To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Liga okręgowa - zamieszania i walkowery

Liga okręgowa - zamieszania i walkowery

Kibice nie mogli narzekać. Na boiskach i poza nimi działo się sporo. Na plus i na minus. Zaskakiwały wyniki ligowych meczów, irytowały decyzje sędziów, nadal trwa zamieszanie z walkowerami. Odwołania klubów trafiły nawet do Trybunału Piłkarskiego przy PZPN w Warszawie.

Nysa mistrzem z wizją awansu

Niespodzianki nie zanotowano. Zgodnie z przedsezonowymi prognozami mistrzami półmetka rozgrywek okręgówki zostali podopieczni trenera Remigiusza Gryglaka. W jego ocenie:

- Piłkarze ze Zgorzelca chcą wrócić do czwartej ligi i mają ku temu największe szanse. Widowiskowa gra, wysoka skuteczność (33 strzelone bramki) i „żelazna” defensywa (tylko 9 straconych goli), punktowa przewaga nad rywalami z Bogatyni, Mirska i z Warty Bolesławieckiej, mocny sportowo skład lidera z wartościowymi rezerwowymi, stadion na „szóstkę” i mocne tzw. zaplecze finansowo - organizacyjne, bardzo dobrze rokują nam na przyszłość.

Początek rundy zaczął się jednak sensacyjnie. Po zaskakujących wpadkach w meczach 1. i 3. kolejki, czyli trzech remisach, u siebie z outsiderem z Zebrzydowej (0:0), 2:2 z Łużycami Bazaltem w Lubaniu i 1:1 w Zgorzelcu z mirskim Włókniarzem, Nysa schodziła w Kamiennej Górze pokonana przez Olimpię 2:1. To jedyna przegrana. Pozostałe dziesięć meczów lider zakończył z kompletem punktów. Tak samo byłoby zapewne w nierozegranym spotkaniu na własnym boisku z zespołem z Kowar. Finał tej sprawy jest daleki.

Największe atuty Nysy to skuteczna gra z kontry i atak pozycyjny z różnymi wariantami oraz umiejętne kontrolowanie przebiegu wydarzeń na boisku.

W dobrych humorach pierwszą rundę podsumowali futboliści z Bogatyni. Drużyna trenera Wojciecha Szymkowa zajęła pozycję wicelidera mając lepszy stosunek bramek od trzeciego i czwartego klubu w tabeli z taka samą ilością punktów (po 29). Granica była najlepszą w tabeli meczów w roli gospodarza (19 pkt, bramki 25:9). Podobnie jak w Nysie Grzegorz Rydol, tak w Granicy 20-letni napastnik Michał Marszałek jedenaście razy wpakował piłkę do siatki ligowych przeciwników. Liczną grupę kibiców z Mirska i okolic nie zawiedli zawodnicy Pri-Bazaltu Włókniarza, którzy w poprzednim sezonie cieszyli się z „majstra” rundy wiosennej.

- Moi podopieczni udowodnili, że potrafią grać w piłkę, stąd wysokie, trzecie miejsce i szanse na IV ligę – mówi trener Krzysztof Gajewski. - Na wyróżnienie zasługują wszyscy piłkarze. Do grania miałem gotowych 18-20 zawodników, w tym w większości wychowanków klubu. Walkę o ligowe punkty utrudniały kontuzje napastników, Bartosza Morzeckiego (strzelił 8 bramek) i Krystiana Majera oraz czerwone kartki na początku sezonu. Brakuje nam jeszcze jednego dobrego napastnika. Jarek Dubiel ukończył już 37 lat.

Rewelacją rundy jesiennej był beniaminek z Warty Bolesławieckiej. Bilans podopiecznych trenera Tomasza Fulczyńskiego to dziewięć zwycięstw, w tym 6 u siebie, dwa remisy i cztery porażki. Doskonałą postawę GKS-u w całym sezonie zepsuło piłkarskie lanie w Wojcieszowie w ostatniej, 15. kolejce. Z rezerwowym bramkarzem Leszkiem Kupczakiem debiutanci w okręgówce doznali w Wojcieszowie kompromitującego łupnia 1:7.

Siedem punktów straty mają do lidera lubańskie Łużyce Bazalt. Szkoda, że zespół trenera Waldemara Wolreitera dał sobie wydrzeć zwycięstwo w potyczkach z Nysą, Piastem Dziwiszów i z Lotnikiem Jeżów Sudecki. Choć Łużyce odnotowały tylko dwie porażki, to sześć remisów obniżyło pozycję drużyny w tabeli. Na miarę sportowo- organizacyjnych możliwości grali zawodnicy z klubów w Lwówku Śl., i w Kowarach. Dobry obraz Olimpii (7. lokata), przyćmiła wysoka 1:5 wpadka w Lubaniu. Dziwił osłabiony skład kowarskiej ekipy. Zabrakło podstawowych piłkarzy, bramkarza Sebastiana Szaciłło, króla snajperów okręgówki Jakuba Hobgarskiego (15 goli), Marcina Czuby i Łukasza Ożóga. Jako stoper zagrał z konieczności trener Adrian Szczurek. Po znakomitym początku sezonu, w drugiej jego części piłkarskiej zapaści doznał beniaminek z Jeżowa Sudeckiego. Wiosną Lotnik i sąsiad w tabeli, wojcieszowski Orzeł (po 23 pkt.), mogą ze środka tabeli awansować do czołówki.

