Spotkanie odbędzie się o godzinie 13:00 w auli Uniwersytetu Ekonomicznego przy ul. Kochanowskiego 8. Tematem przewodnim będzie powrót do 49 województw.
– Dotychczasowy podział administracyjny wprowadzony przez Rząd Jerzego Buzka, który zastąpił 49 województw obecną liczbą 16 okazał się krokiem w złą stronę – uważają działacze lewicy. Dlaczego? – Wielkie ośrodki takie jak Warszawa, czy Wrocław, które już były bogate, jako stolice swoich województw dodatkowo zyskały - natomiast miasta takie jak Jelenia Góra, Legnica czy Wałbrzych - straciły. Mówimy tutaj o odpływie kapitału, zasobów ludzkich oraz wielu innych czynników, które decydowały o rozwoju mniejszych miejscowości. Jeśli chcemy powrócić do stanu równowagi, powinniśmy wrócić na drogę zrównoważonego rozwoju, przez przywrócenie 49 województw.
Jak zaznaczają, skutki reformy dla Jeleniej Góry to min.: likwidacja Urzędu Wojewódzkiego, Izby Skarbowej, Komendy Wojewódzkiej PSP, Komendy Wojewódzkiej Policji, Kuratorium Oświaty, Państwowej Służby Ochrony Zabytków, Urzędu Kontroli Skarbowej, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, Wojewódzkiego Urzędu Pracy, Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego, Sąd Wojewódzkiego i Prokuratury Wojewódzkiej.
Komentarze (32)
nowy podzial to nowe stanowiska pracy dla swoich
01.08.1975 r. obszar woj.wrocławskiego został okrojony. Na części Dolnego Ślaska pojawiły się administracyjne "dziwolągi": województwo jeleniogórskie, wałbrzyskie, legnickie i wrocławskie.
Miasta, gminy, miasto-gminy zachowały swój status, przejmując od zlikwidowanych powiatów obowiązki administracyjne.
W siermiężnej "komunie" rozpoczął się proces gospodarczego, społecznego i kulturowego - dziś "wymagającego napiętnowania" - ożywienia mikro-regionów.
W 1998 r. Akcja Wyborcza Solidarność - w ramach nieustającej i słusznej walki z "komuną" - zlikwidowała tą "chybioną", administracyjną fanaberię z okresu bele epoque Gierka.
W wyzwolonym od "komuny" kraju utworzono 16 województw i zaledwie 380 powiatów. Moim zdaniem o 300 "za mało".
Styropianowi wyzwoliciele i reformatorzy zapoczątkowali kolejny etap "pomyślnego" reformowania kraju.
Wskutek tego Jel.Góra oraz miejscowości dawnego województwa "zyskały" na znaczeniu gospodarczym społecznym i kulturowym
Przypomnij wszystkim towarzyszu Tadeuszu jak to rzadziliscie krajem. Jak papier toaletowy byl luksusem, jak o paszport trzeba bylo skamlac, stac 4 dni po zwykla pralke. Moze jeszcze powiedz cos rodzinom pomordowanych polskich zolnierzy. Pomordowanych przez czerwona holote spod znaku PPR a pozniej PZPR. Przypomnij nam, tak kwieciscie lubisz pisac.
Przypominam wszystkim, a towarzyszowi Anonimowi w szczególności.
Jak rządziłem krajem luksusem był papier toaletowy, gdyż niepiśmienna hołota spod znaku wyznaniowego kradła. O paszport należało ubiegać się nie szczekając. Nie 4 dni lecz 7 należało stać po zwykłą pralkę, gdyż niezwykłą kupowano bez problemów. Wszystkim żołnierzom pomordowanych rodzin składam wyrazy współczucia, zapewniając że ja nosiłem kałacha atrapę i granaty bez zawleczek.
Czerwona hołota spod znaku PPR, biorąc przykład z wielebnych w czerni, przekształciła się w jeszcze gorszą hołotę.
Napisałem. Kwiatuszki sobie domaluj.
Moze cos z sensem towarzysz Tadeuszu? Czy jak zwykle nic o niczym jak na zebraniu PZPRowskich pacholkow? Twoje wyrazy wspolczucia wsadz sobie w buty. Nikt od takich jak Ty nie chce zadnego wspolczucia. Trzeba jednak pamietac nazwiska kolaborantow.
