
To wstępny raport po ulewie, jaki przedstawił wojewoda dolnośląski. Wynika z niego, że gminie Leśna woda zniszczyła 300 gospodarstw domowych, a gminie Olszyna – 170. Poniedziałkowe ulewy dotknęły w sumie 9 gmin. Oprócz wymienionych, spore straty są także w Mirsku (20 gospodarstw), Nowogrodźcu (20), Gryfowie Śląskim (30), Bystrzycy Kłodzkiej (8), Bogatyni (6), Przemkowie (3) i Lubaniu (3).
Przypomnijmy, mieszkańcom, którzy ucierpieli w powodzi, należy się pomoc w wysokości do 6 tysięcy złotych. W sumie szacuje się, że na wypłatę zapomóg potrzeba blisko 2mln 560 tys. zł. – Pierwsze wypłaty pieniędzy w wysokości 380 tys. zł zostały przekazane dla Gminy Leśna w środę - informuje biuro prasowe wojewody. – Dziś do Gminy Olszyna na zapomogi dla mieszkańców trafi kwota 400 tys. zł.
Jednocześnie wojewoda dolnośląski wystąpił do Ministra Administracji i Cyfryzacji Michała Boniego z wnioskiem przekazanie środków na pokrycie kosztów prowadzenia akcji powodziowej i prace porządkowe dla gmin Olszyna i Leśna oraz dla powiatu lubańskiego ( w sumie milion złotych). Połowa z tych środków zostanie wypłacona w formie zaliczki przed otrzymaniem rozliczenia kosztów z samorządów. Wojewoda wystąpił również z wnioskiem do Ministra Obrony Narodowej o pomoc w budowie dwóch tymczasowych mostów na potoku górskim Stankowicach.
Komentarze (7)
zniszczyła czyli nie pozostał kamień na kamieniu?
Z jakiej okazji każdemu kogo woda nawiedziła przysługuje pomoc do 6 tys. zł. To niesprawiedliwe i niegospodarne,trwonienie miedzy innymi moich podatków. Powinni się ubezpieczyć i z ubezpieczenia uzyskać pomoc. Chory kraj i źle rządzony.
to miało by sens co piszesz, ale - no właśnie, większość domostw, których zalała woda leży zbyt blisko (lub zbyt nisko w stosunku do) rzeki, więc Ci ludzie mając tą świadomość ryzyka, chcąc dalej tam mieszkać, powinni poubezpieczać się, natomiast Ci, którzy leżą na terenach nie zagrożonych (zalaniem, osunięciem terenu itp) nie muszą mieć takiego obowiązku i im by się należała ewentualna kwota z budżetu, gdyż ich ryzyko jest minimalne, a tych co mieszkają w bezpośrednim sąsiedztwie rzek czy na skarpach itp nie powinni otrzymywać generalnie pomocy bo świadomi są ryzyka gdzie mieszkają lub gdzie się budują. Tzn jeśli u kogoś takiego sytuacja kryzysowa miała miejsce raz na powiedzmy 20 lat, czyli bardzo rzadko to powinien otrzymać taką pomoc (bo to zdarzenie wyjątkowe) natomiast jeśli ktoś uparcie buduje się przy rzece bądź na jakiejś skarpie to ignoruje ryzyko i wtedy niech nie liczy na Państwo, powinien się sam ubezpieczyć, bo takie zdarzenie może mieć miejsce co roku, a budżet bo nie gumka, że się naciągnie.
Moi rodzice sa mieszkancami Olszyny.W tamtym roku ich dom zostal zalany.Gdyby nie pomoc państwa to do dzisiaj mieszkaliby w wilgotnym domu bez remontu.Owszem ,sa ubezpieczeni- i budynek i mienie,ale sumy wyplacone przez ubezpieczyciela byly kropla w morzu potrzeb.Podam przyklad-meble ,pralka itp...wszystko do wyrzucenia.Pan szacujacy szkody pyta ile lat mialy te sprzety (oczywiscie ze nie byly nowe ,ale sluzyly mieszkancom)potem wycenia i wypłaca np. 20-30 procent wartosci.Prosze,idzcie z tym do sklepu i kupce coś.Wiec nie mowcie ze ubezpieczenie wszystko zalatwi.
Wszystkim cwaniaczką życzę tylko spotkania z tym żywiołem, gdy przed wyborem się ma ratować część swojego mienia ( bo resztę i tak zabierze woda ), czy własne życie.
Czy zdajecie sobie sprawę ile życzą ubezpieczalnie, by ubezpieczyć gospodarstwo na zagrożonym terenie?
Do "rew".Więc najlepiej nic nie robić i wyciągać rękę po jałmużnę?
Jeśli w zeszłym roku ich też zalało to w tym roku mieli nowy sprzęt.Czemu więc nie ubezpieczyli się?Wypłacono by im za nowe.
Bzdury wypisujecie,ubezpieczam się od 5 lat.Miałem pożar w budynku i ubezpieczyciel wypłacił mi tyle,że spokojnie pokryło straty.Trzeba tylko chcieć,więcej ludzie wydają miesięcznie na papierosy niż kosztuje ubezpieczenie mieszkania rocznie.
Sorry "rew" post miał być skierowany do "kalina"