Tak jest, między innymi, na odcinku ulicy Witosa, miejscami przy ulicy Wrocławskiej przy zniszczonych mostach albo przy mostku prowadzącym na ulicę Kosynierów.
W tym ostatnim miejscu rzeka lekko zakręca i zwęża koryto. W ubiegłym roku prąca z olbrzymią siłą woda, niosąca gałęzie, konary, belki, kamienie i inne przedmioty wystąpiła z koryta i płynęła wprost na stojący niemal nad rzeką budynek. W domy tym było 160 centymetrów wody.
Po ubiegłorocznym kataklizmie został spory fragment zniszczonego muru oporowego. Część wpadła do rzeki, reszta - mocno przechylona, jeszcze jakoś się trzyma.
W czasie czerwcowych ulew, gdy woda w Radomierce znowu groźnie się podniosła, w tym miejscu dodatkowo piętrzyły ją zwalone fragmenty muru. Pod wspomniany budynek woda podeszła na kilka centymetrów.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej twierdzi, że zniszczenia na Radomierce są wpisane do planu najpilniejszych prac popowodziowych, ale na razie nie ma na nie pieniędzy. A mieszkańcy Maciejowej z niepokojem patrzą w zachmurzone niebo. Bo, jak pokazał ubiegły rok, wystarczyło dwugodzinne oberwanie chmury nad Komarnem, by cała Maciejowa pływała.
Komentarze (3)
Bzdura. Rzeczka pokazuje swoją niszczycielską siłę tam, gdzie pobudowano "zabezpieczenia".
na moje oko nie trzeba zadnych milionowych dotacji. Wystarcza ze 3 ciezarowki piachu i godzinka roboty dla 3 osob z wyrownaniem ziemi i posadzeniem trawki.
3 robotnikow bedzie to robilo ale 30 urzedasow musi wziasc lapowki dlatego to tak dlugo trwa.