'' niepiśmienna hołota spod znaku wyznaniowego kradła.'' - tak nazywasz Polakow czerwony pacholku?
Czy '' kradnaca niepismienna holota spod znaku wyznaniowego'' to bylo obowiazujace okreslenie na Polakow wsrod towarzyszy pracujacych w KW PZPR w Jeleniej Gorze towarzyszu Tadeuszu? Opiszcie nam to towarzyszu. Ciekawe rzeczy mowicie.
A teraz to Wy towarzyszu jestescie w SLD, tak? Wraz z innymi starymi towarzyszami. Wszyscy w SLD. Czy oprocz nazwy cos sie zmienilo? Rzeczywiscie sami demokraci ha ha ha
''O paszport należało ubiegać się'' no widzisz jak dla Ciebie jest to normalne. Dostapic czerwonej laskawosci. Na szczescie Twoi towarzysze i Ty jestescie juz starym truchlem i to nie wroci. Czas na cmentarz juz niedlugo starcze.
Towarzysz Tadeusz zacichl. Pewnie czerwony krawat prasuje na spotkanie z bylymi towarzyszami z PZPR oraz ich malym Leninkiem z Lodzi. A co na na wsi spokojnej towarzyszu?
Nigdy ani ja ani moj ojciec, ani nikt z najblizszej rodziny nie byl sprzedajna misia i nie dal d*** komunie za worek ziemniakow. Wiec nie bylem nigdy towarzyszem, towarzyszu.
Towarzysze obchodzimy radosny jubileusz! Od 30 lat Leszek Miller jest przyszłością polskiej lewicy!!!
Zosia C. i Marcinek Z. są ponoć wniebowzięci podładują akumulatorki starzy komuniści... w nowych czasach,,,
Moskiewska pożyczka – potoczna nazwa transakcji finansowej przekazania 1,2 mln dolarów amerykańskich przez KPZR na rzecz PZPR w styczniu 1990 roku a także procedury jej zwrotu. Operację tę koordynowali ze strony PZPR Mieczysław Rakowski oraz Leszek Miller[1].
Według akt śledztwa odtajnionych w 2006 roku z inicjatywą pożyczenia pieniędzy miał wyjść Mieczysław Rakowski i miała być według niego przeznaczona "na utrzymanie agend PZPR i jej personelu". Pieniądze zostały przekazane Rakowskiemu w gotówce w styczniu 1990. Według strony rosyjskiej pożyczka miała być przeznaczona na finansowanie SdRP i Trybuny, pochodziła z zasobów KGB, zaś Rakowski miał pożyczkę zwrócić "po roku, po zorganizowaniu działalności komercyjnej partii". Z całej sumy kwota 300 tys. dolarów miała zostać ostatecznie wykorzystana na założenie Trybuny, 200 tys. na odprawy dla pracowników PZPR, 500 tys. zwrócone Rosjanom, zaś 200 tys. "puszczone w obieg aby z tytułu otrzymywanych dochodów wypłacić dług ratami"[2]. Środki zasiliły liczne spółki nomenklaturowe obsadzone głównie działaczami SdRP ("Agencja Gospodarcza", "Gravicot", "Servicus")[3].
Boże co ten człowiek miller może mam zaproponować wstydu nie ma .
Glupawy usmieszek i durnowate docinki. A jeleniogorscy towarzysze az w majty popuszcza z podziwu.
Akta śledztwa dotyczącego tzw. moskiewskiej pożyczki nie pozostawiają wątpliwości, kto i jakimi metodami doprowadził do jego umorzenia. Sprawa ta pokazywała, że SdRP (późniejsza SLD) powstała dzięki pieniądzom od towarzyszy radzieckich przemyconych do Polski przez KGB.
Postkomuniści dysponowali olbrzymimi kwotami zgromadzonymi na kontach w Europie i Ameryce, a pieniądze po PZPR transferowali do prywatnych spółek. Wkrótce każdy będzie mógł poznać szczegóły tej kompromitującej historii.
Krótka historia Afery
Co dotychczas wiedziano o moskiewskiej pożyczce? Wszystko zaczęło się w październiku 1989 roku, kiedy Mieczysław Rakowski, I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, poprosił o pieniądze sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa. Tłumaczył, że partię czekają duże wydatki związane z przygotowaniem zjazdu PZPR, kongresu założycielskiego nowej partii polskich sił lewicowych oraz z odprawami dla zredukowanych pracowników aparatu.
