![Vladimir Vilenchyts przy pracy.](https://old.nj24.pl/sites/default/files/imagecache/szczegolowy_opis_zdj_glowne_220/article/main/61727/img_1436.jpg)
– To już siódma edycja akcji, która została reaktywowana w ubiegłym roku – wyjaśnia inicjator Mariusz Synówka. – Po pierwszych pięciu latach nastąpiła bowiem przerwa.
Na czym polega? Lokalni artyści malują bombki o średnicy 20 centymetrów, które później zostaną wystawione na aukcję. W tym roku ma być przygotowanych 12 takich bombek. Dochód z tego przedsięwzięcia zostanie przekazany na rzecz Oddziału Chirurgii Dziecięcej Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej.
– W ubiegłym roku udało nam się zebrać ponad 4 tysiące złotych – mówi Mariusz Synówka. – W tym liczymy na podobną kwotę. Nie wiemy jeszcze, co kupimy, bo to będzie zależało od kwoty, jaką zbierzemy. Przymierzamy się do zakupu narzędzi chirurgicznych, bo te zużywają się bardzo szybko.
Cena wywoławcza każdej bombki to 200 złotych. Jak mówi M. Synówka, nie jest to typowa aukcja, gdzie oferenci przebijają swoje oferty. Zwykle jest tak, że jak komuś spodoba się bombka, to ją wskazuje i sam oferuje kwotę, którą jest gotów zapłacić. Kupującymi są najczęściej miejscowe firmy, ale też i osoby prywatne.
W ubiegłym roku w ramach tej akcji zapoczątkowano też licytację tzw. Miejskiej Bombki. – Wiele osób zwracało mi uwagę, że chcieliby dołożyć się do akcji, ale dla nich 200 złotych to dla dużo – mówi M. Synówka. – Poza tym, nie mają gdzie wyeksponować zakupionych bombek.
Dlatego też jedna bombka co roku będzie Bombką Miejską. Ma przedstawiać motyw związany z Jelenią Górą. Każdy chętny będzie mógł wpłacić na nią dowolną kwotę, od złotówki. Na koniec bombka ta trafi do Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze, a wszyscy darczyńcy otrzymają certyfikaty.
Bombki zostaną wkrótce wystawione na stronie bombkajg2017.prv.pl. Tam też będą instrukcje, jak licytować. M. Synówka prosi też o włączenie się do akcji pracownie artystyczne lub kwiaciarnie, które mogą pomóc w przygotowaniu stojaków na bombki. Kontakt zostanie wkrótce zamieszczony na podanej stronie.
Komentarze (1)
Monika Jabłońska... No, no... Mrauuu...