Czterdziestoparolatek wybrał się w odwiedziny do matki swojego dziecka w Komarnie. Nie wiadomo, czy wizyta była zapowiedziana i oczekiwana. W każdym razie krewni kobiety rozmówili się z panem po męsku, okładając pięciami i zrzucając ze schodów. Na pomoc wezwano policję. Patrol zawiózł poobijanego mężczyznę do szpitala, żeby lekarz zbadał go i wydał opinię, czy delikwent może być umieszczony na „dołku” za groźby karalne i do wytrzeźwienia.
Lekarz uznał jednak, że mężczyzna powinien pozostać w szpitalu. Przebrano go w „służbową” piżamkę, zaopatrzono rany i podano leki. Ale ledwo co patrol odjechał ze szpitala, a pacjent uciekł. Zmierzał późnym wieczorem w kierunku swojego domu, ale został zatrzymany przez inny patrol w rejonie Grabarowa. Miał jeszcze tyle siły, by uciekać przez krzaki. Gdy na miejsce dojechał kolejny patrol, mężczyzna prosił policjantów, by go puścili, bo chce tylko iść do domu i położyć się spać.
Znów został odwieziony do szpitala, ale i tym razem lekarz zadecydował, że uciekinier na pobyt na „dołku” się nie nadaje. Został więc w szpitalu, by po pół godzinie wypisać się na własne żądanie.
- Kobiecie, której mężczyzna groził założono tzw. „niebieską kartę”, a jemu wszczęto postępowanie o kierowanie gróźb karalnych – wyjaśnia kom. Bogumił Kotowski z jeleniogórskiej policji.
Komentarze (1)
Twardziel?