W styczniu 1990 roku funkcjonariusze KPZR Witalij Swietłow i Władimir Szewczenko przywieźli do Polski 1 mln 232 tys. dol. amerykańskich oraz 500 mln zł (łącznie, po przeliczeniu stanowiło to olbrzymią wówczas kwotę 15 miliardów starych złotych). Funkcjonariusze polskiego KC postarali się, by na lotnisku radzieccy towarzysze skorzystali z przejścia dla VIP-ów.
W gabinecie Rakowskiego w gmachu Komitetu Centralnego Swietłow wręczył mu dewizy. „Przy przekazaniu pieniędzy ze strony polskiej obecni byli oprócz Rakowskiego jego zastępca Miller i jeszcze dwóch mężczyzn [pracownicy KC PZPR, Włodzimierz Tychmanowicz i Aleksander Borowicz – przyp. AnGa]. Dewizy dostarczono w workach dyplomatycznych. Rakowski pokwitował odbiór” – zeznał Szewczenko. „Rakowski otworzył drzwi do przylegającego do gabinetu pokoju wypoczynkowego i wskazując na stół, na którym znajdowały się rozsypane, ale zabanderolowane banknoty, powiedział: »Przeliczcie, ile tu tego jest«” – zeznał Borowicz.
W październiku 1990 roku do Polski przyjechał wiceprezydent ZSRR Gienadij Janajew. Potem relacjonował Gorbaczowowi: „M. Rakowski i L. Miller poinformowali mnie w zaufaniu, że Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej jest w wyjątkowo trudnej sytuacji materialnej z powodu dyskryminacyjnych działań obecnych władz. Z otrzymanego od nas kredytu pozostało około 700 tys. dol. 300 tysięcy wydano na założenie nowej gazety partyjnej »Trybuna«, 200 tys. – na wypłatę odpraw. Kierownictwo SdRP gotowe jest już teraz zwrócić KPZR 500 tys. dol., a pozostałe 200 tys. puścić w obieg, aby z tytułu otrzymywanych dochodów wypłacić dług ratami. Uważamy za celowe wyjść naprzeciw polskim przyjaciołom”. Gorbaczow zgadza się na odroczenie płatności części długu oraz na wykorzystanie kanałów KGB do przerzucenia pierwszej raty.
W listopadzie 1990 po pieniądze do Polski jadą Swietłow (uczestnik przerzutu dolarów do Warszawy) i Władimir Wierszynin, oficjalnie pracownik wydziału zagranicznego KC KPZR. Z późniejszych ustaleń wiadomo, że Wierszynin naprawdę nazywał się Władimir Silwestrow i pracował w wywiadzie KGB. Wieczorem pojawiają się w mieszkaniu w tzw. Zatoce Czerwonych Świń należącym do radcy ambasady sowieckiej. Jak się później okaże, radca to Władimir Ałganow, funkcjonariusz KGB. Wkrótce do mieszkania przychodzi Miller. W zastępstwie Rakowskiego oddaje Wierszyninowi 600 tys. dol. gotówką.
W notatce tajnej specjalnego znaczenia wiceszef (po moskiewskim puczu Janajewa w 1991 roku – szef) KGB Leonid Szebarszyn informuje Falina: „Zgodnie z Waszą prośbą przesyłam otrzymany przez towarzyszy Swietłowa i Wierszynina od L. Millera w Warszawie »pakiet wartościowy« dostarczony z Polski do Moskwy kanałem KGB”. Nie wiadomo, co się stało z resztą kredytu udzielonego PZPR przez Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego. Rakowski twierdzi, że wkrótce zwrócił resztę długu.
6 listopada 1991 tygodnik „Rossija” ujawnił sprawę moskiewskiej pożyczki. Miller określił publikacje „Rossiji” jako „prowokację”. – Nic nie wiedziałem o pożyczce KPZR dla PZPR. Wiedział o tym tylko Rakowski – oświadczył. Także Rakowski zmieniał wersje zdarzeń.
Prokuratura oskarżyła ich ostatecznie o nielegalny obrót dewizami.
