To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nie ma żartów ze 112

Mężczyzna z Lubania zadzwonił na numer alarmowy 112 i  powiadomił, że nie chce już żyć. Policja nie bez trudu dotarła do niego i ustaliła, że był podpity i myśl o ostatecznym kroku jest już nieaktualna. - Na pewno nie ujdzie mu to na sucho - zapewnia nadkom. Dagmara Hołod, rzeczniczka prasowa lubańskiej policji.

Telefony i sygnały od desperatów zapowiadających swoje samobójstwo policja traktuje poważnie. Tak było i tym razem. Meżczyzna w średnim wieku oświadczył dyżurującemu na 112, że niedawno umarła mu mama i że życie nie ma sensu. Zasugerował, że sobie je odbierze. Rozmowa była urywana, mężczyzna nie podał skąd dzwoni, aż w końcu się rozłączył. Policjanci  próbowali się ponownie skontaktować z desperatem. Kilkukrotnie jednak nikt nie odbierał. W końcu słuchawke podniosła kobieta. Okazało sie, że to kuzynka mężczyzny. Na wskazany adres przybył patrol policji. Desperat wydawał się być już w zgoła odmiennym nastroju. Zapewniał, że nie odbierze sobie życia, był pod wpływem alkoholu. - Pod wpływem alkoholu mieszkaniec zadzwonił na numer przeznaczony do nagłych, poważnych spraw, zajmując niepotrzebnie czas funckjonariuszy. Poniesie w związku z tym konsekwencje - zapewnia nadkomisarz Dagmara Hołod.  

Komentarze (3)

Gdyby go kuzynka nie sprzedała, to policji zapewne nie chciałoby się angażować sił w namierzanie jego telefonu. Wniosek - jak dzwonisz na 112, to upewnij się, że masz mądrą kuzynkę.

Teraz jak go policja postraszyla ze poniesie konsekwencje to wpadnie w depresje i ...........popelni samobojstwo......OBY NIE !!!!!!!!!!!

Ale sobie narobił. Teraz już nie pozostaje mu nic innego, tylko popełnić samobójstwo.