Podopieczni Joanny Kawalec pokazali kawałek dobrej koszykówki grając nie tylko skutecznie, ale i bardzo efektownie. Byli gracze Sudetów bardzo chcieli wygrać to spotkanie i od początku starali się realizować przedmeczowe założenia. Były one proste – zatrzymać najlepszego zawodnika Zastalu i zarazem byłego gracza Sudetów - Mariusza Matczaka, który w tym spotkaniu nie tylko świetnie rozgrywał, ale i zdobywał mnóstwo punktów, a ponadto zagrać agresywnie w obronie i nie popełniać prostych błędów.
Rozpoczęli fantastycznie, bo po kilku minutach prowadzili różnicą 10 oczek, jednak w końcówce pierwszej kwarty inicjatywę przejęli goście zmniejszając rozmiary porażki. Później gra się wyrównała i trwała zacięta walka o każdy centymetr boiska. W trzeciej kwarcie trenerka Spartakusa dała odpocząć swoim podstawowym graczom, a to z zimną krwią wykorzystali zielonogórzanie, w tym wspomniany Matczak – zdobywca 22. punktów w tym pojedynku. Dobrze grającego „Zastalowca” w końcu przykrył Paweł Nowicki nie pozwalając mu na dalsze zdobywanie punktów.
– To był taki element taktyki, musiałam dać odpocząć m.in. Pawłowi Kozyrze czy Tomkowi Górze. Wpuściłam ich na czwartą, a to okazało się strzałem w dziesiątkę – tłumaczy trenerka Spartakusa.
W ostatniej partii po trójkach wspomnianego Kozyry i Tokarewicza oraz świetnych obronach pozostałych zawodników jeleniogórzanie odnieśli zasłużone zwycięstwo.
- Jedna wiosna jaskółki nie czyni. Nie możemy popadać w euforię, bo przed nami kolejne spotkania. Dzisiaj chłopcy pokazali się z dobrej strony, jednak mankamenty zostają, a my musimy nadal ciężko pracować, aby je wyeliminować – podsumowała trenerka.
Komentarze (2)
chyba Pan Redaktor byl na innym meczu. Gra była nudna, bardzo dużo prostych błędów. Wygrali tylko dzięki jeszcze słabszej grze Zastalu. Chociaż szacunek dla zawodników byłego Spartakusa za serce do gry. A Pani "Trener" i jej "taktyka" wymiata xD
Tempo pracy imponujące - relacja dwa dni po meczu. Szkoda że nie za dwa tygodnie