Niechlubna rola prokuratorów
„Ozon” dotarł do akt śledztwa dotyczącego tzw. moskiewskiej pożyczki. Ich lektura potwierdza to, czego wcześniej można się było tylko domyślać: że liderzy SdRP mieli w prokuraturze cichych zwolenników, m.in. prowadzącego śledztwo Janusza Regulskiego oraz jego ówczes-nych przełożonych w Prokuraturze Wojewódzkiej w Warszawie – Zbigniewa Goszczyńskiego i Zbigniewa Żelaźnickiego. Opóźniali oni działania organów śledczych, które mogły doprowadzić do zebrania nowych dowodów obciążających kierownictwo PZPR i SdRP. Na istnienie takich dowodów wskazywał UOP.
Nieznane dotychczas akta podręczne śledztwa pełne są monitów Urzędu Ochrony Państwa do prokuratury. To UOP zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa, dostarczył pierwszych dowodów w sprawie i – po przejęciu śledztwa przez prokuraturę – na jej zlecenie zbierał dalsze. Praca funkcjonariuszy UOP szła jednak na marne.
8 stycznia 1992 prokuratorzy Goszczyński i Żelaźnicki nie uwzględnili wniosku UOP, by wątpliwości co do zagospodarowania przez PZPR środków z pożyczki rozstrzygnąć poprzez zlecenie Izbie Skarbowej kontroli dokumentacji finansowej byłej PZPR przejętej przez SdRP.
13 lutego 1992 naczelnik w Zarządzie Śledczym UOP ppłk Adam Dębiec wnioskował, by prokuratura przedstawiła liderom partii zarzuty w sprawie, zarządziła przeszukanie i zastosowała środek zapobiegawczy wobec Rakowskiego. Poprosił o pisemną odpowiedź, dlaczego dotąd tego nie zrobiła.
25 lutego 1992 UOP poinformował, że Goszczyński przekazał Zarządowi Śledczemu UOP dokumentację finansową, jaką prokuratura otrzymała od SdRP. „Stanowi ona bilans zbiorczy PZPR na dzień 31 grudnia 1989 r. Są to dokumenty absolutnie nieprzydatne dla wyjaśnienia okoliczności poddanych badaniu w tym postępowaniu. (...) Kontynuowanie przez proku- raturę takiego trybu postępowania rodzi obawy co do terminu i ostatecznego efektu śledztwa”. UOP zwraca uwagę na „nieadekwatne do nakładu pracy wyniki postępowania”.
26 lutego Dębiec ponownie domaga się, by zlecić kontrolę Izbie Skarbowej. Zaznaczył, że oczekuje pisemnej odpowiedzi.
28 lutego Żelaźnicki napisał do UOP, że „nie ma podstawy prawnej i zwyczaju, by prokuratura odpowiadała pisemnie na wnioski składane przez organa prowadzące czynności pod jej nadzorem”.
18 marca 1992 UOP ostrzegł, że Rakowski może wyjechać za granicę, wnosi, by prokuratura kontrolowała jego wyjazdy.
Bajki Rakowskiego, czyli miliardy w domowym sejfie
Rakowski rzeczywiście wyjechał – na operację do Berlina. Jak wynika z akt, do których dotarł „Ozon”, zaczął się leczyć wkrótce po rozpoczęciu śledztwa. W aktach sprawy znajduje się kilkadziesiąt jego usprawiedliwień.
Całymi miesiącami nie stawiał się na przesłuchania ze względów zdrowotnych.
Zły stan zdrowia byłego premiera będzie jednym z argumentów, który – zdaniem pro-kuratora Janusza Regulskiego – przemawiał za umorzeniem sprawy.
W rozmowie z funkcjonariuszem UOP w listopadzie 1991 roku Rakowski opowiadał, że pieniądze z pożyczki schował w szafie pancernej w swym gabinecie w gmachu Komitetu. Nikogo o nich nie informował, bo „był zaprzątnięty przygotowaniami do ostatniego zjazdu partii”. Twierdził też, że „pożyczka nie została wykorzystana, bo rozwiązano PZPR. Pieniądze do końca lutego 1990 przechowywał w gmachu KC, potem przeniósł do swojego mieszkania [przy luksusowej Alei Róż w Warszawie – przyp. AnGa], umieszczając w specjalnie w tym celu zakupionej kasie pancernej – czytamy w notatce służbowej kpt. Andrzeja Breitkopfa. – W tym samym okresie przez radzieckiego dziennikarza, którego nazwiska nie pamięta, przekazał do KC KPZR informację, że ma niewykorzystane pieniądze, które jest gotów w każdej chwili zwrócić”. Towarzysze zainteresowali się drobnym milionem dolarów i pół miliardem starych złotych dopiero w październiku 1990.
