Wczoraj informowaliśmy o dość niecodziennych okolicznościach podjęcia poszukiwań w Lubomierzu. W Sobotni wieczór dwóch Niemców pożyczyło łopatę od mieszkającej w pobliżu rodziny i zaczęło kopać pod drzewem. To sprowokowało mieszkańców do zaalarmowania policji i straży miejskiej. Wylegitymowani obcokrajowcy, którzy tłumaczyli, że chcieli tylko odzyskać pamiątki po mieszkających tu dziadkach, zrezygnowali z dalszych poszukiwań, a miejsce do poniedziałku chroniła straż miejska i strażacy.
Wczoraj spenetrowały je służby gminne w asyście archeologa i konserwatora zabytków. Początkowo znaleziono tylko rozbity słoik i garść zabłoconych drobiazgów (monety, zegarki), które wydawały się nie mieć większej wartości. Potem jednak wykopano dwa kolejne słoiki, a w nich sporą ilość biżuterii, zegarków, kolekcję złotych stalówek, wszystko dobrze zakonserwowane. Oszacowaniem wartości znaleziska zajmą się specjaliści, ale już można stwierdzić, że precjoza są cenne.
Komentarze (20)
Już teraz nie pamiętam czy podczas wojny ja Niemca wystrychnęłam na dutka, czy Niemiec mnie wydutkał na strychu.
Ja w sumie też już nie pamiętam, czy podczas wojny dostałem kulką między łopatki, czy łopatką między kulki.
Skoro ów obcokrajowiec kopał pod drzewem i wiedział pod jakim, to musiał mieć wiadomości o ukrytych tam precjozach od krewnych, inaczej nie ujrzałyby światła dziennego. Kiedyś właśnie zakopywano cenne rzeczy przed grabieżcami, a teraz rząd uzurpuje sobie prawo do 'skarbu".
Niech najpierw Niemcy oddadzą nam nasze skarby, które były wywiezione z Polski w czasie II wojny światowej. Wtedy pogadamy i oddamy im to, co u nas po nich zostało.
O ile mi wiadomo, to na ten moment niczego nam nie są winni, są umowy międzynarodowe, które to regulują. Prawo jest prawem, a nie że Ty sobie coś tam uważasz.
O ile mi wiadomo, ZSRR zmusił Polskę w 1653 roku do zrzeczenia się reparacji wojennych od NRD(nie od RFN). Po drugie ten "traktat" nie został zarejestrowany w ONZ, co jest konieczne do jego skuteczności. Prawo jest prawem, więc do żądań wobec Niemiec mamy drogę otwartą...
RFN wypłaciła spore odszkodowania wszystkim tym, którzy mieli doń prawo. Wypłacali je nawet za pozostawione, porzucone mienie również tym, którzy wyjechali z Polski w czasie PRL, jednak nie może to trwać w nieskończoność, tym bardziej, że żądania także ulegają przedawnieniu. Ciekawe, co byś powiedział, gdyby w Twoim domu znaleźli się Niemcy i rościli sobie prawo do tego domu, bo należał do dziadków, pradziadków, rodziców... Był taki przypadek na Mazurach i rodzina musiała dom opuścić :/
I tu widzimy polactwo w pełnej krasie.
Wygrają sprawę w Stasburgu w sądzie Przyszło nam żyć w parszywych czasach pod panowaniem schizofreników.
Niemiec znalazł, Polak zabrał. Jeżeli goście są w stanie udowodnić, że to jest ich przodków, to nie rozumiem jakim prawem urząd to zabiera.
Mamy chore prawo. A Niemiec nie kopał byle gdzie, bo takie sobie miejsce wybrał, tylko posiadał informację, że właśnie tam są zakopane cenne rzeczy po przodkach. Powinien to zrobić w nocy, wtedy by go nikt nie nakrył. Ten człowiek powinien walczyć przed sądem o zwrot tych przedmiotów.
Spod Grodna wykopałem parę pamiątek po dziadkach,resztę odkupiłem od Białorusinów.Czy jestem przestępcą?Czy zrabowałem dobra narodowe Białorusi?
Mentalność Kalego[albo sowieckiego człowieka]jak kali ukraść to dobrze ,jak Kalemu to żle.Część piszących jest klasycznym produktem komunizmu.
jeśli to było ich dziadka to im to się powinno oddać!!!
CIEKAWE CZY DZIADEK PŁAKAŁ JAK ZAKOPYWAŁ?
Jeśli są w stanie udowodnić, że to rzeczywiście należało do ich rodziny to pewnie od nich wykupią. Mogło być przecież równie dobrze tak, że ci Niemcy lub ktoś z ich rodziny ukradł tę mapę albo w inny niecny sposób uzyskał informację o znajdującym się tam skarbie.
Ale jakim trzeba być k****nem żeby jechać z Niemiec taki kawał drogi do wioski w Polsce , wiedzieć ze trzeba bedzie ów "skarb" wykopac i nie wziąć ze sobą łopaty , tylko na wsi ją pożyczać :D
mogli tez kupic łopatę np w castoramie ale naiwnie pomyśleli, że jak powiedzą, że są dobrymi ludźmi to i inni dobrzy ludzie im pomogą,
mogli tez kupic łopatę np w castoramie ale naiwnie pomyśleli, że jak powiedzą, że są dobrymi ludźmi to i inni dobrzy ludzie im pomogą,
To wszystko tak miało właśnie być. To było skonsultowane z prawnikiem i odpowiednio przygotowane - kartka, ksero testamentu, brak łopaty, świadkowie, policja i całe stado cieszących się ze skarbu naiwnych obserwatorów. Teraz patrzeć jak polska delegacja będzie oddawać i przepraszać właścicieli majątku ruchomego - i słusznie zresztą. Dla znalazcy owszem 10% - reszta dla właściciela. Proste jak budowa cepa.
dla niektórych widocznie budowa cepa jest za trudna - 10% należy się jeśli ktoś zgłosi znalezienie przedmiotu w zgodzie z prawem - może to być zarówno papier toaletowy jak i złoty pociąg