To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Matka przyznała się do pobicia córeczki

Matka przyznała się do pobicia córeczki

Zakończyło się śledztwo w sprawie pobicia sześciomiesięcznego dziecka. Matka przyznała się do stawianych jej zarzutów. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze zarzuca kobiecie znęcanie się nad sześciomiesięczną cóeczką. Marta K. od listopada ubiegłego roku mieszkała w Sobieszowie w domu rodziny swojego konkubenta Rafała P. Jego rodzina po jakimś czasie zauważyła, że kobieta bije dziecko i znęca się nad nim. Informowali policję i sąd, ale bezskutecznie. Dwukrotnie wzywali też pogotowie. W marcu w końcu interwencja była skuteczna, kobiecie odebrano dziecko. 24-letnia matka została aresztowana.

 

– Marta K. przesłuchana w charakterze podejrzanej de facto przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i złożyła wyjaśnienie zgodne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym – poinformowała Violetta Niziołek, rzecznik prasowy prokuratury. – Dodała, że z matką konkubenta była w konflikcie ponieważ ingerowała ona w sposób sprawowania przez nią opieki nad dzieckiem.

 

Marcie K. za popełnienie przedmiotowych czynów grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

 

Szeroko o sprawie pisaliśmy w marcu na łamach „Nowin Jeleniogórskich”. Artykuł zamieszczamy poniżej.

 

(ROB)

 

Znęcała się nad dzieckiem

 

Matka Justynki została aresztowana w ubiegłym tygodniu pod zarzutem znęcania się nad swoim dzieckiem. Niemowlak, decyzją sądu rodzinnego, został umieszczony w placówce opiekuńczej. Tymczasem krewni konkubenta matki dziecka mówią nam, że już kilka tygodni temu informowali policję, ośrodek pomocy społecznej i sąd o tym, że Justynce dzieje się krzywda.

Przed ponad tygodniem o interwencję policji w mieszkaniu, w którym przebywała 24-letnia Katarzyna ze swoim dzieckiem poprosiła ekipa pogotowia. Matka dziecka nie chciała dobrowolnie oddać Justynki policjantom, więc musieli użyć siły, by zabrać dziecko.

- Tego dnia moja siostra powiedziała do Marty, żeby wyszła z dzieckiem na dwór, bo taka ładna pogoda była. Ona odpowiedziała, że nigdzie z takim poobijanym dzieckiem nie pójdzie. Ale w końcu wzięła ją do wózka i spacerowała przy domu – opowiada osoba z rodziny konkubenta Marty K. Nie chce ujawnić swojej tożsamości w obawie przed Martą K., która groziła jej nawet w sms-ach.

Jak udało nam się ustalić, Marta K. ma jeszcze dwoje innych dzieci, dwu- i trzyletnie, które zostały jej odebrane decyzja sądu. Kobieta pochodzi spod Warszawy. Prawdopodobnie była uzależniona od narkotyków i dlatego trafiła do ośrodka Monaru w Nowolipsku. Tam miała poznać chłopaka, swojego rówieśnika, pochodzącego z Sobieszowa.

- Oni uciekli z tego ośrodka, jakiś czas mieszkali pod Warszawą, a w listopadzie przyjechali do Sobieszowa. Na początku wydawało się, że może ułożą sobie życie. On znalazł pracę, wynajmowali mieszkanie. Ale nic z tej pracy nie wyszło, a kiedy skończyły się pieniądze, wzięli na litość jego babcię, która przyjęła ich z dzieckiem do siebie – opowiada nam osoba z rodziny mężczyzny.

Dodaje, że niemal od początku, kiedy zamieszkali w Sobieszowie, z małą Justynką były problemy. Dziecko ciągle płakało.

- Rano się budziło i płacz. Czasem słychać było jakieś stuki, hałas, a potem mała darła się wniebogłosy. Czasem dziecko potrafi głośno płakać, ale momentami to był krzyk – opowiada inna krewna konkubenta Marty K.

Kobiety mówią, że już w lutym informowały opiekę społeczną i policję o podejrzeniach krzywdzenia dziecka przez matkę. Napisały nawet do sądu anonimowy list.

