- Obskurny z jedną deską służącą za ławkę – tak o zdewastowanym przystanku przy ulicy Grunwaldzkiej opowiadają uczniowie pobliskiej szkoły, Łukasz Ciupka i Dawid Małecki. Ze zdewastowanego przystanku korzysta nie tylko młodzież z Gimnazjum Nr 3 i ZSE, ale również studenci Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej, pacjenci tamtejszej przychodni i mieszkańcy okolicznych ulic. Zniszczonych wiat jest w mieście znacznie więcej. Do końca roku mają wypięknieć.
- Obskurny z jedną deską służącą za ławkę – tak o zdewastowanym przystanku przy ulicy Grunwaldzkiej opowiadają uczniowie pobliskiej szkoły, Łukasz Ciupka i Dawid Małecki. Ze zdewastowanego przystanku korzysta nie tylko młodzież z Gimnazjum Nr 3 i ZSE, ale również studenci Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej, pacjenci tamtejszej przychodni i mieszkańcy okolicznych ulic. Zniszczonych wiat jest w mieście znacznie więcej. Do końca roku mają wypięknieć.
- Jest okropnie. Do firmy Simeko Sp. z o.o., która zajmuje się przystankami dzwoniłam już kilka razy. Zawsze prosiłam ich o zamontowanie kosza na śmieci, bo rzucane na ziemię papierki czy niedopałki wiatr przywiewa pod mój sklep. Sprzątam więc nie tylko wokół mojej posesji, ale także w pobliżu przystanku – denerwuje się Liliana Gaber, właścicielka sklepiku obok przystanku.
Przy metalowej wiacie brakuje nie tylko kosza, ale także części ławek. Za miejsce do siedzenia służy jeden wąski szczebelek, na którym mieszczą się co najwyżej trzy osoby. Nieprzyjemnie jest też w czasie deszczu, zwłaszcza kiedy zaczyna padać w godzinach tzw. szkolnego szczytu. Około 14 lekcje kończy pobliskie Gimnazjum Nr 3, a od 1 września przeniesiony tam również Zespół Szkół Elektronicznych.
- Nie ma mowy o tym, aby stanąć wtedy na przystanku. Nie starcza po prostu dla wszystkich miejsca. Przed deszczem chowamy się więc za kioskiem pod drzewem – mówią Iga i Dominika z klasy III Gimnazjum Nr 3.
Przystanku wstydzą się mieszkańcy pobliskich ulic Grunwaldzkiej, Lwóweckiej i Anieli Krzywoń. Winą za jego fatalny stan obarczają tzw. pekińczyków, czyli swoich sąsiadów.
- Nieraz widziałam jak wieczorami przesiadują tam, piją i ćpają. Oni niczego się nie boją. Wystarczy spojrzeć na ten nowy plac zabaw przy ul. Lwóweckiej. Siatka, która ogradza ten teren jest już zniszczona. Komu to mogło przeszkadzać ? - tłumaczy pani Janina, która w obawie przed współlokatorami nie chce podawać nazwiska.
Apelom mieszkańców o naprawę zniszczonego przystanku dziwią się pracownicy okolicznych zakładów.
- Niech najpierw zaczną wymagać czegoś od siebie, a potem od innych. Niewykluczone, że to ich dzieci przesiadują wieczorami na tym przystanku – dodaje anonimowa pracownica.
Tych zarzutów nie może potwierdzić pani Lila z kiosku, która w swoim sklepie pracuje codziennie do godziny 20. - Nie zauważyłam, aby w tym czasie ktoś demolował przystanek. Kiedyś było tu znacznie więcej chuliganów, ale teraz jakby się uspokoiło.
Podobnego zdania jest także dyrektor Gimnazjum Nr 3, Marek Przeorski. – Za każdym razem, kiedy prosiliśmy o odświeżenie tego przystanku, nasze prośby były zawsze wysłuchiwane. Ale co z tego, jak zaraz potem wszystko było niszczone. Póki co jest rzeczywiście spokojniej. Może to dobry moment na kolejny remont – zastanawia się dyrektor.
Rzecznik Straży Miejskiej Artur Wilimek od kilku miesięcy nie zauważa , aby jego koledzy częściej udawali się na ten teren. – Powiedziałbym nawet, że jeździmy tam rzadziej niż na inne ulice.
Szanse na remont przystanku są dość spore. Firma Simeko Sp. z o.o. właśnie przygotowuje dla miasta wycenę remontu wszystkich blaszanych przystanków, którego tego wymagają. O tym czy ten na Grunwaldzkiej przejdzie jeszcze w tym roku mały lifting zależeć będzie od wyceny i sumy pieniędzy jaka pozostała miastu na wyremontowanie podobnych miejsc.
- Ale mogę przyznać, że mamy go na względzie – zapewniła Dorota Wiącek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w Jeleniej Górze.
W ciągu tygodnia na policję trafia co najmniej kilka zgłoszeń o niszczeniu przystanków. Na chuligańskie wybryki "wyrzucane" są nasze pieniądze. Nie bądźmy więc obojętni na najmniejsze nawet akty tego typu.
Komentarze (5)
najgorsze że ci debile nie wpadną na to w swoich pseudomózgach, że koszt naprawy też ich jakoś dosięgnie, bo zabraknie na coś innego, albo coś będzie drożej kosztować w tym mieście
Robicie z gówna panorame tam sie tylko czeka na autobus. Sadze ze sa wazniejsze problemy społeczenstwa niz brak lawki dla mocherow i dewot przesiadujacych na przystanku... Zajmicie sie czyms wazniejszym a nie..