Do Mirska musieli przyjechać negocjatorzy, którzy nakłaniali 29-latka, aby wyszedł z domu i nie odbierał sobie życia. Było to tym trudniejsze, że 29-latek przez okno wyrzucał wszystkie przedmioty zaczynając od doniczek i talerzy.
Negocjacje skończyły się o godzinnie 3.45, kiedy mieszkaniec Mirska oddał się w ręce policjantów. Żona z dzieckiem przez kilka godzin stały na dworze i obserwowały całą sytuację. Mężczyzna jak się okazało był pijany, został przewieziony do policyjnego aresztu, a na koncie ma kilka przestępstw.
Komentarze (3)
kobieto nie rób z życia swojego dziecka tragedii. Zostaw dziada zacznij żyć normalnie!
Żeby to nie był żaden z moich kolegów :)