- Ale chyba nikt tego nie potraktował poważnie. Już wcześniej policja była na interwencji, ale mówili, że nie widzieli żadnych siniaków na ciele dziecka. W ten dzień, w którym zabrali małą do szpitala, a matkę zatrzymali, Justynka miała siniaki na szyi i na uchu – dodaje nasza rozmówczyni.

Edyta Bagrowska, rzeczniczka jeleniogórskiej policji potwierdza, że w mieszkaniu, w którym przebywała Marta K. z dzieckiem były wcześniej interwencje policji.

- Reagowaliśmy na każdy sygnał, ale policjanci nie widzieli żadnych wyraźnych oznak, że dziecku może dziać się krzywda. Założyli jednak tzw. niebieską kartę, a informację z każdej interwencji przesyłali do sądu rodzinnego. Bez decyzji sądu nic więcej nie mogli zrobić – dodaje.

Krewne konkubenta Marty K. twierdzą, że mężczyzna nie bardzo interesował się dzieckiem.

- Całymi dniami nie było go w domu. Któregoś razu dziadek nie wpuścił go do mieszkania wieczorem i spał na wycieraczce. Innym razem dziecko było głodne, a oni dzwonili do nas wieczorem, czy nie moglibyśmy kupić małej mleka, bo im zabrakło. Zresztą Justynka była zaniedbana od dawna. Nie chodzili z nią na szczepienia – dodaje nasza rozmówczyni.

Wojciech Łabun, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeleniej Górze przyznaje, że pierwsze informacje na temat sytuacji rodzinnej Marty K. i jej dziecka MOPS rzeczywiście otrzymał w styczniu tego roku.

- Była to informacja z Ośrodka Pomocy Społecznej w Warszawie dotyczące zaniedbań i trudnej sytuacji Marty K., jej córki Justyny oraz konkubenta tej kobiety. Z wywiadów środowiskowych przeprowadzonych w styczniu, lutym i w marcu wynikało, że w rodzinie nie występowały zaniedbania i przemoc w stosunku do dziecka. Pracownicy socjalni za każdym razem stwierdzali, że dziecko było zadbane, czyste, miało swoje łóżeczko. Z rozmów przeprowadzanych ze wspólnie zamieszkującymi dziadkami konkubenta Marty K. wynikało, że rodzina jest na ich utrzymaniu. Sytuację rodziny konsultowano z kuratorem zawodowym Sądu Rejonowego oraz funkcjonariuszami policji. Z uwagi na otrzymywane na początku marca anonimy dotyczące złego traktowania dziecka, a także braku możliwości jednoznacznego ustalenia sytuacji rodziny, wystąpiliśmy do sądu o ingerencję w sytuację rodziny – wyjaśnia W. Łabun.

Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w sprawie znęcania się nad dzieckiem. Prokurator Adam Kurzydło dodaje, że jednym z kluczowych dowodów będzie opinia na temat obrażeń u dziecka i przyczyn ich powstania oraz opinia sądowo-psychiatryczna podejrzanej kobiety. Śledczy będą chcieli sprawdzić także, jak wyglądała opieka nad dzieckiem od chwili jego narodzin. 

 

(GOK)

Komentarze (7)

JAK MOŻNA BIĆ TAK MALEŃKIE DZIECKO!!!! MATKA POWINNA DOSTAĆ NAJWYŻSZY WYMIAR KARY!!!! I OBY NIGDY JUŻ NIE MIAŁA ŻADNEGO DZIECKA!!!!

Sama bym jej naj......la !!!! do komory gazowej z suk..!!!!

szkoda mi tej kobiety, bo została skrzywdzona przez los i za żal do całego świata wyżywała się na malutkim dziecku.
Życzę powodzenia małej Justynce oby dobrzy ludzie zajeli się nią..

co to za matka

mam takiego nerwa ze jak bym ją dorwała to łeb bym jej chyba urwała

Koledzy z celi wiecie co zrobić

spokojnie koleżanki z celi się nią już zajęły z tego co mi wiadomo ... a Justynka ma w końcu dobra opiekę i nie dzieję jej się krzywda :)