Punktem kulminacyjnym imprezy był Bieg Morsa. Panowie startowali w samych spodenkach, panie mogły założyć jeszcze stanik lub górną część stroju kąpielowego. Trasa wiodła lasem w okolicach Wodospadu Podgórnej. W niektórych miejscach utrzymywała się niewielka warstwa śniegu i lodu. Termometry wskazywały zero stopni.
Ci, którzy wystartowali, byli zadowoleni. – Biegło się znakomicie, ale czułem świąteczną nadwagę – powiedział nam Jacek, jeden z uczestników.
Ale nie tylko z powodu biegu ludzie przyjechali do Przesieki. Drugim powodem było tradycyjne morsowanie. Niektórzy wchodzili do wody po kilka razy. – Wcale nie jest zimna – śmiali się. Tradycyjnie, pojawiły się grupy ze Strzegomia, Lubania, Bolesławca i wielu innych miejscowości Dolnego Śląska.
– Wodospad jest już na tyle popularny, że jak ktoś chce „pomorsować” cicho i kameralnie, to musi przyjść na trzecią zmianę – śmiała się Anna Kurowska z Rady Odnowy Przesieki i Przesieckiego Klubu Morsów, organizatorka przedsięwzięcia. Dodajmy, że udział w imprezie był bezpłatny. Zgromadzeni jedynie wrzucali „co łaska” do puszki w zamian za ciepły poczęstunek. Ale jeżeli ktoś nie miał ani grosza, też nie było problemu, by skosztować kiełbaski, bigosu czy ciepłej kawy oraz herbaty.
Każdy uczestnik biegu otrzymał medal. Na koniec wręczono także nagrody dla morsów za najciekawsze nakrycie głowy. W tym konkursie zwyciężyła Joanna Kozina – mors w Lubania. Na głowie miała zestaw sylwestrowy: kieliszki do szampana, fajerwerki.
– Nieskromnie przyznam, że od trzech lat lubańskie morsy zajmują podium w tym konkursie – powiedziała nam. Skąd pomysł na taką czapkę? – To było spontaniczne. Jest zestaw sylwestrowy, bo przed nami przecież Sylwester – tłumaczy.
Uczestnicy i organizatorzy przekonują, że obcowanie z zimnem może być bardzo przyjemne. – Wydzielają się endorfiny. Po wyjściu z wody jest ciepło, miło i bardzo energetycznie – mówi Anna Kurowska. – No i poprawia się krążenie.
– I nie chodzi tylko o to, by przełamać strach przed niską temperaturą. To pasja, którą trzeba krzewić i rozpowszechniać – tłumaczy Joanna Kozina, która morsuje od sześciu lat. – Grypa, angina, przeziębienie – mnie to nie dotyczy – dodała.
Morsy zakończyły rok w Wodospadzie Podgórnej, ale niebawem znowu pojawią się w Przesiece. – Przyjeżdżamy tu regularnie, będziemy w okolicach Trzech Króli – powiedzieli nam członkowie grupy lubańskiej.
Komentarze (4)
Nr 132 THE BEST ICEMAN IN JG
Fajna inicjatywa, która się dobrze rozwija. Miło popatrzeć na Kobiety-niby słabsza płeć ,a dają radę!Brawo. Pozdrowienia dla wszystkich "zimnolubów"!
Fajna inicjatywa, która się dobrze rozwija. Miło popatrzeć na Kobiety-niby słabsza płeć ,a dają radę!Brawo. Pozdrowienia dla wszystkich "zimnolubów"!
.. przyda sie troche ruchu,swiateczen waleczki,a mezczyznom urosly piersi .. to
chyba od piwa