Sportowego celu, minimum czwartego miejsca z ubiegłego sezonu, nie udało się powtórzyć podopiecznym nowego trenera GKS-u Raciborowice, Arkadiusza Palucha. Pochodzący ze Złotoryi, były szkoleniowiec tamtejszego Górnika, potem także Pumy Pietrzykowice z IV ligi, wygrał tylko pięć spotkań, pięć zremisował, po sześciu odczuł gorycz porażki, stąd zaledwie 10. miejsce. Czternaście ligowych punktów udało się wywalczyć szklarskoporębiańskiemu Woskarowi.

- To niezły wynik, gdyż z powodu naprawy płyty boiska w Wojcieszycach, mój zespół musiał aż 12 razy rywalizować na stadionach rywali – podsumowuje trener Marcin Ramski. - Wiosną Woskar powinien sobie zapewnić spokojny byt w okręgówce.

Kibice więcej oczekiwali po postawie trzeciego beniaminka, Piasta Dziwiszów. Zaledwie trzy komplety punktów, cztery remisy i aż osiem meczów na piłkarskiej tarczy to marny bilans jesieni. W rundzie rewanżowej problemy z uniknięciem degradacji mogą też mieć kluby z Kamiennej Góry i Ruszowa. Nikt z ruszowskich kibiców nie spodziewał się tak słabej postawy „poukładanej” w tamtym sezonie Victorii (tylko 11 punktów). Na obcych boiskach czternasta drużyna okręgówki tylko raz zremisowała i sześć razy „dołowała” (bramki 10:23).

Wielkim rozczarowaniem były jesienne mecze Gryfa i Sparty (po 10 porażek). Gryfowscy piłkarze mieli dziurawą obronę, stracili najwięcej w lidze, 47 goli. Kiepski jest też dorobek outsidera z Zebrzydowej – 6 pkt., bramki 9:37. To w przypadku obu dołujących klubów powinno wystarczyć za komentarz. Nowy prezes Gryfa Arkadiusz Cichoń nie ukrywał przed rozgrywkami, że …

...w klubie musiałem zrobić porządek. Aż ośmiu zawodników z podstawowego składu z różnych przyczyn opuściło Gryfa. Najczęściej były to wyjazdy do pracy zarobkowej za granicą i zmiana barw. Nie poddajemy się i wiosną powalczymy o utrzymanie w okręgówce.

Trener Sparty Jarosław Wichowski złożył rezygnację.

- Przez całą rundę miałem duże problemy kadrowe. Między słupkami zawsze stał tylko jeden bramkarz Ruszczyk, nie bylo zmienników i konkurenta na tej pozycji. Do A klasowej drużyny z Kunic odszedł Kędzierski. Razem z nim w linii ataku strzelaliśmy w ubiegłym sezonie po 5 – 7 goli w jednym meczu. Doszły kłopoty z trójką młodzieżowców. Kibice chwalili Marcina Skroka (cztery gole). Posypała się cała obrona. Kmiecik i Kumoś mało trenowali, przygotowywali się do żołnierskiej misji w Afganistanie.

W wielu meczach okręgówki dostało się młodym sędziom. Ich błędy nie wynikały z chęci „skręcenia” jednej z drużyn, tylko z tego, że jeszcze się uczą, brak im doświadczenia i regulaminowej interpretacji przepisów, czasem ze złego ustawienia się podczas akcji i braku dobrej komunikacji z asystentami. Do takich irytujących wpadek arbitrów z gwizdkiem i chorągiewką fani piłki kopanej muszą przywyknąć.

Podczas jesiennej rywalizacji dochodziło do spięć na boisku i poza nim. Nie popisali się klubowi działacze i z wydziału gier okręgowego związku w Jeleniej Górze. Długie tygodnie zamieszania z walkowerami napsuły sporo krwi w sześciu klubach. Do dziś nie zostały do końca ujawnione kulisy dwóch nierozegranych meczów. Ponieważ działacze z OZPN-u nie przekonali piłkarzy i kibiców do słuszności walkowerów, kowarska Olimpia i Sparta Zebrzydowa wybrały inną drogę. Z pomocą jeleniogórskiej kancelarii prawnej Olimpia odwołała się do najwyższej instancji, do Trybunału Piłkarskiego przy PZPN-ie. Tutaj również trafi wkrótce wniosek klubu z Zebrzydowej i kasację decyzji Dolnośląskiego ZPN-u, który anulował walkower przyznany w Jeleniej Górze. Tę sprawę „pilotują” prawnicy z Bolesławca.