Okazało się, że prokuratura nie zbadała, co naprawdę działo się z pieniędzmi. Stało się tak, choć wysocy funkcjonariusze KC PZPR (Ernest Kucza, Wiktor Adamczyk itd.) zeznawali, iż „nie było potrzeby zaciągania jakiejkolwiek pożyczki, bo na kontach dewizowych PZPR pod koniec 1989 roku było 14 mln franków szwajcarskich, ponad 700 tys. dol., kilka [faktycznie ponad 30 – przyp. AnGa] tysięcy marek zachodnioniemieckich i kilkadziesiąt tysięcy rubli”. Świadkowie twierdzili, że składki partyjne zbierane za granicą oraz dewizy z placówek dyplomatycznych i od pracowników na kontraktach poza krajem dawały partii w latach 80. od 500 do 830 tys. dol. rocznie. Wydatki pokrywane były z odsetek od tych kwot.
Prokuratura wiedziała także, że kierownictwo świeżo powołanej SdRP (w którym zasiadali m.in. Kwaśniewski, Miller, Huszcza) przelało dewizy po nieboszczce na konto złotówkowe w NBP, a potem na konto mec. Mirosława Brycha – łącznie 70 miliardów starych złotych. W ciągu miesiąca rozdysponowano tę kwotę na odprawy, »Trybunę«, Ligę Kobiet Polskich, Fundację Piotra Büchnera oraz spółki Gravicot i Medicat. Trik Regulskiego
W aktach śledztwa zachowały się ślady dramatycznej walki wewnątrz prokuratury o to, by nie dopuścić do zamknięcia sprawy. 15 października 1993 r. prokurator Janusz Regulski bez wiedzy przełożonych, którzy nadzorowali postępowanie, umorzył śledztwo przeciwko Rakowskiemu wobec faktu, że jego czyn był „znikomo niebezpieczny społecznie”, i przeciwko Millerowi wobec „braku dowodów winy”. Regulski napisał uzasadnienie umorzenia na brudno. Dokument nie był przepisany, nie miał stosownych pieczęci. Fragmenty brudnopisu odczytał obrońcy Rakowskiego. Jeszcze zanim o umorzeniu dowiedzieli się przełożeni Regulskiego, ten – po naciskach Millera – obwieścił decyzję na konferencji prasowej.
Szef warszawskiej prokuratury Jerzy Łabuda oraz jego zastępca Jerzy Ziętek próbowali odkręcić sprawę. Do sądu trafił nawet akt oskarżenia przeciwko Rakowskiemu. Jednak wrócił do prokuratury. Śledztwo umorzono ostatecznie w 1995 roku decyzją ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Jerzego Jaskierni, wówczas polityka SdRP.
Postscriptum
W roku 2000 do sprawy moskiewskiej pożyczki próbował wrócić likwidator majątku b. PZPR. Prokuratura nie zareagowała na jego wniosek o wznowienie sprawy w związku z nowymi dowodami dotyczącymi finansowania partii.
W 2002 roku, za rządów Leszka Millera, Zbigniew Goszczyński został wiceszefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W 2003 roku lider PiS Jarosław Kaczyński oskarżył SLD o to, że jest organizacją przestępczą. Zapowiedział, że trzeba zbadać sprawę moskiewskiej pożyczki i związki polityków SLD z KGB.
Kierownictwo SdRP zapewniało, że opublikuje „białą księgę”, dotyczącą pochodzenia i wielkości majątku partii, a także moskiewskiej pożyczki. Skończyło się na zapowiedziach.
Miller ma rację. Upadek miast to reformy solidaruchów i utrata statusu miasta wojewódzkiego. Ja jestem za.
Towarzysze,towarzyszki ,sekretarze POP z miast i wsi kraju nad Wisłą i Odrą!
Ja już nie chcę powtórki z czerwca 1956 r. w Poznaniu z grudnia 1970 r. w Gdańsku
z czerwca 1976 r. w Radomiu oraz grudnia 1981 roku!
