To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Niesłusznie posądzone o kradzież w markecie

Niesłusznie posądzone o kradzież w markecie

Potraktowano nas jak złodziejki – mówią Izabela Jona i jej mama Urszula Grzelak. Ochrona Carrefoura posądziła kobiety o kradzież błyszczka do ust wartego 10 złotych. W efekcie okazało się, że klientki sklepu „są czyste” a winnym zamieszania jest zły system ostrzegania w markecie. Nikt ich nawet nie przeprosił.

- Cały sklep to widział, taki wstyd – ubolewa Urszula Grzelak.
Wszystko zdarzyło się pod koniec marca. Pani Izabela z mamą poszły na zakupy. - Kiedy wchodziliśmy, zapiszczała bramka. Pracownica sklepu kazała nam przejść jeszcze raz. Już wtedy nic nie piszczało, więc wpuściła nas do sklepu – mówi pani Iza.

Problem zaczął się, kiedy kobiety zapłaciły za zakupy i chciały wyjść. Wówczas znowu włączył się sygnał w bramce. Natychmiast kobiety zaprowadzono do oddzielnego pomieszczenia, zjawił się menedżer ochrony. Wszystko to na oczach innych kupujących a było ich w tym czasie sporo (ok. godz.14.).

- Menedżer był bardzo opryskliwy, traktował nas jak złodziejki. Mówił, że się nie wywiniemy, że oni mają monitoring i że zaraz będzie policja – mówi pani Iza. Zaskoczone kobiety na próżno przekonywały go, że nic nie ukradły.

Ochroniarz kazał kobietom wyciągnąć wszystko z torebek. Okazało się, że pani Iza ma przy sobie błyszczyk, który prawdopodobnie powodował włączenie alarmu. Pod kodem kreskowym była blaszka zabezpieczająca. Nikt nie ściągnął jej z towaru po zakupie. - Kupiłam go w tym sklepie, ale dwa dni temu – mówi pani Iza. Kobiety próbowały to wytłumaczyć ochronie i policjantom, ale na próżno. - Menedżer powiedział, że tego dnia nie sprzedano takiego błyszczyka i że będziemy się tłumaczyć przed sądem – mówią.
Zarzucił z kolei pani Urszuli, że na monitoringu widać, jak schowała coś do torebki przy kasie.

W końcu sprawa się wyjaśniła. Pani Urszula zorientowała się, w czym rzecz. - Kiedy moja córka miała otwartą torebkę, uruchamiał się alarm, kiedy miała zamkniętą, można było przejść bez problemów – mówi. - Chciałam im to udowodnić. Powiedziałam, żebyśmy podeszli do bramek i to sprawdzili. Ale nie chcieli mnie wypuścić. Policjant trzymał drzwi, kiedy chciałam wyjść – mówi wyraźnie poirytowana zachowaniem stróża prawa.

W końcu ugięła się interweniująca policjantka. Przy bramce okazało się, że to rzeczywiście kupiony wcześniej błyszczyk powodował włączenie sygnału. Przy kasie kobieta do torebki schowała natomiast pusty worek foliowy. - Miałam kupić owoce, ale się rozmyśliłam, a worek trzymałam w rękach – mówi. - Przecież nawet gdyby ktoś chciał coś ukraść, to czy chowałby to przy kasie?

Kobiety puszczono wolno, jednak Urszula Grzelak zapowiedziała, że nie zostawi tak tej sprawy. Chce złożyć skargę na policjanta, który nie chciał jej wypuścić z pomieszczenia, zastanawia się, jak rozwiązać sprawę z Carrefourem. Na pewno będzie domagała się przeprosin.

Sęk w tym, że ani jedni, a ni drudzy nie mają sobie nic do zarzucenia. - Policjant wykonywał czynności i chciał, aby je dokończono, dlatego poprosił panią o pozostanie w pomieszczeniu – tłumaczy podinspektor Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy KMP Jelenia Góra.

