
Łukasz był wczoraj na miejscu tuż po tym, jak pojawił się tam mężczyzna z granatem. - Mnóstwo tu policji, obecnie teren został ogrodzony a ludzie wyproszeni za barierki. Stałem ok. 40 metrów od krzyża, bliżej nie można było podejść.
Jak mówi, sporo osób przyjeżdża tam tylko po to, by zrobić sobie zdjęcie. - To miejsce stało się po prostu dodatkową atrakcją turystyczną – przyznaje.
Drobny spór, wykreowany przez media do skali konfliktu narodowego, elektryzuje już ludzi z całej Polski. Tylko patrzeć jak znajdą się tacy, którzy zechcą na tym zarobić, poprzez odpłatne zdjęcia na tle krzyża albo sprzedaż pamiątek.
.
Komentarze (3)
Na szczęście"obrońców krzyża"systematycznie ubywa z tego świata :whistle: i "moherowa armia" traci przewagę liczebną :silly:
Do UP. Liczebność nie ma tu zbyt dużej różnicy bo wystarczą takie 3 osoby i można zdezorganizować całą dzielnice miasta, lub nawet jedna Np. z granatem lub fekaliami.
Dobrze,że Anilux pada nie będzie już moheru.