Zainteresowanie było rekordowe. Organizatorzy przygotowali 150 miejsc na bieg, a rozeszły się one w 10 godzin. – Chętnych do wzięcia udziału było znacznie więcej, ale wprowadziliśmy limit ze względu na umowę z nadleśnictwem i możliwości organizacyjne – powiedział Waldemar Sobiński, dyrektor biegu. Do ostatnich dni organizatorzy otrzymywali pytania, czy aby nie zwolniło się jakieś miejsce.
Trasa liczyła około 10 kilometrów i wiodła lasami Nadleśnictwa Szklarska Poręba. Pierwsze 4 kilometry były pod górę, później już był lekki zbieg. Ale nie to było najpiękniejsze. W takim razie, co? – Piękna sceneria i fantastyczny klimat. Można się oderwać od tej szarej rzeczywistości – odpowiada Daniel Maciejewski, jeden z uczestników.
Chodzi o to, że na trasie było biało, prószył lekko śnieg. Biały puch utrzymywał się także na drzewach, powodując, że miejscami było jak w bajce. Wprawdzie było też trochę ślisko, ale większość na to nie narzekała. – Atmosfera jest świetna. Widać, że ten bieg organizują biegacze, a nie biznesmeni, którzy nastawieni są wyłącznie na zysk – pochwalił Jacek Jolibski, który po raz drugi z rzędu zwyciężył w kategorii open Kropelki Run. Drugie miejsce zajął Michał Kur a trzecie – Jakub Kulesza. Wszyscy trzej na mecie byli bardzo zadowoleni.
Wśród pań najlepsza była Katarzyna Choma, która wyprzedziła Dianę Potęgę i Magdalenę Dul.
Po raz pierwszy rozegrano też mistrzostwa Piechowic w Biegu Zimowym. W kategorii mężczyzn zwyciężył Andrzej Paczos a w kategorii kobiet – Ewelina Jedziniak, która jest zarazem przewodniczącą komisji sportu rady miejskiej.
Na emocjach związanych z biegiem się nie skończyło. Wielu uczestników biegowych zmagań potraktowało to jako rozgrzewkę przed... piechowickim morsowaniem. W tym roku w wodzie urokliwego Wodospadu Kropelka zanurzyło się około stu osób. – Szacujemy, że było dwa razy więcej morsów, niż przed rokiem – powiedział W. Sobiński.
– To jest uczucie nie do opisania. Wydzielają się endorfiny – mówił jeden z morsów – Krystian Gwardiak.
– Polecam morsowanie. My nie chorujemy – dodał Mariusz Mazur z klubu Morsy Lubań. Przyznał, że wodospad bardzo mu się podoba.
Łącznie do tegorocznej Kropelki Run zgłosili się biegacze z 51 miejscowości. Byli przedstawiciele wielu miejscowości z regionu jeleniogórskiego, ale i Wałbrzycha, Legnicy, Wrocławia, Żar i Żagania, Poznania a nawet Szczecinka.
– To fantastyczna promocja miasta. Tym bardziej, że Piechowice nie do końca mogą konkurować z głównymi ośrodkami turystycznymi w regionie, ale nasze miasto ma ogromne walory: wspaniałe góry, potoki. No i wspaniałych ludzi – powiedział burmistrz Jacek Kubielski.
Na koniec, po rozdaniu nagród, chętni zgromadzili się przy ognisku rozpalonym na terenie ośrodka Potok i rozpoczęli wspólną biesiadę. Impreza miała akcent charytatywny. Podczas biegu i pod wodospadem zbierano datki na rzecz pogorzelców, którzy w październiku stracili dach nad głową. Udało się uzbierać prawie pół tysiąca złotych.
Organizatorami 2. Kropelki Run i Piechowickiego Morsowania są Miasto Piechowice, Grupa Biegam dla Zdrowia oraz firma RFH Group. Organizatorzy już zapowiedzieli, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja biegu i morsowania. – Kto wie, może nawet pokusimy się o „połówkę” – przyznał Waldemar Sobiński sugerując, że marzy mu się wytyczenie trasy półmaratonu.
Komentarze (8)
Numer 40, zapraszam do kantorka!
Pani z numerem 40 plusuje czy minusuje powyższą wypowiedź? Pewnie plusuje, bo nie ma się czego wstydzić, oj, nie ma... Mrauuu...
A pan od WF dostanie po pysku za molestowanie.
Od dawna z lubością obserwuję twoje pikowanie w dół. Myślałem, że już gorzej nie może być. Myliłem się. Grubo.
Żeby pikować w dół,najpierw trzeba być wysoko.Uważaj,żebym Ci na głowę nie spadła, jak już będę na dole.
Weź już nie brnij...
Dlaczego mam lajki zablokowane?
Bo nie połykasz, tylko wypluwasz!