- Pracownicy ochrony zareagowali zgodnie z procedurami i w ramach swoich uprawnień – zapewnia Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i Komunikacji Zewnętrznej Carrefour Polska. - Z naszych ustaleń wynika, że w momencie wejścia klientek na teren sklepu doszło do uaktywnienia bramek antykradzieżowych. W tej sytuacji pracownik ochrony zapytał czy klientki są w posiadaniu przedmiotów, które mogły być zakupione w sklepie Carrefour. Klientki poinformowały, że nie posiadają takich przedmiotów. W chwili opuszczania sklepu doszło jednak do ponownej aktywacji bramki antykradzieżowej.

- Chcielibyśmy podkreślić, że klientki poinformowały najpierw, iż błyszczyk zakupiony był 25 lub 26 marca – dodała Maria Cieślikowska. - Po sprawdzeniu w systemie okazało się, że w tych dniach nie sprzedano takiego produktu. Po przybyciu na miejsce policji klientki wskazały inną datę zakupu – 24 marca. Po sprawdzeniu okazało się, że tego dnia w systemie była zarejestrowana sprzedaż tego produktu.

Zaznaczyła również, że całe zdarzenie odbyło się zgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi oraz wewnętrznymi procedurami firmy Carrefour.
Z tymi wyjaśnieniami nie do końca zgadzają się poszkodowane klientki sklepu. Carrefour nie wyjaśnia, dlaczego menedżer ochrony był nieuprzejmy i traktował kobiety, jakby już coś ukradły. Po drugie, był on w pobliżu w momencie, kiedy panie wchodziły do sklepu i uruchomiła się bramka. - Dlaczego wtedy nie zareagował – pytają.

Carrefour nie wyjaśnia też, dlaczego zabezpieczenia na błyszczykach nie są ściągane po zakupie i naraża się w ten sposób swoich klientów na nieprzyjemne sytuacje w przyszłości. Jak się dowiedzieliśmy, bramki uruchamiają się tam znacznie częściej z podobnych powodów. Piszczą nawet, gdy ktoś ma przy sobie... książkę z biblioteki.

Izabela Jona kilka dni po zdarzeniu ponownie poszła na zakupy i ponownie miała przy sobie błyszczyk za 10,50 zł. - System się nie uruchomił – mówi.

Niesłusznie posądzone o kradzież w markecie

Komentarze (28)

Niedługo będziemy chodzić do sklepu jedynie w workach foliowych....przeźroczystych :evil: :woohoo:

tez mialam taka sytuacje, ochroniarze to banda chlystkow

cd.musimy do kazdego sklepu zabierac paragomy na rzeczy ktore mamy w torebce

Widzę, że ochroniarze mają ludzi za idiotów :) Nawet jeśli te Panie ukradłyby coś o wartości nieprzekraczającej 250zł mogą im przysłowiowo skoczyć - żadnego sądu itd itp. Po za tym nic nie trzeba mówić i tłumaczyć to ONI MAJĄ UDOWODNIĆ a NIE MY IM UDOWADNIAĆ

Nie wchodzic do tego smietnika,bo tam ciagle sa cyrki

A MOZE W RAMACH PRZEPROSIN..."BADYLEK"/???? ;) ;) ;) ;)

Fajna z niej laseczka więc po co jej błyszczyk?

mieszkam blisko wymienionego sklepu, ale zakupow u tych ****ow nie robie i innym to samo radze

Przykrą sprawę miałem w kauflandzie na owocach,gdzie straszono mnie polcją polską.Krwiożerczy kapitalizm.

To sk...ny. Ten kierownik ochrony z Kerfura to totalny ciołek. Miałem podobną sytuację i jeszcze mnie pouczał. Zero przeprosin tylko, wzruszenie ramionami i zwalenie wszystkiego na system elektroniczny

Większość tych"ochroniarzy" z prawdziwą ochroną nie ma nic wspólnego. są to panowie bez licencji którzy dorabiają do emerytury.

