Marsz dla "Wyklętych"

Uczestnicy marszu mieli ze sobą portrety „Żołnierzy wyklętych”, niektórzy nieśli kwiaty i znicze. Franciszek Kopeć, szef zarządu regionu Solidarności przypomniał, że niezłomni bohaterowie ciężkich, powojennych czasów byli wzorem dla działaczy podziemia w stanie wojennym.

Demonstranci przeszli z rynku pod Kościół Garnizonowy. Maszerując ulicami Konopnickiej i 1 Maja głośno skandowali: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „Kiedyś Moskwa, dziś Bruksela suwerenność nam odbiera”, „Cześć i chwała bohaterom”, czy „Nie czerwonej, nie tęczowej - chcemy Polski narodowej”.

Niektórzy z mijanych przechodniów z ciekawością przyglądali się manifestacji, jakby nie bardzo kojarząc jej powody i okoliczności. Gdy marsz dotarł pod Kościół Garnizonowy okazało się, że plac przykościelny i teren pod pomnikiem „Wolność i Niepodległość to regularny parking, na którym stoją auta. Właściciel srebrnego wozu zaparkował go niemal pod samym pomnikiem.

A do zebranych wyszedł proboszcz sanktuarium Świętego Krzyża, ks. Andrzej Bokiej, który powiedział, że najwyższa ofiara, jaką złożyli w intencji ojczyzny żołnierze niezłomni nie może pójść na marne. Dla współczesnych pokoleń bohaterowie tamtych czasów powinni być drogowskazem na drogach rozmaitych życiowych wyborów.

Posłanka Marzena Machałek, która była organizatorką dzisiejszej akcji przywołała „Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta, które - jak zaznaczyła w dzisiejszych czasach jakże nadal jest aktualne. Posłanka przypomniała, że inicjatorem ustanowienia Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy wyklętych” 1 marca był prezydent Lech Kaczyński, którego pamięć nawet po tragicznej śmierci w katastrofie smoleńskiej próbowano pohańbić.

Po spotkaniu pod pomnikiem "Wolność i Niepodległość" wierni udali się do świątyni, gdzie odprawiona została msza w intencji "Żołnierzy wyklętych", a wykład o powojennym podziemiu wygłościł prof. Włodzimierz Suleja z IPN-u.

W czasie dzisiejszego marszu wyróżniali się strojem dwaj młodzieńcy z Fundacji Niezłomni, przebrani w wojskowe mundury z replikami karabinów, którzy prowadzili kwestę na rzecz ekshumacji ofiar komunistycznych zbrodni.

A członkowie pisowskiej młodzieżówki zbierali podpisy pod petycją do rady miasta o nadanie w Jeleniej Górze ulicy imienia generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, legendarnego organizatora i dowódcy Kedywu Armii Krajowej i zastępcy  komendanta głównego AK, straconego przez komunistów po sfingowanym procesie w 1953 roku. Inicjatorzy akcji mają już około setki podpisów, które zbierane są przez cały czas w biurze poselskim M. Machałek.