Zapadlisko pomiędzy studzienkami powstawało już kilka razy. Najpierw w listopadzie ubiegłego roku.
- Wtedy służby zasypały je piaskiem, ale na niewiele się to zdało. Wkrótce dziura znowu dała o sobie znać i znowu ją przysypano piaskiem – wspomina pani Kasia, która zaalarmowała nas o jak ją nazywa „czarnej otchłani”. – W grudniu przysypał ją do tego jeszcze śnieg i dzieci zaczęły jeździć po niej sankami. W pobliżu jest bowiem całkiem spora górka. To cud, że nie wydarzyła się tragedia - dodaje mieszkanka.
Od tamtego czasu zmieniano tylko formę zabezpieczenia miejsca.
– A to wbili pręty, na których zawiązali taśmę, albo ustawili drewnianą kratownicę i przecisnęli ją ciężkim kamieniem – wspomina pani Kasia.
Sytuacja pogorszyła z chwilą ulewnych deszczy, które dotknęły Jelenią Górę na początku tego miesiąca.
- Skarpa, na której powstało zapadlisko osuwa się z dnia na dzień. Widać nawet, że woda wypłukała część drogi pod kostką – dodaje mieszkanka.
Mieszkańcy boją się, że przytrafi się komuś krzywda. Spacerują tędy nie tylko matki z wózkami, ale także osoby starsze i przedszkolaki z pobliskiego „Okrąglaczka”. Jeleniogórzanie z ulicy Tuwima wielokrotnie apelowali o rozwiązanie problemu.
- Wszyscy o wszystkim wiedzą, tylko nikt nic nie robi – komentuje jedna z sąsiadek pani Kasi.
- Interweniowaliśmy już w straży miejskiej, ale powiedziano nam, że to sprawa „Wodnika” - tłumaczy kobieta. Niestety
„Wodnik” nic nie wie o alarmie mieszkańców.
- Sprawdziłem to. Żadne zgłoszenie nawet podobnego typu do nas nie wpłynęło. Poza tym nawet nie wiem czy te studzienki należą do nas. Wiem za to, że nie my je uszkodziliśmy, a ich naprawą ma się zająć Kółko Rolnicze z Siedlęcina – tłumaczy Wojciech Jastrzębski, prezes „Wodnika”.
Rzeczywiście sprawą zajmuje się Kółko. Potwierdza to jego wiceprezes, Mieczysław Laska. - Obecnie zabezpieczamy miejsce – mówi wiceprezes.
Na pytanie jak długo mieszkańcy będą musieli jeszcze czekać na usunięcie zapadliska nie potrafi jednak odpowiedzieć.
– Może za tydzień, może za dwa, a może jutro. Nie wiem. Wszystko zależy od tego, kiedy dostaniemy zlecenie od miasta. Teraz i tak wszystkie siły są skierowane na Maciejową – dodaje Mieczysław Laska.
Od dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, który zleca prace Kółku dowiedzieliśmy się, że już w przyszłym tygodniu jego pracownicy powrócą do Jeleniej Góry. Czy to oznacza, że wtedy zniknie „czarna otchłań ziejącą grozą”? Nic podobnego.
- Musimy sprawdzić do kogo należy to zapadlisko i czy za jego usunięcie nie jest odpowiedzialny przypadkiem „Wodnik” - tłumaczył Czesław Wandzel.
Komentarze (4)
Przez kilka miesięcy nikt nie sprawdził do kogo nalezy zapadlisko? urzędnicy reprezentują czy też pobierają spore wynagrodzenie za pracę.
wszystkie siły KR Siedlecin są skierowane na Maciejową - tabun traktorów codziennie pędzi do Maciejowej, takie tempo że nie ma czasu nawet załadować.
Strach si bać. Znowu SKR- Siedlęcin coś "naprawi"
co za ściema - "do kogo należy?" wystarczy sprawdzić na mapie z ewidencji gruntów, choć i bez tego wiadomo,że chodniki wraz z ulicami należą do "drogowców". Jeżeli przecieka tam jakaś studzienka i wymywa grunt - to też żadna wątpliwość. Nawet jeżeli prywatny inwestor przyłączał się do tej studzienki (a nawet wykonał ją na swój koszt) to i tak przeszła na własność Wodnika. Reasumując : na 98%(bo nie mam dostępu do ewidencji) - działka należąca do drogowców a studzienki do Wodnika więc teraz będą grać w ping- ponga. A zleceniami dla Kółka - wiadomo jakiego powinna zająć się prokuratura - mają monopol na wszelkie prace ziemne, drogowe, kanalizacyjne, ogrodnicze w Jeleniej? Na to wygląda!!!!!!!!