pamietajcie ochroniaz nie ma prawa was przeszukiwac moze was tylko zatrzymac do czasu przyjazdu policji. wiec nadgorliwych ochroniazy nalezy pouczyc ze nie maja prawa do takich czynnosci a co wazne jesli jest opryskliwy i obraza bezpodstawnie to mozemy go oskarzyc o zniesławienie. fakt jest jeden ochroniazyki mysla ze jak maja pałe to im wszystko wolno.

a i co mnie nurtuje moze mi ktos odpowie. załózmy ze piszcza bramki ok. podchodzi ochroniaz i chce nas zabrac na zaplecze. mam chyba prawo zapytac go o licencje czy tam legitymacje??? a jezeli jej nie ma??? racjonalnie myslac gdy jej nie ma to nie ma prawa nas zatrzymywac bo na jakiej podstawie. równie dobrze moze byc "przebierancem".

to zwykłe niewychowane pały do lania

mnie zatrzymali niby za schowanie zabawki,jak potem sie okazało była nadal na regale
lider ochrony -też burak tłumaczył
się tym iż agent/hi hi/przy obserwacji kamer słabo widzi
szkoda słów-czekam teraz na następna
akcje ochrony-wszystko nagram i do sieci

Rok temu miałam podobną sytuacje,oglądałam okulary do czytania.Ponieważ nie pasowały mi żadne oprawki zaniechałam zakupu.Swoje dawno już kupione wsadziłam do koszyka(używam ich podczas oglądania składu niektórych produktów).Przy kasie dopadł mnie ochroniarz i zabrał mnie do kantorka wmawiając mi że nie zapłaciłam za okulary.Nie ważne było że mam tylko swoje stare.Dla świętego spokoju(śpieszyłam się na umówioną wizytę do lekarza)zapłaciłam za niby ukradzione okulary.Posadzili mnie o kradzież bo tak mieli na monitorze.Jak bardzo muszę to tam idę ale staram się omijać Carrefour szerokim łukiem!

Ochroniarze to największa banda debili,nie potrfiących się podpisać,a chcą czymś zabłysnąć.....dresiarze,albo dziadki ok 70 lat takich nie brakuje,on już nie rozpoznaje ludzi a ochroniarz :evil: :lol: :D

Zapraszam do ochrony w netto w karpaczu,tam dopiero jest tłuk.haaaaaaaaa Masakra :woohoo:

Chcę tylko napisać że takie sytuacje świadczą może nie tyle o tych biednych ludzikach psełdo ochrona ale o kierownictwie tego sklepu, banda debili bez ambicji. A kierownik ochrony stojący na lini kass szpanuje przy małolatach a niczym nie różniący się od pawiana drapiącego się w dup...ę ale myśli że jest fajny.

w niemczech przeżyłam szok...wybrałam się autem na przejażdkę,po drodze wchodziłam do mijanych sklepów...szukałam tortownicy ze szklanym dnem(kiedyś taką widziałam)W jednym sklepie kupiłam coś do zjedzenia w drugim do picia.W następnym słodycze dla dziecka.Bywam tam często i wiem,gdzie co jest tańsze.
Ostatnim sklepem było Netto...zatrzymałam się,żeby zobaczyć,czy nie ma butów dla dziecka,które w poprzednim sklepie podobały mi się ale nie było odpowiedniego rozmiaru.
Obeszłam półki i wyszłam...wsiadłam do auta.Po chwili wyszłam,bo przypomniałam sobie,że nie kupiłam ulubionej herbaty.
Weszłam do sklepu,kupiłam herbatę...kierowałam się do wyjścia a tam jakiś facet mnie zatrzymał i kazał iść za sobą.Straszne przeżycie(nie znam po niemiecku nic poza zwrotami grzecznościowymi).
Wezwał policję...przeszukali mi auto...okazało się,że nie mam paragonów...zabrali mi wszystko!
Za nieszczeęsną herbatę,też nie wzięłam paragonu...ale ekspedientka,chyba potwierdziła,że płaciłam.Oddali mi też inne drobne rzeczy,jak paragon się "wysypał"z reklamówki podczas poszukiwań.
Ten facet cos bardzo długo pisał,potem kazał mi podpisać...jak nie chciałam,bo nie znam niemieckiego i nie wiem co podpisuję,zaczął na mnie krzyczeć-pisz!
Na koniec policjantka,bardzo sympatyczna,łamanym polskim powiedziała,że może oddadzą mi zakupy za dwa dni ale w tym celu mam jechać na policję do odległej miejscowości.
Nie pojechałam,mimo,że koszt zakupów to ponad 30E.

