To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kocie kupy przed wysokim sądem

Kocie kupy przed wysokim sądem

„Będąc właścicielką kota wyprowadzała zwierzę pod blok nie sprzątając odchodów po nim, a jednocześnie kot niszczy rośliny przy bloku wspólnoty” - tyle z uzasadnienia wniosku do sądu grodzkiego o ukaranie Elżbiety Jasińskiej, mieszkanki Zabobrza. Ten wniosek złożyła straż miejska po interwencji jednego z lokatorów, mieszkającego w sąsiednim bloku.

- Mój kot załatwia się w domu do kuwety, a na dworze spożywa jedynie kilka ździebieł trawy, co potrzebne jest mu do życia i oczyszczania żołądka. Powyższą trawę jedzą również psy okolicznych właścicieli i nawet ze wspólnoty Szymanowskiego 4, a składający wniosek siedzi na balkonie trzeciego piętra i gdy wychodzę rzuca kamieniami we mnie i w kota – twierdzi z kolei właścicielka zwierzaka.

Wysoki sąd kocimi kupami zajmuje się od listopada. Na styczeń zaplanowano kolejną rozprawę, powoływani są świadkowie, a każda ze stron przedstawia kolejne pisma poświadczające swoją rację. Sąsiad pani Jasińskiej nie chciał z nami rozmawiać twierdząc, że on tylko w tej sprawie jest oskarżycielem posiłkowym, a poza tym sprawa jest w sądzie i dla niego jest to ogólnie żenująca sytuacja.

Oprócz wątków zwierzęco-ekskrementowych przewija się w tej sprawie także wątek swego rodzaju inwigilacji, którą obie strony mają prowadzić przez lornetkę ze swoich okien.

- Ten człowiek mnie podgląda, a nasiliło się to po śmierci mojego męża. Czuję się zaszczuta – mówi właścicielka kota. Według niej, jej kot, a właściwie kotka, to najlepiej pilnowane zwierzę tego gatunku w mieście.

- Nie podglądałem obwinionej, a lornetkę kupiłem dopiero w tym roku. Nie robiłem też zdjęć kota – zeznawał przed sądem sąsiad spod czwórki.

Elżbieta Jasińska dodaje, że gdy wychodzi z kotem na spacer, to sąsiad rzuca w nią kamieniami, albo kartoflami. Opowiedziała o tym dzielnicowemu i przez jakiś czas był spokój, ale sąsiad wrócił do swoich praktyk.

- Nie wiem, dlaczego wnioskodawca tak robi, może jest zakochany we mnie. Mój kot wyprowadzany jest przeze mnie na smyczy. Czasami ten kot wyprowadzany jest bez smyczy, gdyż ma 12 lat, co w przeliczeniu na wiek ludzki ma około 100 lat – wyjaśniała sądowi obwiniona.

Lokatorzy spod czwórki twierdzą jednak, że pani Jasińska z premedytacją wyprowadza kota na ich trawnik i ogródek przy bloku.

„Z panią Jasińską przeprowadzono rozmowę pouczającą. Mimo to, ww. nie zaniechała stosowanych praktyk twierdząc, że nie jest to teren należący do wspólnoty Szymanowskiego 4 i ona ma prawo to robić do czasu, kiedy nie okazany zostanie jej dokument na własność tego gruntu” - interwencja strażników miejskich nie przyniosła rezultatu.

Właścicielka kota przedłożyła do akt sprawy oświadczenia pięciorga innych lokatorów, którzy twierdzą, że nigdy nie widzieli, by kot załatwiał się pod blokiem albo niszczył rośliny. Ale sąsiad spod czwórki i jego małżonka dokładnie notowali daty i godziny zanieczyszczania terenu wspólnoty przez kota.

- Obwiniona przychodziła, odkąd mieszka, pod okna naszego bloku wraz z kotem. Kot ten załatwiał się pod naszymi oknami. Pod naszymi oknami mamy ogródek, o który dbamy. Był to kot biało-czarny. Wyglądało to w ten sposób, że obwiniona wyprowadzała go ze swojej klatki bez smyczy i popychała go w kierunku naszego ogródka. Ten kot kopiąc, żeby się załatwić, to wykopywał rośliny cebulowe. Ta sytuacja trwa 6-7 lat. Próbowałam rozmawiać z obwinioną, ale się nie dało, bo od razu wyzywa. Przypominam sobie, że kilka lat temu ona i jej mąż podglądali mnie przez lornetkę. Nie jest prawdą, abym groziła obwinionej motyką – odpowiadała sądowi żona sąsiada spod czwórki.

Całość czytaj w nr 1/2009 "NJ"


Komentarze (5)

Boże broń przed taką strażą miejską co się zajmuje kocimi kupami, przed sądem co za nasze podatki traci czas na takie sprawy, broń przed takimi prymitywnymi sąsiadami. A sąsiada spod czwórki i jego żonę natychmiast skierować na badania psychiatryczne. Miłej Pani od ślicznego kotka życzę zwycięstwa w walce z głupotą i okrucieństwem.

A jak psy sr..ą i temu Panu jakoś to nie przeszkadza ? Znam tą Panią i jej kotka wspaniała ,,para,, to, że sobie chodzi kotek po podwórku to naprawdę nikomu ,,normalnemu,,, kto kocha zwierzaki w naszym bloku nie przeszkadza. Nie popadajmy w skrajność - nie można wszystkiego zabraniać ludziom trzeba umieć żyć w społeczeństwie. Ten Pan ma działkę tam są kotki - ciekaw jestem czy też rzuca w nie kamieniami. Chciałby zaznaczyć, że na ulicy Szymanowskiego takie przypadki są w bardzo dużej mniejszości- większość mieszkańców popiera Panią Jasińską. Nie wiem z kim rozmawiał redaktor pisząc, że: ,,(...)Lokatorzy spod czwórki twierdzą jednak, że pani Jasińska z premedytacją wyprowadza kota na ich trawnik i ogródek przy bloku(...),, A ja znam lokatorów, którym to zupełnie NIE PRZESZKADZA. Mieszkaniec bloku nr 4

JAK KARGUL I PAWLAK WOJNA O KOTA..... TEMIDA JEST SLEPA..... I TO WSZYSTKO ZA PIENIADZE PODATNIKOW ...?? KTOS TU MA DOBREGO KOTA...!!!!!!!! :shock: :shock: :s

Żenada. Straż miejska nie ma się czym zająć? Może zajęłaby się np. oczyszczeniem miasta z powszechnie zalegających psich ekstrementów.

sie chyba przejde tam na zabobrze i ......