Jabłka pod nadzorem policji i straży

To był już 13 i 14 TIR owoców rozdanych przez lubański SKOB. Akcja prowadzona jest od połowy roku i średnio dwa razy w miesiącu do Lubania przyjeżdżają ciężarówki z 12 tonami jabłek spod Grójca. Łącznie jest to już więc 333 tony, średnio po 15 kg jabłek na każdego mieszkańca Lubania. Lesław Hardziej, szef SKOB-u, śmieje się, że to „danina od Putina”, bo darmowe jabłka, to efekt ograniczeń, jakie Rosja wprowadziła na import tego owocu.  Sadownikom część strat zrekompensowała Unia Europejska w ramach „nadzwyczjanych środków spierania producentów niektórych owoców i warzyw”. Jednocześnie zobowiązała ich też do darmowej dystrybucji.

- To dla nas spory wysiłek, bo wyładunek i rozdawanie jabłek organizujemy na zasadzie wolontariatu. Wszystko załatwiamy sami, a jest to jeszcze bardziej skomplikowane odkąd burmistrz Lubania pozbawił nas siedziby. Jednak takich kłopotów, jak przy poprzedniej dostawie zupełnie się nie spodziewałem. Zawsze było dużo chętnych, ale wtedy zjawiło się ich wyjątkowo wielu. Było nas tylko kilkoro, gdy tłum ruszył po jabłka, żadne apele nie poskutkowały, mogliśmy tylko uciekać, bo i nas by stratowali. Dlatego nie miałem wyjścia i poprosiłem policję i straż miejska o asystę przy rozdawaniu jabłek z kolejnych transportów. Chętnie się zgodzili i wczorajsza akcja przebiegała w pełnym porządku – opowiada Leszek Hardziej.  

Szef SKOB-u zapowiada, że do końca roku jeszcze jabłka  do Lubania przyjadą i będą rozdawane także w asyście mundurowych.

Fot: SKOB