A czy byliście na zakupach w sąsiednim sklepie NOMI ? Tam KAŻDY klient jest potencjalnym złodziejem - wchodzisz, i już za tobą kroczy pan GLOBALS , bardzo dystyngowany,aczkolwiek o spojrzeniu tępym . widać ,że niejednego smyka przydusił już przy kasie ... Komfort zakupów podnosi odzież klienta - gość "pod krawatem" jest KIMŚ ,natomiast "ROBOL" utytłany cementem i farbą to bandzior ...
Bardzo niekomfortowe zakupy,gdy sapiący oddech masz koło du.y!

OFERUJĘ DO SPRZEDANIA TANIE WORKI FOLIOWE IDEALNE NA ZAKUPY W SKLEPIE CARREFOUR.
WORKI SĄ PRZEZROCZYSTE,A W MIEJSCACH INTYMNYCH ZACIENIOWANE.
WIELOKROTNEGO UŻYTKU, NIE GNIOTLIWE, elastic-plastic ,JEDEN ROZMIAR NA WSZYSTKICH ! :lol:

ochroniarze to kur... i złodzieje zero uprzejmości.a po drugi mamy przykład z tesco jak kradli ochroniarze ,juz jest cała ekipa zwolniona po aferze tescowej.

Cała zasługa takich szopek to tak jak już ktoś wcześniej napisał, kierownictwo ochrony na czele z dyrektorem HM

Panowie którzy pracują nie są niczego winni, to przełożeni ich zmuszają do tego typu zachowań

POLICJA I OCHRONA WYKONUJE SWOJE CZYNNOSCI SŁUŻBOWE-ROZUMIEM.ALE PROSZE PAŃSTWA PROPONUJE TROCHE KULTURY DO DRUGIEGO CZŁOWIEKA

Bylan na zakupach w biedronce z trzy letnim dzieckiem,podczas kasowania artykułów na kasie samoobsługowej przez chaotyczne zachowanie dziecka które wszystko brało do ręki pomyliłam się kasując cukierki jako banany. Ochroniarz który poprosił mnie na zaplecze nie chcial słuchać moich wyjaśnień ani tego ze chvialam zapłacić za cukierki pomijając nabite banany zamiast nich.kierowniczka zmiany kazała wezwać policję.w czasie oczekiwania na patrol(2 godziny) pracownik ochrony oscemtacujbie informował na zapleczu każdego pracownika który sie pojawil co według niego "zrobilam z premedytacją " a nie o co jestemwedlug niego podejzana pokazując im moja osobe, dodam tez fakt iż kazal mi oczekiwać na patrol w stołówce pracowniczej co naraziło mnie na negatywna opinie u osób które tam pracuja i widuje je codziennie ponieważ jestem tam stała klientką.

Patrol policji który ptzyjechal na wezwanie chciał wypisać mi wezwanie na komendę poniewaz nie było powodów do zatrzymania mnie,lecz dyspozytor kazal im mnie zabtac na komendę gdzie spędziłam kolejne trzy godziny czekajac na zakończenie czynności związanych z zatrzymaniem. Na komendzie okazało się za na paragonie mam nabite dwa woreczki bananów które faktycznie kialam ze sobą a zekomego trzeciego woreczka bananów które miały być cukierkami na paragonie nie ma, gdybym nie zapłaciła za cukierki jako banany czy jako inny produkt na wagę system kas samoobsługowych by to wychwycił lecz nie było takiej sytuacji. Zostalam oskarżona o oszustwo i kradzież co jest nie orawda poniewaz nie wyszlam z towarem nawet poza linie kas.jak moge sie bronić w tej sytuacji? Blagam o pomoc