Jeden Panzerfaust znaleziono w piątek przy jazie spustowym, drugi wczoraj. Odkrył je robotnik pracujący przy remoncie tamy we Wrzeszczynie. Były zakopane ponad 2 metry pod warstwą mułu. Skąd się tam wzięły? - Prawdopodobnie zostały tu porzucone w 1945 roku – mówi Michał Janusz brygadzista w elektrowni znajdującej się na tamie. - Przechodzące tędy wojska niemieckie napewniej chciały pozbyć się części ciężkiego ekwipunku i wrzuciły je do wody.
Przypomina, że w czasach wojny w okolicach było wiele stanowisk strzelniczych, gdyż spodziewano się walk w tym miejscu. Żołnierze też wysadzili znajdujący się poniżej most.
Na miejsce przyjeżdżał patrol saperów z X Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, który zabezpieczył i wywiózł znaleziska. Będą zdetonowane na poligonie. Służby mundurowe postawiono na nogi także w sobotę, gdyż robotnicy natrafili na kolejny metalowy przedmiot. Okazało się jednak, że była to jedynie stara gaśnica, pochodząca z tych samych czasów, co granatniki.
Michał Janusz nie wyklucza, że w wodzie mogą znajdować się kolejne niewypały. - Zwracali nam na to uwagę saperzy – potwierdza. - Na szczęście, muł przy tamie wypłukiwany jest za pomocą wody pod ciśnieniem. Gdyby był wybierany koparką, ryzyko uszkodzenia niewybuchu byłoby większe.
Komentarze (1)
Do autora ROB
"Na miejsce przyjeżdżał patrol saperów z X Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, który zabezpieczył i wywiózł znaleziska"
Patrol Saperski od 2001 roku stacjonuje w 23 Brygadzie Artylerii w Bolesławcu.