanął oko w oko z Pauksztem, jednak uderzył obok słupka. Po zmianie stron obu drużynom w trudnych warunkach przytrafiały się błędy. Więcej popełnili miejscowi, co wykorzystali Roman w 74 min (dopadł do piłki wypuszczonej przez Dubiela i z bliska strzelił do siatki) oraz Kubasiewicz w 83 min. Piłka po strzale z 40m tego ostatniego skozłowała przed bramką zdezorientowanego Dubiela i ku radości wrocławian wpadła do siatki.
Kryzys BKS Bobrzanie?
W pierwszej części goście byli bliscy objęcia prowadzenia po strzale Rissmanna, ale po strzale bramkostrzelnego napastnika ekipy z Bolesławca futbolówka trafiła w poprzeczkę. Sporo zamieszania w formacji obronnej Górnika siał także pozyskany z Twardego Świętoszów Sławomir Iskrzak (w pierwszym meczu z Prochowiczanką zdążył już wpisać się na listę strzelców). – Po zmianie stron stwarzaliśmy okazje bramkowe, ale nie zdołaliśmy wykorzystać żadnej z nich – przyznał po spotkaniu kierownik gości Henryk Szewc. Mądrze broniący się złotoryjanie w końcówce wyprowadzili szybką kontrę, którą strzałem na wagę 3 punktów wykończył Popecki.
Olimpia wraca do gry!
Biorąc pod uwagę porażkę Olimpii Kamienna Góra w inauguracyjnym meczu z Karkonoszami 3:9 faworyt meczu w Szczawnie Zdrój był tylko jeden. Nic z tego nie zamierzali robić sobie kamiennogórzanie, którzy mimo przewagi rywali z przebiegu całego meczu jako jedyni strzelili gola. Dokładniej Adam Kopeć, który w 24 min. zaskoczył golkipera drużyny trenera Wiesława Walczaka.
Komentarze (2)
Trafiłem żem w sedno...
jak wyżej