Towarzysze teraz narzekacie jak ktoś Was nazwie komunistami lub na manifestacji mocniej zaś te wymienione zbrodnie się Wam podobają!
Ja już nie chce aby sekretarz POP weryfikował mnie czy mogę dostać młynek do kawy lub parę skarpet przydzielanych w fabrykach!
Ja już nie chcę aby zbrojne ramię towarzyszy MO i UB-cja robiła ścieżki zdrowia robotnikom z Ursusa i Radomia!
Ja już nie chcę aby towarzysze znowu organizowali wiece poparcia dla Edwarda G. i PZPR na stadionach i od tego uzależniali przydział mieszkania,talon na samochód,przyjęcie na studia ,wczasy w Bułgarii lub talon na TV Rubin!
Ja już nie chcę stać od godziny 4 rano z kartkami pod sklepem mięsnym!
Ja już nie chcę opłacać stojących w kolejkach aby kupić np. odkurzacz!
Ja już nie chcę czekać do 13-tej aby kupić sobie szampana!
Jak Wam się tak bardzo podoba ten ustrój to proszę bardzo na Białoruś lub KRLD!
Nie jestem zwolennikiem PO ani też wielkim przyjacielem PiS-u ,ale wolę sto po stokroć te partie niż SLD lub RP!
To przypomnienie dla starszych i ostrzeżenie dla młodych .Ten,który to przeżył!
To sie bedzie dzialo. Cala czerwona kloaka sie zleje w jednym miejscu.
Pieski z POd znaku pisu ,po zchnu,i skrajnej klerykalnej sekty oskarżają ,plują jak zwykle .Dobrze by było abyście się zajęli swoimi pasterzami w sutannach . W wWatykanie zmiany na stanowisku banu bo za duże przekręty za niesławnego JP II .
Dzisiaj z WASZEGO raju ucieka corocznie 200000 młodych aktywnych ludzi ,pozostają takie buraki jak znudzony anonim. Co z tego żesą pralki jak nie ma za co kupić,nie było tyle morderstw dzieci ,dzieci rodzilo się w granicach 600 000 ,jesteśmu w Europie najbardziej zagęszczną rodziną na 1 metr kwadratowy .
Polska jedyne państwo w Europie rządzone przez utopijną partie klerykalną.
Miller jakopolityk posługuje się pięknym językiem polskim ,dziś politycy faflucą .
do antify,Palokota,i innej szubrawej braci,WON!!!
Węgrzy będą budować nową elektrownie atomową z Rosjanami ,Czesi będą mieć euro a my mamy konkordat!!!
Pal licho konkordat ale ile mamy takich czerwonych jak soc-lib. To gorsze niz skazenie popromienne.
Przykładem jest Kusiak. Zniszczył kilkaset miejsc pracy na targowisku. Podciął egzystencję kilkuset rodzin w imię ideologicznej walki z prywaciarstwem. A teraz wyżera chorym dzieciom, na które brakuje pieniędzy i Owsiak lata jak wściekły.
Zlikwidować synekurę Kusiaka, a dziesięć tysięcy miesięcznie można przekazywać Owsiakowi!
zmierz sobie temperaturę, albo idź do lekarza.
Tak, cofnijmy się z powrotem do 1989, może jeszcze reaktywujemy PZPR? W tym kraju nic nie idzie do przodu, od 25 lat kręcimy się w kółko...
Szczerze mowiac gdybym tak zobaczyl na zywo tego pokurcza i jego jeleniogoskich towarzyszy to bym sie porzygal.
spoko spoko-już nie długo wygramy przyszłość-przywrócimy normalność.
Do ghostek .co Ty chcesz reaktywować?Przecież nic się nie zmieniło, to ciągle żyje!Co prawda pod innymi nazwami, innymi hasłami,trochę inne metody ale w dalszym ciągu to samo!
Racja. To co w tym dobre to , ze starzy PZPRmani sa juz w wiekszosci jedna noga na tamtym swiecie. Serce, wylewy, alkoholizm, cukrzyca to ich codziennosc. Wiec jeszcze moze 5 lat i wiekszosc bedzie juz trupami albo zywymi trupami co jest optymistyczne. To szybko zleci i wyrzucimy smieci.